Złorzeczenia też są potrzebne, czyli modlitwa Psalmami

Między biblijną Księgą Psalmów a psałterzem zawartym w brewiarzu istnieją różnice. Z Liturgii Godzin usunięto tzw. psalmy złorzeczące, czyli te psalmy, lub te ich fragmenty, w których autor narzeka na niesprawiedliwość, jaka go spotkała, tak gorąco, że domaga się od Boga, by surowo pomścił krzywdy na prześladowcach. List, 10/2009



Psałterz jest doskonałą szkołą przeżywania ludzkiej emocjonalności w taki sposób, żeby całe wewnętrzne życie - także tę mało chwalebną część - oddać Bogu na modlitwie. Przykładem niech będzie piękny Psalm 109. Czytamy w nim co prawda: Odpłacili mi złem za dobre i nienawiścią za moją miłość. Pobudź przeciwko niemu grzesznika, niech stanie po prawicy jego oskarżyciel! Gdy go sądzić będą, niech wyjdzie jako przestępca, niech prośba jego stanie się winą. Niech dni jego będą nieliczne, a urząd jego niech przejmie kto inny! Niechaj jego synowie będą sierotami, a jego żona niech zostanie wdową! (Ps 109, 5-9).

Jednak czwarty werset tego psalmu jest niezwykły: Oskarżali mnie w zamian za miłość moją; a ja się modliłem (Ps 109, 4). Jeszcze lepiej brzmi on w tłumaczeniu Czesława Miłosza: Oczerniają mnie za miłość moją, a ja cały jestem modlitwą. Jeśli cały jestem modlitwą, w takim kontekście, to znaczy, że modlitwą są nie tylko moje dobre i pobożne myśli czy dobre nastawienie do bliźniego, ale są nią także moje oddane Bogu uczucia, a wśród nich gniew, złość, a nawet nienawiść. Chrześcijański ideał nieustannej modlitwy - z którego zrodziła się przecież liturgia godzin - nie polega na tym, aby bez przerwy wypowiadać słowa modlitwy, ale aby właśnie całemu być modlitwą, żeby wszystko, co jest moje - i to, co pozytywne, i to, co negatywne - obracało się na chwałę Bożą.

W jaki sposób chwalą Boga prośby o to, żeby Pan rozbił o skałę główki niemowląt (por. Ps 137,9)? Odpowiedź jest zgodna z wiedzą, której dostarcza nam współczesna psychoterapia. Otóż każdy człowiek ma w sobie pewną sferę ciemności, którą musi dopuścić do głosu, aby mogła ona zostać przemieniona. Jeśli będzie sobie wmawiał, że ta ciemność w nim nie istnieje, to ona nad nim zapanuje. Mądrzy rodzice wiedzą, że trzeba dziecku pozwolić wyrażać myśli, nawet jeśli one im się nie podobają. W przeciwnym razie stracą z nim kontakt.

Gdy młodzieniec, który zwierza się rodzicom, że umówił się na pierwszą randkę, zostanie przez nich zignorowany lub, co gorsza, zbesztany, nigdy więcej się do randki nie przyzna. Ciemna strona człowieka jest takim właśnie dzieckiem, któremu trzeba pozwolić się wygadać. Nawet jeżeli mówi, że chce, by komuś, kto je zranił, też stała się krzywda. Jeśli Kościół, chcąc wychować człowieka Bożego, w imię tego wychowania nie pozwala przeżywać człowiekowi dzikiej części jego natury, działa jak zły wychowawca.

Ktoś, kto mówi, że nie ma w nim uczuć, o których mówi psałterz, jest albo nieszczery, albo nie ma kontaktu z własnymi emocjami. Zdrowy człowiek na pewno ich doświadcza i dobrze by było, by wiedział, jak z nimi postępować. Jak sobie nie mogę z czymś poradzić, to idę z tym Boga. Dlaczego nie miałbym pójść do Niego z takimi emocjami? Bo są niepobożne? Bo są niewłaściwe? Lepiej powiedzieć Panu Bogu, jakie mamy życzenia w stosunku do swojego wroga, niż mówić o tym sąsiadom i przyjaciołom. Ponad miarę mamy wokół siebie pobożnych chrześcijan, którzy śpiewają w chórze kościelnym, a potem przychodzą do domu i robią karczemne awantury swojej rodzinie. Nawet nie pomyślą, że jest coś nie tak, bo nikt ich nie nauczył, że ta gniewliwa część ich życia też ma być oddana Bogu. Bóg to wytrzyma.

po ciemnej stronie

Paradoksalnie ciemność, którą każdy z nas w sobie ma, jest dla nas błogosławieństwem. To dzięki niej możemy osiągnąć świętość. W Drugim Liście do Koryntian Paweł przyznaje się do pewnej słabości, która stała się dla niego motorem do działania, do zmiany. Pokazuje w ten sposób, że łaska Boża wcale nie jest uwiązana łańcuchem do moralnej doskonałości. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12, 9).

Przypominają się w tym miejscu starożytne podania o Lucyferze, najdoskonalszym z bytów stworzonych. Jak to się stało, że właśnie on upadł? Być może właśnie dlatego, że był taki doskonały. W kruchości człowieka zawiera się wielka duchowa energia i potężna siła, która nazywa się pokora. Ona ma moc przemienić mnie i to, co jest wokół mnie, a ta siła buduje się także na uznaniu ciemnej strony mojej natury. Tego bardzo skutecznie uczą psalmy złorzeczące. Modląc się ich słowami, przyznaję się do słabości, która jest we mnie, chociażby do uczuć, z którymi sobie nie radzę.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...