Chłopska pamięć

Historiografia polska niemal „od zawsze“ uczyła nas lekceważenia „prowincji“ i spoglądania na bieg spraw politycznych ze stołecznej perspektywy. Więź, 10/2008



Oświatowa sprężyna

Przywykliśmy widzieć w dziejach polskiej wsi jedno wielkie, odwieczne pole zaciętej socjalnej walki. Zaproponował nam to spojrzenie już Mikołaj Rej („ksiądz pana wini, pan księdza, a nam prostym zewsząd nędza...“), a po pięciuset latach peerelowska szkoła nauczyła, że ten obraz obejmuje wszystko i załatwia cały problem historyczny. A cóż niby było poza tym? Wydaje mi się, że przede wszystkim to, że wieś – cała – była jednym ludzkim światem, jednym organizmem, w którym obok najliczniejszej zbiorowości chłopskiej był, uczestniczył i działał także dwór i pleban, a często także i żydowski – lub przypadkiem nieżydowski – karczmarz.

Konflikty były, wyzysk był, świadoma walka zdarzała się często, ale ten lokalny świat był jeden i stanowił pewną całość. Dzieje dworu, dzieje parafii, mogą czasem odwołać się do dokumentów pisanych. Chłopska pamięć przeszłości opiera się o przekaz ustny, kapiący – i wysychający – z pokolenia w pokolenie. Znane autorowi Życiorysów... dzieje Ratoszyna są dziejami dworu i kościoła wówczas filialnego, nie parafialnego – aż po początek wieku dziewiętnastego. Wtedy dopiero daje się spostrzec tamtejszy chłop, jako odrębny współuczestnik – i współtwórca – lokalnego świata.

W dziejach chłopskich datą kluczową jest moment zniesienia pańszczyzny i uwłaszczenia chłopów. Ten moment najłatwiej jest uznać za punkt wyjścia do najnowszej historii wsi. Wojciech Wieczorek odważa się sięgnąć do czasów wcześniejszych – i tu robi rzecz znakomitą: wyjaśnia logikę wymiaru obciążeń pańszczyźnianych, powiązanych z wielkością działek, stanowiących gospodarstwa chłopskie.

Są to zależności znane specjalistom od historii ekonomicznej wsi, w Życiorysach pokornych stanowią jednak ważne tłumaczenie różnic w poziomie materialnym gospodarstw i wewnętrznego rozwarstwienia społeczności wiejskiej. Pańszczyzna sprzężajna i pańszczyzna piesza, to z punktu widzenia wydajności roboczej dwie zupełnie inne jakości; pierwsza z nich obowiązuje gospodarstwa dwukrotnie większe, należące do chłopów najzamożniejszych, dysponujących pracą najemnych parobków, druga – te należące do pozostałych gospodarzy, o połowę uboższych.

Uciążliwość jednej i drugiej zależy przede wszystkim od obecności odpowiedniej liczby rąk do pracy w rodzinie i wśród najemnych pracowników gospodarstwa chłopskiego, a także od posiadanego inwentarza roboczego. W sumie system ten daje poszczególnym chłopom efekty bardzo rozmaite, na ogół lepsze tam, gdzie lepiej funkcjonuje także szlachecki folwark, gorsze – gdzie słabnie i upada też i gospodarka dziedzica.

Rok 1864 to przede wszystkim uwłaszczenie. Wieczorek podkreśla psychologiczne znaczenie faktu uzyskania podmiotowości gospodarczej – „wreszcie na swoim“. Od tego momentu nowego znaczenia nabierają jakość osobistego gospodarowania, energia, pracowitość i zdolność do ekonomicznego myślenia o własnym warsztacie pracy. Wyzwala to ambicję indywidualnego sukcesu i skłania do szukania dróg jego realizacji.

I tu pojawia się rzecz ogromnie ważna: jako istotny mechanizm osobistego sukcesu rozpoznana zostaje oświata. Dziecko w domu, dotąd postrzegane jako cenne ręce do pracy, stopniowo przekształca się w ucznia, a więc sprężynę awansu cywilizacyjnego i socjalnego całej rodziny. Obejmowanie tej nowej roli wymaga od niego często strasznych wyrzeczeń, ale jest też wielką szansą. Relacje zawsze spokojnego i nieskorego do uniesień autora są tu pozbawione patosu, ale opowieści o konkretnych drogach życiowych mówią same za siebie. Są to świadectwa dynamizmu, osiąganego często za ogromną cenę.




«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...