Moda obyczajowa, niegroźna tendencja czy poważne uzależnienie? Spór specjalistów, czym jest seksoholizm, trwa. Tymczasem dla coraz większej części społeczeństwa seks staje się głównym sposobem radzenia sobie z życiem. Idziemy, 30 listopada 2008
Katarzyna wyrosła wychowana jedynie przez matkę. W fantazje o tematyce erotycznej uciekała już na początku podstawówki. Powodem było – powiedzielibyśmy dziś – zwykłe zdjęcie całującej się namiętnie pary. Na dobre jej fantazje rozkręciła lektura „harlekinów”. Pierwszy raz onanizowała się w wieku 15 lat, chcąc odreagować nieszczęśliwe zakochanie i poczucie samotności. – Nie była to udana próba. Pamiętam, że przez wiele miesięcy nie przystępowałam do Komunii św., ponieważ wstydziłam się o tym powiedzieć w czasie spowiedzi – wspomina.
Gdy miała 18 lat rozstała się z chłopakiem, który „wolał" jej najlepszą koleżankę. Siedząc sama w domu, wyobrażała sobie, jak kochają się tuż za ścianą. Włączyła telewizor. Choć to była telewizja publiczna, trafiła na film erotyczny. Wtedy znowu się onanizowała. – Tym razem to było przyjemne. Nawet się z tego odkrycia cieszyłam – mówi. To był początek trwającego przez lata uzależnienia. – Masturbowałam się za każdym razem, gdy nie czułam się bezpiecznie, gdy rosło napięcie z powodu gniewu, złości, frustracji, bezradności. Czasem próbowałam z tym zerwać. Czułam, że nie żyję w taki sposób, jaki byłby dla mnie dobry, ale potem wracałam. Z czasem pojawiły się pierwsze oznaki bulimii i depresja – wspomina.
Postanowiła na poważnie zerwać z uzależnieniem, gdy zaczęła zawalać noce i nie była w stanie uczestniczyć w zajęciach na uczelni. Dzięki koleżance z tym samym problemem wstąpiła do SLAA. – To był dla mnie wentyl bezpieczeństwa, miejsce, gdzie są ludzie, z którymi mogę dzielić swój i ich problem – mówi. Z SLAA jednak dość szybko odeszła, ponieważ zaczęli ją „uruchamiać" spotykani tam mężczyźni. Jednak do dziś udaje jej się pozostać w czystości. – Życie dało mi dotkliwie doświadczyć, że samogwałt to naprawdę gwałt na sobie. Nie chcę do tego wracać. Ale nie jest tak, że jestem z tego całkowicie wyzwolona – kończy. Chodzi na psychoterapię i leczy farmakologicznie objawy depresji w jednym z warszawskich szpitali.
*********
Paweł (45) w seksoholizm wpadł – można powiedzieć – przypadkiem. Założono mu telewizję kablową. Zamiast – jak dotąd – siedmiu kanałów telewizyjnych, miał ich kilkaset. Przeglądając swój sezam odkrył, że wiele z nich oferuje pornografię, i to przez całą dobę. – Ta wiedza w jakiś dziwny sposób przylgnęła do mnie. Nie mogłem o tych kanałach zapomnieć. Więcej – odczuwałem coraz większą potrzebę, by „skorzystać” z okazji – opowiada.
Niedługo potem już stał się niewolnikiem telewizji. Zaczął się masturbować. Doszło do tego, że gdy dzieci wychodziły do szkoły, a żona do pracy, włączał choćby na chwilę telewizor, a gdy wieczorem reszta rodziny już spała – wymykał się z sypialni i kończył dzień kolejnym „seansem”. Po kilku miesiącach postanowił z tym zerwać, ponieważ nie umiał już się modlić.
A przecież kiedyś, na oazowych rekolekcjach, oddał życie Jezusowi. – Jeśli człowiek przed chwilą „to” zrobił, to jak potem się modlić, spojrzeć Bogu w oczy? Chodziłem spać ze świadomością, że jestem nic niewartym śmieciem – wspomina. Telewizora nie włącza, bo boi się, że znowu jakaś pani z ekranu da mu kolejną „okazję”, która będzie za nim chodziła. Czasami nie wytrzymuje, ściąga coś z Internetu, ale potem kasuje. Stara się regularnie chodzić do spowiedzi. Znalazł sobie kierownika duchowego. Zdrowieje. – Jestem Bogu wdzięczny za każdy dzień w czystości – kończy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.