Po co są biedronki - czyli Pan Bóg i zwierzęta

Ludzie wszystkich epok zastanawiali się, czy świat przyrody ma jakąś wartość, czy zwierzę to tylko chodzący posiłek i materiał na okrycie, czy może coś więcej. Rozstrzygnięcie tej kwestii decydowało o losie zwierząt. List, 5/2009



Któregoś dnia wyszedłem przed dom z moim psem, Anatolem. Patrzę, a Cywka, krowa ojca, biega samopas poza zagrodą, chociaż ta była, jak pamiętam, zamknięta na cztery spusty. Stałem pełen niepewności co zrobić dalej, bo jak przenieść nie tak małą przecież krowę przez kolczaste ogrodzenie metrowej wysokości? Spojrzałem na psa i powiedziałem, tak trochę bez przekonania: „Anatol, zrób coś, bo ja nie wiem co zrobić".

A on, gdy tylko to usłyszał, ruszył biegiem do Cywki. Zaczął gryźć ją po pęcinach, obszczekiwać i w końcu zmusił ją, żeby przeskoczyła przez płot. Zwierzę, tak jak szachista, może przewidywać, układać strategię, myśleć etapami. Jeszcze dziś w cyrku można zobaczyć sztuczkę, w trakcie wykonywania której pies lub koń demonstrują swoje matematyczne uzdolnienia.

Mnożą i dodają?

Tak by się wydawało. Treser pyta psa: „Ile jest cztery razy cztery?". Aten odszczekuje: „hau, hau, hau�c". Wszyscy biją brawo, choć tak naprawdę, to treser rachuje, a pies, co najwyżej, perfekcyjnie odczytuje z zachowania swojego pana, kiedy ma przestać szczekać.

Zdolności matematyczne pozostają więc poza zasięgiem zwierząt?

Tego nie powiedziałem. Aby to stwierdzić, trzeba byłoby przeprowadzić eksperyment, który wykluczyłby wpływ wszystkich umiejętności zwierząt mogących wprowadzić nas w błąd. O pierwszej z nich - intuicji - już wspomniałem. Drugą umiejętność posiada lirogon, australijski ptak, który potrafi powtórzyć niemal każdy dźwięk, nawet najbardziej złożoną sekwencję sygnałów, ludzki głos, dźwięk migawki aparatu, i to tak wiernie, jakby zostały nagrane na taśmę magnetofonową. A o liczeniu, z tego co wiem, nie ma zielonego pojęcia.

Natomiast wszystko wskazuje na to, że potrafią liczyć, czyli posiadają abstrakcyjne pojęcie liczby, jako czegoś niezależnego od wielkości obiektu ani innych zmysłowych jego cech. Przyjmuje się, że ptak umie liczyć, jeśli potrafi się nauczyć następującej procedury. Na kilku podstawkach rozkładasz, w losowym porządku, różnej wielkości kawałki pokarmu, powiedzmy sera, np. jeden mały i jeden duży kawałek sera na jednym talerzyku, następny talerzyk jest pusty, potem trzy kawałki na kolejnej podstawce, potem dwa puste talerzyki itd.

Uważa się, że zwierzę umie liczyć, jeśli po zjedzeniu wszystkiego co jest na podstawkach - potrafi z pojemnika stojącego obok, w którym jest dużo kawałków sera różnej wielkości - wyjąć i zjeść dokładnie tyle samo kawałków, ile przed chwilą zjadło z talerzyków. Kruk jest w stanie nauczyć się takiej procedury. Nie można tego wyjaśnić inaczej, jak tylko w ten sposób, że ten ptak potrafi policzyć jedzone kawałki, a dodatkowo porównywać liczby i wiedzieć, co to znaczy „taka sama ilość" (wielkość nie ma tu znaczenia - może być pięć dużych kawałków sera i sześć małych - i on musi „wiedzieć", że trzeba zjeść szósty duży kawałek sera z pojemnika, żeby było ich w sumie tyle samo).

A ssaki?

W tej konkurencji ptaki biją na głowę wszystkie zwierzęta. W wielu innych też pokazują swoją wyższość. Istnieje film dokumentalny przedstawiający następującą sytuację. Czaple stoją na brzegu jeziora i obserwują ludzi karmiących kaczki siedzące na molo. Kaczki jedzą chleb, ale część okruchów spada do wody, a tam połykają je ryby. Czaple najwyraźniej potrafią wyciągnąć wnioski z tej obserwacji, bowiem podlatują na molo i podbierają kawałki chleba, których następnie używająjako przynęty.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...