Podwójne życie: jak to możliwe?

Jak to możliwe, by człowiek powszechnie szanowany prowadził jednocześnie swoiste drugie życie? Takie pytania pojawiają się ostatnio coraz częściej. Świadkowie stają wobec problemów: Kim on/ona teraz dla mnie będzie? Jak ten człowiek mógł w sobie pogodzić tak wzajemnie sprzeczne doświadczenia? Więź, 9/2006




Jeśli jednak zdamy już sobie sprawę z niełatwych do przyjęcia informacji o sobie, wówczas możemy ten nieprzyjemny stan zredukować na jeden z trzech sposobów. Można to opisać na przykładzie niewierności małżeńskiej. Pierwszy, najbardziej oczywisty, sposób to zaprzestanie problematycznego zachowania. Nie ma zachowania (niewierności) – nie ma dysonansu. Po wtóre, możemy próbować tak „obrobić” trudne informacje, aby lepiej pasowały do obrazu siebie jako osoby przyzwoitej. Mogę np. przekonywać samego siebie, że właściwie moje spotkania z koleżanką z pracy w jej domu to wyraz zaawansowanej do niej sympatii, no może jedynie z pewnymi elementami nadmiernej czułości. Po trzecie, można dołączyć nowe elementy poznawcze, nowe sądy, które zneutralizują powstały dysonans. Ten trzeci mechanizm zaradczy obrazuje autentyczna wypowiedź na forum internetowym kobiety, która zdradziła swojego męża: „To była wypracowana decyzja, poparta porywem chwili. I nie żałuję. I, co najdziwniejsze, potrafię z tym żyć bez poczucia winy. Potraktowałam to jak prezent dla siebie”. Poczucie winy jest właśnie podstawowym sygnałem dysonansu. Cytowana kobieta dołącza jednak nowy element do swojego systemu przekonań: „Mam prawo od czasu do czasu zdradzić. To sprawia, że jestem bardziej zadowolona z życia i na tym korzysta również mój mąż, który nie ma sfrustrowanej żony”. Takie racjonalizacje mogą ułatwiać – przynajmniej do czasu – zachowanie przekonania o sobie jako w zasadzie wiernym małżonku.

Potrzeba podtrzymywania dobrego mniemania o sobie przejawia się również w bardzo częstej u ludzi wierze, że oni by takiego zła nie popełnili. Dziękują Bogu – jeśli są wierzący – za to że nie są jak ci komuniści, donosiciele, przestępcy czy inni dewianci, którzy nie potrafią kroczyć prostą drogą w życiu. Gdy – w ramach klasycznego eksperymentu nad posłuszeństwem – pytano normalnych, porządnych obywateli, ile osób skłonnych byłoby ulec namowom naukowca, aby porazić drugiego człowieka śmiertelną dawką prądu elektrycznego, padały odpowiedzi, że nie więcej niż jeden procent. Podczas eksperymentu jednak ponad 60 procent badanych skłonnych było zaaplikować dawkę prądu, o której mieli prawo przypuszczać, że jest śmiertelna.

Są ludzie niezwykle jednorodni, których właściwie całe dorosłe życie naznaczone jest spójnością przekonań i zachowań. Albo pisząc precyzyjniej, zmiany są u nich względnie niewielkie i harmonijne. Nie dochodzi do rozprężenia motywów działania, nie ujawniają się sprzeczności potrzeb, nie obserwuje się zasadniczej niekonsekwencji zachowań. U niektórych owa harmonia to wyraz pełni rozwoju, ale u większości – integracji pierwotnej, wedle terminologii Kazimierza Dąbrowskiego. Można powiedzieć, że jest to bezmyślne delektowanie się stanem własnego nierozwoju, stanem biernej konsumpcji wszystkiego, co życie przyniesie. Są to ludzie, dla których dobre życie – jak smutno kiedyś zauważył Jacek Kuroń – to tyle co „schabowy i wódeczka”…

Są też inni ludzie zadziwiająco spójni między tym, co myślą i tym, co czynią, przy znacznie wyższym poziomie funkcjonowania psychicznego i społecznego. To tak różne postaci jak Zawisza Czarny i... Jerzy Urban. Ten drugi deklaruje i konsekwentnie praktykuje swoją organiczną niechęć do religii, a zwłaszcza Kościoła Katolickiego, tradycji narodowych i dominującego w polskim społeczeństwie spektrum wartości. Nie jest on makiawelistą, a w każdym razie nie typowym makiawelistą, który dowolnie będzie manipulował wszelkimi normami. Jak wyznał w jednym z wywiadów, ma wyraźne zasady, które nim kierują: lojalność, uczciwość i prawdomówność, a także wierność przekonaniom. Zarazem podkreśla, że nie jest i nie chce być dobry. I chociaż wielu osobom trudno uwierzyć zwłaszcza w jego umiłowanie prawdomówności, to przypuszczam jednak, że właśnie odnosząc się do powyższych standardów etycznych, konsekwentnie i względnie spójnie buduje przez lata poczucie własnej wartości.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...