Tygodniowy przegląd prasy - 2 sierpnia 2008

Trudno nie uznać tego za patologię. Ale trudno nie zadać też pytania, czy taka nieodpowiedzialność wśród mężczyzn jest czymś wyjątkowym? Badania wykazują, że większość kobiet decydujących się na aborcję zrobiła to pod naciskiem mężczyzn, którym dziecko psuło plany.



„W dużych aglomeracjach z ofiarnością wiernych też bywa krucho” - wnioskuje Paweł Wrabec z rozmowy z proboszczem jednej z podwarszawskich parafii.

„W społecznym odczuciu Kościół jest niewyobrażalnie bogaty. Przeciętny katolik nie bardzo zatem rozumie, dlaczego stołeczny hierarcha, arcybiskup Kazimierz Nycz, zbiera po polskich kościołach datki na budowę Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Przecież dzięki reprywatyzacji Kościół się wzbogacił. Sprzedaż jednej dużej kościelnej nieruchomości w Krakowie lub Warszawie pozwoliłaby zapewne szybko skończyć budowę” - odnotowuje Wrabec po czym oświadcza: „I rzeczywiście, przez ostatnie kilkanaście lat biskupi potrafili zadbać o interes Kościoła” - jako argument przytaczając wyrywkowe dane na temat odzyskiwania przez Kościół „nieruchomości (lub ekwiwalentu), z których po 1950 r. został przez komunistyczne państwo wywłaszczony z naruszeniem stalinowskiego prawa”. Z wyliczeń dziennikarza wynika, że do 2004 r. Kościół odzyskał niespełna jedną czwartą tego, co posiadał przed wojną.

„Powściągliwość biskupów w informowaniu wiernych o stanie kościelnej kasy wynika z niechęci, ale też z niewiedzy. Sytuacji majątkowej polskiego Kościoła nie ogarnia nawet sekretariat Episkopatu” - twierdzi Wrabec, po czym zamieszcza wyjaśnienie, które czyni postawioną tezę bezprzedmiotową: „Z prostej przyczyny: nie ma on własnego budżetu, a archidiecezje są gospodarczo niezależne. Każdy z biskupów rozlicza się z Watykanem samodzielnie. I to z nim musi konsultować ważniejsze ruchy biznesowe (przy sprzedaży nieruchomości przekraczającej 500 tys. dol. musi mieć jego zgodę)”.

Dziennikarz Polityki pochyla się też nad sytuacją zgromadzeń: „W trudnej sytuacji są klasztory. Podlegają wprawdzie jurysdykcji biskupa, tyle że w sferze spraw duchowych, nie ekonomicznych. Na tym polu prowincje, a nawet poszczególne klasztory cieszą się autonomią. Ma to złe i dobre strony. Złe, bo zgromadzenia zdane są wyłącznie na siebie (biskup może, ale nie musi ich wspierać), a nie brak w Polsce klasztorów, które autentycznie zaczynają przymierać głodem. Dobrą stroną może być fakt, że przedsiębiorczych przeorów nie krępuje wola biskupa, a bywa, że również prowincjała i generała zakonu. Z tego właśnie powodu hierarchowie mają ograniczony wpływ na poczynania biznesowe redemptorystów, właścicieli Radia Maryja”.

Wyliczając przykłady sprawności biznesowej ludzi Kościoła Paweł Wrabec przestrzega: „Kościół winien jednak zdawać sobie sprawę, że wkraczając na drogę biznesu wiele ryzykuje, naraża się na zarzut, że odchodzi od swojej misji w pogoni za mamoną. Tak być nie musi, o ile uda mu się zachować umiar, a zarobione pieniądze będą też służyć wiernym. No bo co z tego, że przedsiębiorczy proboszcz zamieni plebanię w bazę transportową, a kościelną wieżę w stację przekaźnikową telefonii GSM, skoro parafianie mało go obchodzą? Nie chodzi więc tylko o to, by w kościołach zakładać ogrzewanie i budować przy nich parkingi, ale o coś więcej”.

Odkrywczość ostatniego zdania godna podziwu. :-))



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...