Nie odwracajmy się tyłem do Wschodu. Jeśli lubimy się szczycić tym, że na mapie Europy Polska znajduje się dokładnie w środku, nie zapominajmy o jednym: jedną czwartą tej mapy wciąż zajmuje Rosja.
Różnice w podejściu do Rosji między dwoma najważniejszymi ośrodkami władzy w Polsce (przejawiające się jak dotąd – na szczęście – głównie w wystąpieniach Kaczyńskiego i Tuska, nie zaś w samych decyzjach politycznych) wytworzyły wygodną dla Kremla sytuację umożliwiającą mu podkreślanie wewnętrznych słabości Polski. Z drugiej strony, stając się w polskiej polityce wschodniej głównym krytykiem Rosji, prezydent zdjął z rządu ów „niewygodny” obowiązek, czym ułatwił premierowi prowadzenie bardziej kompromisowej polityki. Także po rosyjskiej stronie doszło do wyraźnego podziału obowiązków: zajęty promowaniem swojej wizji świata wielobiegunowego oraz stosunkami z mocarstwami prezydent Dmitrij Miedwiediew scedował „sprawę polską” na swojego premiera. Być może to właśnie do uśmiechniętej twarzy Władimira Putina ściskającego dłoń politykom w Warszawie Polakom przyzwyczaić się będzie najtrudniej: wszak dotąd kojarzyła się im wyłącznie negatywnie…
„Nowe otwarcie” w stosunkach z Rosją za rządów Donalda Tuska stało się faktem. Polski premier spotykał się ze swoim rosyjskim odpowiednikiem trzykrotnie: w Moskwie, Davos i na polskim Wybrzeżu. Właśnie tam, przemawiając podczas wrześniowych obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, premier Putin potępił układ Ribbentrop-Mołotow, równocześnie jednak sprzeciwił się zrównywaniu niemieckiej i radzieckiej agresji na Polskę. W ostatnich dniach sierpnia ubiegłego roku rosyjska telewizja wyemitowała film, w którym Warszawę oskarżano o sojusz z Hitlerem – analitycy podkreślali przy tej okazji, że zbliżenie z Rosją to konstrukcja wciąż jeszcze nietrwała, nie zawsze przychylnie postrzegana na Kremlu.
Być może najważniejszym efektem polityki zbliżenia było ponowne podjęcie próby porozumienia się w sprawach dotyczących polsko-rosyjskiej historii. W 2007 roku w nowym składzie ponownie powołano Grupę do Spraw Trudnych, w ramach której polscy i rosyjscy uczeni badają te wątki z naszej wspólnej, XX-wiecznej historii, które po obu stronach budzą najwięcej kontrowersji. Zaproszenie Donalda Tuska przez Putina na uroczystości rocznicowe w Katyniu oraz udział w nich samego premiera Rosji to w istocie zwycięstwo tej nowej „polityki historycznej”. Jeżeli wspólne publikacje historyków przełożą się w ciągu kilku lat na treść szkolnych podręczników, to przewodniczących Grupy, profesorów Adama D. Rotfelda i Anatolija W. Torkunowa, będzie można porównać do wielkich architektów pojednania między zwaśnionymi narodami bądź grupami etnicznymi: arcybiskupa Desmonda Tutu z RPA czy Johna Hume’a i Davida Trimble’a z Irlandii Północnej.
Przyjaciele w Cerkwi
Trudno ocenić, czy obecne zbliżenie polsko-rosyjskie to początek trwałej, „męskiej” przyjaźni między obydwoma krajami. Choć wiele na to wskazuje, historia ostatnich kilkunastu lat stosunków z Rosją każe zachować ostrożność w prognozach. Niezależnie jednak od ocieplenia klimatu na korytarzach ministerstw spraw zagranicznych na naszych oczach dzieje się coś o wiele ważniejszego; coś, czego niestety nie doczekał Jerzy Giedroyc – w dialogu powoli zaczynają uczestniczyć instytucje pozarządowe, a wśród nich te dwie największe: polski Kościół katolicki i Rosyjska Cerkiew Prawosławna.
W sierpniu ubiegłego roku przewodniczący konferencji biskupów Polski i Niemiec ogłosili deklarację o konieczności przymierza narodów polskiego i niemieckiego. Równocześnie hierarchowie polskiego Kościoła wyrazili życzenie podpisania podobnego dokumentu z biskupami Cerkwi rosyjskiej. Miesiąc później przybyła do Polski delegacja mnichów z położonego niedaleko Smoleńska klasztoru św. Niła. Wielce symboliczny był przebieg wizyty: nocleg na Jasnej Górze, podarowanie rosyjskim gościom kopii ikony Matki Boskiej Częstochowskiej, która ma zostać umieszczona w cerkwi poświęconej męczennikom okresu stalinowskiego. Delegacja miała nieformalny charakter, w jej skład nie wchodzili hierarchowie, jednak polski Kościół potraktował ją priorytetowo. Opiekę nad delegacją sprawowali arcybiskup Henryk Muszyński oraz sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski biskup Stanisław Budzik, a specjalne posłanie do gości wystosowali wyżsi przełożeni zakonni. Na wizyty oficjalne przyszedł zresztą właściwy czas: pod koniec lutego w Warszawie doszło do spotkania przedstawicieli Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego i Kościoła katolickiego w Polsce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.