Czy na stronie internetowej pisać „psychoterapia chrześcijańska”, czy raczej „psychoterapia, która szanuje wartości chrześcijańskie”? – zastanawiali się członkowie fundacji INIGO podczas swojego ostatniego spotkania. Debata nad tym problemem trwała długo. Więź, 4/2009
Coraz częściej zdarza się, że do psychoterapeutów trafiają osoby, którym taką wizytę zalecił spowiednik. I odwrotnie – psychologowie, widząc, że problem wykracza poza ich kompetencje, doradzają swoim pacjentom spowiedź. W ten sposób działają także księża-psychoterapeuci.
– Dbam o to, aby nie mieszać relacji terapeutycznej z relacją duszpasterską. Jeśli ktoś jest u mnie na terapii, to nie mogę być jego spowiednikiem, a jeśli jestem dla kogoś spowiednikiem, to nie mogę być jego terapeutą. Terapia nie jest miejscem moralnej oceny spraw pacjenta. Dlatego podczas sesji nie mówię ludziom co jest grzechem, a co nim nie jest – mówi o. Tomasz Gaj. – Terapia nie służy temu, żeby potwierdzić albo zaprzeczyć kwalifikacji moralnej, jaką pacjent nadaje swoim problemom.
– Podczas psychoterapii zastanawiamy się raczej nad mechanizmem psychologicznym, prowadzącym do określonych zachowań, które w teologii nazywane są grzechem – uzupełnia te rozważania ks. Marek Szołdra.
Odbić się
Magda zaczęła szukać dla siebie pomocy 5 lat temu, jeszcze podczas studiów pedagogicznych. Wtedy dotarło do niej, że Syndrom DDA – Dorosłych Dzieci Alkoholików – to w jej przypadku nie kolejny teoretyczny temat do zaliczenia na egzaminie, ale bolesna rana z przeszłości. Swojego pierwszego terapeutę, do którego trafiła w jednym z dużych warszawskich ośrodków, wspomina bardzo ciepło: –
Dawał mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że nie jest to człowiek, który będzie mi zaszczepiał swoje poglądy. Nie rozmawialiśmy o duchowości, choć było widać, że jest wierzący: na piersi nosił medalik, a znajomi mówili mi, że na jednym ze spotkań otwarcie przyznał się do swojego nawrócenia. Dzieci alkoholików często mają zaburzoną duchowość, przegiętą w kierunku nadmiernej religijności albo kompletnego jej braku. Opowiadał więc o doświadczeniach, które sam przechodził, aby pokazać, że kształtowanie duchowości jest procesem.
W tym czasie w życiu Magdy zaszły dwie istotne zmiany. Poznała Piotra, a obok wszystkich towarzyszących temu wzruszeń i radości pojawił się lęk o kształtowanie się ich związku. I drugie zaskakujące dla niej samej odkrycie – wcześniej określała siebie jako: „mocno niepraktykująca, choć z ogromnym pragnieniem Boga”, teraz zaczęła zauważać, jak ważna staje się dla niej rzeczywistość wiary.
Dlatego też kolejny etap terapii, który stanowił trwający przez pięć dni trening interpersonalny, stał się dla niej niezwykle przykrym doświadczeniem. – Na jednym z treningów miałam terapeutkę, która przy okazji omawiania naszych doznań gwałtownie atakowała Kościół – Magda ciągnie swą historię opanowanym głosem.
– Mówiła piękne słowa o Jezusie, że istnieje, żył, zmartwychwstał, natomiast Kościół potępiała w czambuł: jako źródło krzywdy, szwindel, „święty” interes. Częściowo rozumiem, czemu to robiła: wśród osób uczestniczących w terapii są tacy, którzy kompletnie nie otwierają się na Boga, za to ślepo związani są ze swoją religią. Ale ja odebrałam to osobiście, bardzo mnie to bolało i stanowiło ogromną przeszkodę. Strasznie się wymęczyłam na tym treningu.
Magda nie oczekuje, żeby sesje psychoterapeutyczne zamieniały się w rozmowy o Bogu. Przyjęła, że kierownika duchowego ma w kościele, a na psychoterapię przychodzi, aby uregulować sprawy związane ze swoją przeszłością. Obecną terapeutkę ceni za neutralność. Czy to osoba wierząca? Nie wie, to nieistotne – ważne, że nie ingeruje ona w jej duchowość. – Przyjmuje to, że chodzę do kościoła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.