Abonament czy haracz?

Rząd Donalda Tuska chce likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego. Protestują przeciwko temu osobistości świata kultury. Abonament jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi – odpowiada premier. Kto ma rację? Idziemy, 18 maja 2008



Sprawdzony haracz?


Zanim PO doszła do władzy, już w kampanii wyborczej namawiała do obywatelskiego nieposłuszeństwa w kwestii abonamentu. Konsekwencją jest zmiana świadomości społecznej. Właśnie to ma na myśli Juliusz Braun, były przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, gdy mówi, że abonament jest nie do uratowania. Politycy Platformy, jak i najbliższe otoczenie premiera usilnie przekonują nas, że abonament to relikt z czasów PRL, że w krajach nowoczesnych tego „haraczu” nie ma. Ale to nieprawda. Abonament obowiązuje w wielu krajach Europy. Oprócz Polaków płacą go Austriacy, Brytyjczycy, Czesi, Duńczycy, Finowie, Francuzi, Irlandczycy, mieszkańcy Malty, Niemcy, Norwegowie, Słowacy, Szwajcarzy, Szwedzi i Włosi. Co więcej, abonament uważany jest za główny element systemu gwarantującego mediom publicznym niezależność.

Podczas międzynarodowej konferencji, zorganizowanej przez TVP i KRRiT w kwietniu w Warszawie prezydent Europejskiej Unii Nadawców (EBU) Fritz Pleitgen przypomniał zalecenia Rady Europy, które „definiują bardzo jasno rolę nadawców publicznych”. Powiedział on, że „żadne struktury polityczne nie powinny wywierać wpływu na działalność nadawców, natomiast w podejmowaniu decyzji o kształcie działalności nadawczej powinny mieć udział wszystkie zainteresowane grupy”. O wyższości abonamentu nad dotacją budżetową przekonywał też ekspert prawny i konsultant EBU Werner Rumphorst: „Media publiczne nie służą rządowi i nie powinny być przez niego finansowane. Powinny być one finansowane przez obywateli, by uniknąć sytuacji, że będą musiały pukać do drzwi ministra finansów, który z kolei może uzależnić dotację od przychylności dla swojego rządu”. Zdaniem Rumphorsta, głównym problemem dotyczącym finansowania polskich mediów publicznych jest niska ściągalność abonamentu.

Szkoda, że do tych opinii nie odnieśli się przedstawiciele rządu, zwłaszcza że koncepcja dotacji z państwowej kasy zamiast abonamentu nie została porzucona w ministerstwie finansów.



Rząd bez misji?


W dyskusji wokół finansowania i roli publicznych mediów rząd unika najważniejszego tematu – misji telewizji i radia publicznych. Czy to oznacza, że za jakiś czas wróci sprawa prywatyzacji tych mediów? Na razie te projekty zostały zamrożone, a to dzięki (dla jednych) czy przez (dla drugich) protesty wszystkich środowisk twórczych. Największym echem odbił się marcowy list do premiera, podpisany m.in. przez Andrzeja Wajdę, Krzysztofa Pendereckiego, Stanisława Różewicza, Agnieszkę Holland, Henryka Mikołaja Góreckiego, Izabelę Cywińską, w którym piszą oni: „Kulturowa tożsamość narodu, edukacja i ochrona czystości języka to nie są zadania dla wolnego rynku. Jeśli polskie media publiczne tego nie robią, trzeba je naprawiać, a nie prywatyzować czy zmniejszać ich zasięg. (...) Abonament jest najuczciwszym sposobem finansowania mediów publicznych”. Podobne stanowisko zajęli twórcy podczas majowego spotkania z prezydentem RP. "W obronie mediów publicznych nie cofniemy się przed niczym" – zapowiedział prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich Jacek Bromski.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...