Na koloniach czasem ujawniają się z całą ostrością problemy, z którymi dziecko boryka się na co dzień, dlatego wychowawcy także podczas wypoczynku realizują projekt terapeutyczny. To przedłużenie pracy w świetlicach, gdzie przez cały rok realizowane są programy profilaktyczne. Idziemy, 8 lipca 2007
Paulina Rozynek, która na co dzień pracuje w takim ośrodku, to jest w Centrum Pomocy Dzieciom i Młodzieży im. św. Brata Alberta przy ul. Garwolińskiej na Pradze, a w Murzasichlu pełnić będzie funkcję kierowniczki kolonii, mówi: – Kolonie są po to, żeby dać dobry wypoczynek, radość, ale też bliższy kontakt z naturą i z Panem Bogiem, zbudować relację z rówieśnikami, z grupą. Nowe przyjaźnie są dla dzieci bardzo ważne, przez cały rok je kontynuują, dopytując się na przykład o to, czy poznane na wakacjach koleżanki i koledzy przyjadą na dyskoteki, czy będą na wspólnych wycieczkach. Na koloniach ważna jest też sfera religijna, bo nie ukrywamy, że przekazujemy pewne wartości, żeby dzieci umiały do nich wracać przez wiele lat. Każdego dnia jest wspólna modlitwa, podsumowanie dnia z podziękowaniem Panu Bogu, a także prośby na następny dzień. Ale kolonie to nie rekolekcje. Powiedziałabym, że to aktywny odpoczynek z Panem Bogiem – podsumowuje pani kierowniczka.
Czasem na kolonie jeździ też ks. Krzysztof, choć już nie w charakterze wychowawcy, lecz wizytatora. – Sprawdzam standard ośrodków – mówi. – Na ogół są to budynki szkolne z certyfikatem na organizowanie kolonii, czasem prywatne domy i pensjonaty, a nawet – jak w Muszynie – ośrodki wczasowe. Pod namiotami kolonii nie organizujemy.
Szef Caritas chwali też wychowawców: – To nie są łatwe wyjazdy. Dzisiaj praca z dzieci i młodzieżą w ogóle nie jest łatwa. Niektórzy chcieliby za dużo wolności. Kolonie organizowane są przede wszystkim dla dzieci ze szkół podstawowych, tylko niektóre turnusy są dla gimnazjalistów, ale wtedy kadra musi być szczególnie dobrana.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.