Jan Paweł II bardzo cenił sobie także kontakt z ludźmi. Dlatego na Msze św. i posiłki zawsze zapraszał gości. Tam można się było nauczyć wolności wypowiadania myśli tak normalnie, jak się rozmawia z ojcem w dobrej rodzinie. Idziemy, 12 października 2008
Księże Arcybiskupie, w jakich okolicznościach zastała Księdza decyzja konklawe wynosząca przed trzydziestu laty kardynała Karola Wojtyłę na Stolicę Piotrową?
Pracowałem wtedy, od grudnia 1969 r., w watykańskiej Kongregacji ds. Dyscypliny Sakramentów. Dnia 16 października 1978 r. jak zwykle poszedłem do pracy w kongregacji. Przez okna dużej auli mogliśmy obserwować komin nad Kaplicą Sykstyńską i w odpowiednich porach patrzyliśmy czy nie wydobywa się z niego biały dym. I rzeczywiście, tego dnia wkrótce po godzinie siedemnastej pojawił się biały dym. Samo zaś oczekiwanie na pojawienie się nowego papieża w centralnej loży Bazyliki św. Piotra było dość długie.
Najpierw pojawił się kardynał Pericle Felici, który ogłosił światu tę wielką radość. Gdy się zatrzymał, powiedział: Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem… I wreszcie padło nazwisko: Wojtyła. Moi koledzy, Włosi, którzy mnie otaczali zaczęli pytać: „Kto to jest?” Miałem na to jedną odpowiedź: „Wkrótce się przekonacie kto to jest. Będziemy się uczyć nowego papieża każdego dnia, ale ja bardzo się z tego wyboru cieszę”.
Znał Ksiądz Arcybiskup wcześniej Kardynała Wojtyłę?
Kardynał Wojtyła, będąc w Rzymie, odwiedzał nas, pracowników Kurii Rzymskiej. Przychodził z różnymi sprawami dotyczącymi archidiecezji krakowskiej i Kościoła, który jest w Polsce. W 1975 r. Konferencja Episkopatu Polski wydała kilkunastostronicowy list na temat rodziny. Bardzo nim się zainteresował kard. Antonio Samorè, prefekt naszej kongregacji.
Polecił mi przetłumaczenie tego listu na język włoski ze względu na zawarte w nim treści dotyczące sakramentalności małżeństwa, przygotowania do tego sakramentu i problemów stających przed małżonkami. Kardynał Samorè zainteresował się tym listem ze względu na nasilający się kryzys życia małżeńskiego w Europie Zachodniej. To stało się później impulsem do powstania Papieskiej Rady ds. Rodziny. Wspominam o tym, ponieważ kard. Wojtyła miał w powstaniu tego listu wielki udział. Już wtedy patrzyliśmy na niego, jako na nieprzeciętną osobowość.
Spodziewał się wtedy Ksiądz Arcybiskup, że ma właśnie do czynienia z kimś, kto może zostać papieżem?
Każdy z nas, Polaków w Rzymie, liczył w duchu, że może przyjdzie taki czas, kiedy konklawe pod wpływem Ducha Świętego podejmie taką decyzję i papieżem nie zostanie wybrany już Włoch. Taką nadzieję mieliśmy już po śmierci papieża Pawła VI, która nastąpiła 6 sierpnia 1978 r. Ale kiedy na jego następcę wybrano patriarchę Wenecji kard. Albino Lucianiego, który przybrał imię Jana Pawła I, uważaliśmy, że sprawa jest rozwiązana na długie lata.
Nowy papież budził sympatię i zaufanie. Jego sposób bycia był bardzo ludzki, a zarazem kapłański. Był to prawdziwy duszpasterz. Cieszyliśmy się z tego wyboru. Cieszył się również kard. Wojtyła, czego byliśmy świadkami. Życie wróciło do normy, pracowaliśmy normalnie w kongregacjach. Niespodziewanie jednak umiera Jan Paweł I. To był szok dla nas wszystkich. I oczywiście natychmiast powstało pytanie: „co dalej?” Muszę przyznać, że po cichu, gdzieś tam w skrytości serca, instynktownie czuliśmy, że na zbliżającym się konklawe może być wielka niespodzianka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.