Jan Paweł II bardzo cenił sobie także kontakt z ludźmi. Dlatego na Msze św. i posiłki zawsze zapraszał gości. Tam można się było nauczyć wolności wypowiadania myśli tak normalnie, jak się rozmawia z ojcem w dobrej rodzinie. Idziemy, 12 października 2008
Innym obrazem, który pozostał mi w pamięci były kartki, na których Jan Paweł II pisał. Zamiast numerować strony umieszczał na ich rogach kolejne słowa modlitwy. Na pierwszej: Totus Tuus. Na drugiej: ego sum, itd. Zamieniał przez to pracę w modlitwę. Jan Paweł II bardzo cenił sobie także kontakt z ludźmi. Dlatego na Msze św. i posiłki zawsze zapraszał gości. Tam można się było nauczyć wolności wypowiadania myśli tak normalnie, jak się rozmawia z ojcem w dobrej rodzinie.
Oczywiście Ojciec Święty był człowiekiem, który lubił także pewien czas poświęcać na relaks. Kiedy pracował w archidiecezji krakowskiej, często bywał w Kalwarii Zebrzydowskiej lub w górach. Dlatego zamknięcie w murach watykańskich było dla niego ograniczeniem tej większej swobody, jaką miał wcześniej. Myśmy to wyczuwali i kiedyś spróbowaliśmy zrobić Ojcu Świętemu specjalny „prezent”.
Nie jeden raz udało nam się wywieźć go z Watykanu i nikt o tym nie wiedział. Często potem mówił: „To był najpiękniejszy wyjazd, jak nas nikt nie pilnował, kiedy mogłem zobaczyć ludzi, jak normalnie żyją. W posłudze papieskiej rzeczywistość jest ukazywana raczej od strony uroczystej.” Później nadaliśmy tym wyjazdom inną formę, włączyliśmy w nie kilka wtajemniczonych osób z żandarmerii watykańskiej i włoskiej. To były piękne chwile, choć dla mnie było to ogromne przeżycie, bo jeździliśmy moim samochodem i ja nim kierowałem, ze świadomością kogo wiozę. Takie to były „młodzieńcze” pomysły, ale Pan Bóg pobłogosławił i były udane.
Ojciec Święty, będąc w górach na nartach, lubił stanąć gdzieś i medytować na łonie natury. To był mistyk. Lubił czasem być sam, aby się skupić. Medytował, patrząc na góry. To go uspokajało, dawało mu jakieś natchnienie do pracy. Nie martwił się tym, że go ktoś rozpozna. To świadczyło o wielkiej wolności wewnętrznej Ojca Świętego, o wielkiej duchowości.
A jak Ksiądz Arcybiskup pamięta okoliczności posłania Księdza do Polski?
Było to w lipcu 1989 r., kiedy już zostały nawiązane stosunki dyplomatyczne z Polską. Przyjechałem w niedzielę na modlitwę „Anioł Pański” i potem zostałem na obiedzie u Ojca Świętego. Wtedy Ojciec Święty mi powiedział, że chce, abym był Nuncjuszem Apostolskim w Polsce, gdyż po 50 latach nieobecności nuncjusza w Warszawie potrzeba tam kogoś, kto zna i Polskę, i Kurię Rzymską. Było to dla mnie zaskoczeniem, ale powiedziałem: „Fiat voluntas tua”.
Ojciec Święty miał swój plan, miał już nawet kazanie napisane na moją konsekrację biskupią. Chciał, aby ona się odbyła w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej 26 sierpnia w kaplicy w Castel Gandolfo, gdzie dawny nuncjusz w Polsce Achilles Ratti polecił uwiecznić pamięć o Cudzie nad Wisłą. Chciał w ten sposób wyrazić wolę kontynuacji ducha Rattiego. Konsekracja odbyła się ostatecznie dopiero 20 października, razem z konsekracją nuncjuszy posyłanych do innych krajów.
Co było najpoważniejszym wyzwaniem dla pierwszego po wojnie nuncjusza w Polsce?
Podstawową sprawą była reorganizacja struktur administracyjnych Kościoła. Myślę, że gdyby nie papież Polak, na pewno nie byłoby to możliwe. Tak całościowej reorganizacji, która objęła całą Polskę, nie było od tysiąca lat. Druga sprawa dotyczyła wypracowania konkordatu. To szczególnie leżało na sercu Ojcu Świętemu. Wreszcie reaktywacja Ordynariatu Polowego i „Papieskich Dzieł Misyjnych”.
Trzeba było również oddzielić to, co jest w gestii Stolicy Apostolskiej od tego, co należy do Konferencji Episkopatu Polski. Dalej, kwestia życia charyzmatycznego w Polsce, które ma swoje prawo zakonne i nie może podlegać hierarchii w sensie jurysdykcyjnym. Owszem, mogła być pewna zależność w okresie realnego socjalizmu, ale w czasach wolności życie charyzmatyczne musiało się spełniać we własnych strukturach, zgodnie z własnymi konstytucjami. No i tak ważna kwestia, jak rozwijanie dobrej współpracy z Konferencją Episkopatu i poszczególnymi biskupami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.