Jan Paweł II bardzo cenił sobie także kontakt z ludźmi. Dlatego na Msze św. i posiłki zawsze zapraszał gości. Tam można się było nauczyć wolności wypowiadania myśli tak normalnie, jak się rozmawia z ojcem w dobrej rodzinie. Idziemy, 12 października 2008
A co w życiu Księdza Arcybiskupa zmieniło się po 16 października 1978 r?
Dnia 17 i 18 października normalnie przyszedłem do pracy. I wtedy zaprosił mnie do siebie ówczesny sekretarz kongregacji, arcybiskup Antonio Innocenti i poinformował, że zgodnie z życzeniem Ojca Świętego mam rozpocząć pracę w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Poszedłem tam, żeby się zorientować, jakie są oczekiwania względem mnie i od razu zostałem ulokowany w pomieszczeniu, które stało się siedzibą sekcji polskiej Sekretariatu Stanu. Była tam już masa listów i telegramów, na które trzeba było szybko odpowiadać.
Po mniej więcej dwóch tygodniach dołączył do mnie ks. Tadeusz Rakoczy i we dwóch prowadziliśmy tę pracę. Później przyszły jeszcze dwie siostry: Zenona Migdalska – sercanka i Maria Bogdana Bielecka – zmartwychwstanka. Pracowaliśmy razem aż do mojej nominacji na Nuncjusza Apostolskiego w Polsce. A pracy było ogromnie dużo, bo Ojciec Święty pisał wszystko po polsku, my zaś musieliśmy to tłumaczyć na język włoski. Dziękuję Panu Bogu, że mieliśmy wystarczająco dużo entuzjazmu i sił, aby temu zadaniu sprostać.
Pierwsza encyklika „Redemptor hominis” została napisana własnoręcznie przez Ojca Świętego. Na dowód tego mam fotokopię jej rękopisu. On to napisał w ciągu trzech miesięcy. Pytaliśmy jak to zrobił, a papież odpowiadał: „Mnie to nic nie kosztowało. Ja to wszystko przywiozłem z Polski i przelałem na papier”. Pokazał przez to, co Polska może dać światu. Podzielił się tym kapitałem duchowym, który nabył w Polsce, w którym wyrósł. Myślę, że to jest pewien temat do refleksji także w kontekście pytań, co dzisiaj Polska może dać Europie?
Jak wyglądało pierwsze spotkanie Księdza Arcybiskupa już z papieżem Janem Pawłem II?
To było bardzo miłe i proste spotkanie. Z Ojcem Świętym spotkałem się bardzo szybko, bo kiedy tylko przyszedłem do pracy w Sekretariacie Stanu, to często dzwonił ks. prał. Stanisław Dziwisz, prosząc, aby przyjść, bo Ojciec Święty ma nam coś do przekazania. Prócz tego Ojciec Święty zapraszał nas do siebie na posiłki i wtedy były omawiane różne kwestie dotyczące strategii działania. Ojciec Święty był człowiekiem bezpośredniego kontaktu. Nie stwarzał jakiegoś skrępowania ani zbędnego dystansu. Oczywiście mieliśmy dla niego wielki szacunek. Ale życzę, aby w każdej diecezji między kapłanem a biskupem była taka bliskość, jaką stwarzał Jan Paweł II w swoim otoczeniu.
W tych dniach wchodzi na ekrany film nakręcony na podstawie książki kardynała Stanisława Dziwisza „Świadectwo”. Gdyby Ksiądz Arcybiskup miał napisać swoje „świadectwo”, to z jakich obrazów by się to składało?
Pierwszym obrazem, jaki najbardziej rzucał mi się w oczy był widok modlącego się Papieża. Byliśmy zapraszani do koncelebry z Ojcem Świętym w jego prywatnej kaplicy. Kiedy tam przychodziłem, zawsze widziałem Jana Pawła II jak klęczał, modlił się, medytował. Widać było jego głębokie zatopienie w Bogu. Obok miał kartki z nazwiskami, czy imionami osób, których intencje przedstawiano mu w listach. Chciał je mieć przy sobie, żeby je objąć modlitwą.
Ojciec Święty z największym spokojem podchodził do swoich zadań. Miał świadomość, że jeżeli Pan Bóg powołuje, to da też i siłę. Wymownym tego przykładem była postawa Jana Pawła II wobec wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Spotkaliśmy wtedy Ojca Świętego i mówiliśmy mu o tym w sposób trochę emocjonalny. Ojciec Święty słuchał ze spokojem i mówił: „Tak, teraz będziemy się modlić i czekać na znak”. Ale taka jego postawa nie miała nic wspólnego z filozofią, którą można zaobserwować u niektórych ludzi: jakoś to będzie. Ojciec Święty wszystkie te wydarzenia, zwłaszcza trudne, rozpatrywał w kontekście wiary, ze świadomością, że losami świata kieruje Bóg. Wszystko zamieniał w modlitwę. Pamiętam, że w tamtym czasie każda audiencja środowa kończyła się modlitwą w intencji Polski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.