Nie odwracajmy się tyłem do Wschodu. Jeśli lubimy się szczycić tym, że na mapie Europy Polska znajduje się dokładnie w środku, nie zapominajmy o jednym: jedną czwartą tej mapy wciąż zajmuje Rosja.
Tymczasem to nie Katyń jest dziś największą przeszkodą w osiągnięciu poprawnych relacji polsko-rosyjskich. Kiedy patrzy się z szerszej perspektywy czasowej, problemami pozostają: brak codziennych kontaktów, wymian młodzieżowych i niedostatek wiedzy o sobie po obu stronach. Wielkim kapitałem – częściowo już wykorzystywanym przez instytucje międzynarodowe, których Polska jest członkiem – jest duża liczba Polaków mających rozeznanie w sprawach Wschodu. Z drugiej strony, jakże mało wiemy o rosyjskiej rzeczywistości! Sprawie, niestety, nie zawsze służą media – reportaże i programy publicystyczne przedstawiające świat za Bugiem znikają, niestety, z anteny. Choć lubimy wskazywać na fakt, że nasze doświadczenie historyczne i usytuowanie w Europie predestynują nas do roli pośrednika między Wschodem a Zachodem, to w ahistorycznej i apatycznej Europie Zachodniej, do której dołączyliśmy z własnej woli, mamy Rosjanom mniej do zaproponowania niż inne kraje: Niemcy, Francja czy Włochy. Dlaczego? Z perspektywy Rosji, tego państwa-kontynentu, naszego kraju prawie nie widać: na zachód od niego leży po prostu Europa.
W swoim spojrzeniu na Rosję przypominamy czasem tych nowojorczyków, dla których przedmieścia Bronksu czy Queens to prawdziwe krańce świata. Młode pokolenie Polaków spogląda dziś przede wszystkim na Zachód, tam najczęściej podróżuje, buduje przyjaźnie i chłonie kulturę. Nie odwracajmy się tyłem do Wschodu. Jeśli lubimy się szczycić tym, że na mapie Europy Polska znajduje się dokładnie w środku, nie zapominajmy o jednym: jedną czwartą tej mapy wciąż zajmuje Rosja.
Ta zaś wyraźnie zastanawia się nad wyborem właściwej dla siebie drogi. Także ostatnie tygodnie przyniosły sprzeczne sygnały: zatwierdzoną na początku tego roku nową doktrynę wojenną Rosji, w której z nazwy wskazano NATO jako potencjalne źródło zagrożenia, oraz raport wpływowego Instytutu Współczesnego Rozwoju, z którego jednoznacznie wynika, że droga do modernizacji kraju może wieść wyłącznie przez demokratyzację oraz zbliżenie z Zachodem.
To będzie niewątpliwie trudne, niejednoznaczne zbliżenie – Katyń w 2010 roku nie jest Krzyżową z roku 1990. Dłoń trzeba tam podać Władimirowi Putinowi, człowiekowi, który przy pomocy służb specjalnych i resortów siłowych stworzył przez ostatnie dziesięć lat w Rosji monopartyjny i autorytarny system; który pozbawił wolności media i poważnie ograniczył swobodę działania, likwidując w fazie niemowlęcej zaczątki społeczeństwa obywatelskiego; wreszcie – człowiekowi, który bezpośrednio odpowiada za drugą wojnę czeczeńską. Polski głos w obronie wolności w Rosji nie powinien zamilknąć. Podejmując dialog z władzami na Kremlu, rząd Tuska sporo ryzykuje: jeżeli jednak polskim politykom uda się zachować niezależność swoich sądów dotyczących rzeczywistej sytuacji w Rosji, na zbliżeniu z Moskwą Warszawa może wygrać podwójnie. Pragmatyzm polityków z obu stron, działalność Grupy do Spraw Trudnych, a także animowane przez Kościół i Cerkiew zbliżenie katolików i prawosławnych z obu krajów sprawiają, że po raz pierwszy od wielu lat (a kto wie, czy nie po raz pierwszy w ogóle) stoimy wobec szansy, by do rozwiązanych w sposób systemowy wieloletnich sporów międzynarodowych – których symbolem stało się pojednanie francusko-ni emieckie, początki integracji europejskiej z lat 50. czy porozumienie z Wielkiego Piątku kończące w 1998 roku konflikt w Irlandii Północnej – dołączył spór polsko-rosyjski. Byłoby to nie tylko wielkie zwycięstwo wszystkich stron zaangażowanych w ten dialog, ale i największy z możliwych do wyobrażenia wkład Polski w budowę prawdziwie zjednoczonej Europy. Przed nami wszystkimi do odrobienia trudne zadanie domowe.
MARCIN ŻYŁA, redaktor miesięcznika „Znak”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.