Bóg może więcej

Nowy Testament jest już przyjęty i zatwierdzony, a szczerze mówiąc, największy i najbardziej dogmatyczny problem stanowił właśnie Nowy Testament. Wobec tego można powiedzieć, że najtrudniejsze kwestie zostały już rozwiązane. Idziemy, 20 stycznia 2008




Palącym problemem w małżeństwach mieszanych są śluby. W jakim obrządku powinny się one odbywać? Czy nie można tutaj doprowadzić do ujednolicenia ślubu chrześcijańskiego?

Obecnie zajmuję się przekładem ekumenicznym Biblii i jestem wykładowcą akademickim, stąd nie jestem na co dzień zaangażowany w duszpasterstwo ekumeniczne. Mogę jednak potwierdzić, że małżeństwa mieszane w Kościele Rzymskokatolickim były i są dopuszczane i przyjmowane, pod warunkiem, że strona niekatolicka zobowiąże się do wychowania dzieci w wierze Rzymskokatolickiej.

W małżeństwie mieszanym bardzo trudno jest każdej ze stron dochować wierności swojej wierze i w praktyce wygląda to tak, że silniejsza osobowość zwycięża i przekonuje czy też „nawraca” współmałżonka. Problem jest tym boleśniejszy, gdy w grę wchodzi wychowanie dzieci. Jakie rozwiązania widziałby Ksiądz w tej kwestii?

Zgodzę się, że oczywiście trudno jest wychowywać w obu wyznaniach jednocześnie, gdyż wtedy pojawia się niebezpieczeństwo synkretyzmu wyznaniowego i zacierania się różnic, a tym samym grozi też zagubienie tożsamości wyznaniowej. Powoli wszystko zaczyna się wydawać takie samo, a przynajmniej różnice stają się nieistotne. Jednak między poszczególnymi wyznaniami są mniej lub bardziej wyraźne różnice, obok których nie możemy przejść obojętnie i których każdy z członków danej wspólnoty musi być świadomy. Oczywiście, że w życiu codziennym górę bierze silniejsza osobowość. Jeśli jednak decyzja dwojga ludzi jest taka, że związek małżeński zawierany jest w Kościele Rzymskokatolickim, to powtórzę raz jeszcze: strona niekatolicka musi się zobowiązać do wychowania dzieci w wierze katolickiej. Trudno tu mówić o dobrowolności, ale wymóg taki stoi na straży czystości wiary. Owszem często zdarza się, że protestanci chcieliby, żeby warunek ów nie był stawiany, ale wtedy rodzi się pytanie o sens istnienia różnych wyznań. Oczywiście powinniśmy dążyć do tego, aby się zjednoczyć, ale nie kosztem utraty tożsamości – co nie jest łatwe.

Kościół Rzymskokatolicki jest chyba w gorszej sytuacji, jeśli chodzi o dochodzenie do kompromisów, gdyż będąc silniejszym ilościowo, może być łatwo posądzony o chęć narzucenia swojej woli innym.

Psychologicznie rzecz ujmując, grupy mniejsze zawsze czują większe zagrożenie.

I dlatego chyba trudniej wchodzić z nimi w dialog?

Dialog tak naprawdę, przynajmniej na razie, najbardziej widoczny jest w ramach wspólnej modlitwy i myślę, że to już dużo. Jeśli potrafimy się wspólnie modlić, to dajemy też Bogu możliwość działania – i to chyba jest najważniejsze. A Bóg może więcej niż my.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...