Rząd Donalda Tuska chce likwidacji abonamentu radiowo-telewizyjnego. Protestują przeciwko temu osobistości świata kultury. Abonament jest archaicznym sposobem finansowania mediów publicznych, haraczem ściąganym z ludzi – odpowiada premier. Kto ma rację? Idziemy, 18 maja 2008
W obronie publicznej telewizji wystąpili nawet... szefowie Polsatu i TVN (!). Razem z prezesem TVP zwrócili się do marszałka Sejmu z apelem o utrzymanie abonamentu i umożliwienie odpisywania go od podatku. Nikt nie doszukuje się w tym działaniu jakichś szlachetnych pobudek, bo jest to raczej dobrze skalkulowany interes. Chodzi o poważne zmniejszenie kawałka tortu reklamowego dla TVP, ponieważ prywatni nadawcy zastrzegli, że wraz z prawem do abonamentu nadawcy publiczni muszą stosować ograniczenia w emitowaniu reklam. Ale interes może mieć też telewizja publiczna. Za sześć lat w Polsce będzie nadawana wyłącznie telewizja cyfrowa. Jak zaznaczyli w liście do marszałka Sejmu prezesi TVP, TVN i Polsatu, proces cyfryzacji mediów będzie wymagał nie tylko dużych inwestycji, ale współpracy władzy publicznej i wszystkich zainteresowanych nadawców. Otóż te trzy wielkie media chcą otrzymać od państwa wsparcie polegające na zamknięciu – przez kilka lat – rynku dla nowych konkurentów. Takie „porozumienie” przypomina typowy kartel. A to jest kolejnym argumentem za reformą publicznych mediów. Reformą publiczną – jak sama nazwa wskazuje...
W ramach realizowanej misji publicznej Telewizja Polska S.A. poniosła w ub. roku koszty m.in. na następujące cele:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.