Tygodniowy przegląd prasy - 2 sierpnia 2008

Trudno nie uznać tego za patologię. Ale trudno nie zadać też pytania, czy taka nieodpowiedzialność wśród mężczyzn jest czymś wyjątkowym? Badania wykazują, że większość kobiet decydujących się na aborcję zrobiła to pod naciskiem mężczyzn, którym dziecko psuło plany.



W 1975 r. psychologowie R.E. Turner, C. Edgley i G. Olmstead dowiedli, że prawie 62 proc. rozmów, które przeprowadzamy codziennie, ma kłamliwy charakter. Pięć lat później prof. Dale Hample z Uniwersytetu Maryland ustalił, że każdy z nas kłamie średnio 13 razy tygodniowo. Z kolei według psychologa Roberta S. Feldmana z uniwersytetu w Massachusetts, podczas 10-minutowej rozmowy każdy kłamie przynajmniej raz. Przy czym w 80 proc. wypadków mamy do czynienia ze świadomym kłamstwem. Dla społeczeństw w państwach demokratycznych ważne jest więc nie to, czy polityk mówi prawdę czy nie, ale styl, w jakim to robi.

Ludzie łatwo wybaczają politykom notoryczne łgarstwa, pod warunkiem że nie podejrzewają ich o cynizm i wyrachowanie”.

Jednym słowem, politycy kłamiąc, odpowiadają na społeczne zapotrzebowanie? Politycy kłamią, bo wszyscy jesteśmy kłamczuchami i chcemy być okłamywani. Należy się domyślać, że politycy kłamią zwłaszcza wtedy, gdy przytaczają urywek zdania z Ewangelii: „Prawda was wyzwoli”.

W zakończeniu Maliszewski stwierdza: „Obywatele nie oczekują od polityków, że nie będą kłamać tylko tego, że nie dadzą się złapać. Jak zauważył Winston Churchill, jeden z bardziej cynicznych kłamców w historii, ‘czasami ludziom zdarza się potknąć o prawdę, ale większość prostuje się i idzie dalej, jakby nic się nie stało’”.

No cóż prawda naprawdę wyzwala. Ale też uwalnia. Prawda o polityku ujawniona w mediach niejednego już uwolniła od konieczności sprawowania publicznej funkcji i - jak można wnioskować z artykułu we Wprost - konieczności opowiadania kłamstw.

„Nie jest łatwo. Prawie co druga taca z niedzielnych mszy ma dzisiaj specjalne przeznaczenie (np. na kurie, zagraniczne misje, prowadzenie seminariów duchownych).” - wylicza tygodnik Polityka (nr 31 z 2 sierpnia 2008) w artykule „Módl się i zarabiaj”.

Dalej czytamy: „Na utrzymanie samej parafii zostają marne grosze: ledwo starczy na energię, zakup wina mszalnego, świec i komunikantów. Żeby podreperować parafialny budżet, ksiądz Antoni z mazurskiej parafii zaczął zajmować się agroturystyką. A gdy o zaradnym duchownym zaczęły pisać gazety, po biznesowe porady zaczęli się zgłaszać znajomi księża. - W Polsce bogaci się bogacą, a biedni biednieją. A tak się składa, że to ta druga grupa utrzymuje Kościół. Na prowincji jest jeszcze gorzej, bo od czasu, gdy Polacy zaczęli masowo wyjeżdżać za chlebem, kościoły pustoszeją. Dochody z tacy maleją o 10-20 proc. rocznie - ubolewa ks. Antoni”.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...