Szeryf i superman, zawsze bez żony i dzieci - taki model ojca proponuje współczesna kultura! Co dziś robią ojcowie, skoro najczęściej są nieobecni albo niepotrzebni? Idziemy, 24 czerwca 2007
– Wielu ojców czuje, że się nimi stało dopiero, kiedy wezmą dziecko na ręce czy kiedy pierwszy raz je przewiną. To za późno – przekonuje. – Mężczyzna poważnie traktujący rolę ojca będzie się do niej przygotowywał na długo przed tym, jak się w nią wcieli. Już jako chłopiec powinien podjąć trud samowychowania z perspektywą ojcostwa; powinien rozbudzać w sobie takie cechy jak jego wspomniany afrykański rówieśnik. Potem, kiedy zacznie się rozglądać za życiową partnerką, powinien szukać przede wszystkim matki przyszłych dzieci, powinien być pewien, że chce być jej opiekunem. Wreszcie siebie i ją powinien wychowywać do rodzicielstwa, by podjąć je świadomie.
Od wieków w kulturach i religiach obecne są sytuacje, kiedy chłopiec przestaje być dzieckiem, staje się mężczyzną i zbliża się do swego ojca. Żydowska bar micwa oznacza, że 13-letni chłopiec deklaruje się jako mężczyzna, zdejmując tym z ojca odpowiedzialność za siebie. Tym były postrzyżyny obecne w wielu słowiańskich kulturach. O tym opowiada wspomniany już rytuał afrykański.
W dzisiejszym polskim społeczeństwie obserwujemy od jakiegoś czasu syndrom Oskara z „Blaszanego bębenka”. Oto 30-letni „chłopcy” wciąż żyją na garnuszku rodziców, mają finansowe i psychiczne zabezpieczenie: jest wikt i opierunek, nie płacą za mieszkanie, no i… wciąż są pod czyjąś opieką. Mamusie są szczęśliwe, bo mają dziecko pod ręką. A tatusiowie są za słabi, by pogonić synków do założenia własnych rodzin. Ale w pewnym momencie nawet Oskar postanowił dorosnąć – gdy zabrakło matki, przybranego i prawdziwego ojca i gdy sam poczuł się ojcem. Dziś idolami są „figomandaryni” w typie Kuby Wojewódzkiego. Kobiety, które dostają takich mężczyzn za mężów, wiedzą, jak trudno ich doprowadzić do dorosłości.
– Tego nie zrobi osoba z zewnątrz – ks. Jarosław Szymczak rozwiewa złudzenia. – Kobietom się wydaje, że zmienią mężczyzn jednym ruchem. Oni tymczasem „zejdą do podziemia” i będą uskuteczniać partyzantkę. Sami mężczyźni starają się czasem dojrzewać na siłę – udając poważnych biznesmenów, odpowiedzialnych mężów, krótko mówiąc: przywdziewając za duży kostium – co często kończy się frustracją i depresją, bo się okazuje, że ich możliwości stoją niżej niż ambicje. – Najzdrowszą metodą – radzi duchowny – jest praktyka zdrowej afirmacji: należy doprowadzić do tego, by „chłopiec i mężczyzna”, bo taka jest męska osobowość, stali się przyjaciółmi. By chłopiec dawał mężczyźnie marzenia i gorące uczucia, a mężczyzna, dzięki zdrowemu rozsądkowi, przekuwał je w plany i dobre relacje z płcią przeciwną.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.