O parytetach raz jeszcze

Przegląd Powszechny 5/2010 Przegląd Powszechny 5/2010

Parytet na listach wyborczych nie tworzy odmiennego statusu prawnego, gdyż ostateczna decyzja należy do wyborców. Czym innym są, w mojej ocenie, limity miejsc na studia, które tworzą inne zasady naboru kandydatów należących do różnych grup, a tym samym różnicują warunki dostępu do edukacji, a w przyszłości zawodu, awansu społecznego itd.

 

Parytety, czyli 50% udział kobiet i mężczyzn jako kandydatów, obowiązują we Francji w wyborach do Zgromadzenia Narodowego, Senatu, Parlamentu Europejskiego, a także w wyborach do rad re­gionalnych, departamentalnych i gmin. Jednak w pierwszych po tej zmianie wyborach do Zgromadzenia Narodowego kobiety nie­znacznie tylko zwiększyły swoją reprezentację (z 10,9% w 1997 r. do 12,9% w 2002 r.). Porażka ta była wynikiem porażki socjalistów, którzy wystawili w wyborach najwięcej kobiet. Składa się na nią także wpływ większościowego systemu wyborczego z jednoman­datowymi okręgami, w których kobiety najczęściej musiały zmierzyć się z mężczyzną ubiegającym się o reelekcję. W wyborach do Zgromadzenia Narodowego jedyną sankcją dla partii za niewysta­wienie równej liczby kandydatów obu płci jest ograniczenie dotacji budżetowej. Bez sankcji finansowych partie mogą zgłosić 48% ko­biet, a faktycznie zgłaszają ich tylko ok. 30%. Dzieje się tak, gdyż duże partie wolą utracić dotacje niż ryzykować przegraną, nato­miast małe nie mogą bagatelizować kwestii finansowych, ale nie mają zbyt wielu kandydatów ponownie ubiegających się o mandat. W 2008 r. udział kobiet w izbie niższej to 18,5%, co nadal pozosta­wia dużo do życzenia.

Parytety wprowadziły natomiast realne zmiany w wyborach lo­kalnych (gminnych i regionalnych), które odbywają się w systemie proporcjonalnym. W radach gmin w 1995 r. zasiadało 26% kobiet, a w 2001 r. już 48%. Prawo stanowi, iż w wyborach do rad gminy, rad regionalnych, Senatu w okręgach wielomandatowych, a także do Parlamentu Europejskiego należy umieścić tyle samo kobiet, ile mężczyzn, ewentualnie różnica może wynosić 1. Niezastosowanie się do tej reguły skutkuje odrzuceniem listy. Nawet w tym przypad­ku dochodzi do manipulacji i tworzy się dodatkowe komitety wy­borcze, by móc umieścić określonych kandydatów na pierwszych pozycjach na listach wyborczych. Co istotne, zmiana kompozycji władz lokalnych wpływa długofalowo na skład Senatu, do którego wybory odbywają się głównie przez kolegia elektorskie, w skład których wchodzą lokalni politycy. Dodatkowo we Francji istnieje historyczna konwencja zezwalająca na łączenie mandatu w parla­mencie z urzędem mera lub mandatem radnego.

W 2001 r. w Senacie udział kobiet wzrósł z 6 do 11%.

Wnioski z doświadczeń francuskich z parytetami są następujące: zwiększenie politycznej reprezentacji kobiet zależy od systemu wyborczego (przede wszystkim sposobu przydzielania mandatów) oraz technicznych szczegółów ustawy wprowadzającej paryte­ty. Doświadczenia innych państw wskazują, że parytet czy kwoty wyborcze sprawdzają się w systemie proporcjonalnym z okręgami wielomandatowymi, w których wyborcy głosują na listy wyborcze.

Optymalny wydaje się poza tym mechanizm spinacza, czyli obowiązek naprzemiennego umieszczenia kandydatów różnych płci. Jak wiadomo, pozycja i kolejność na liście wyborczej mogą mieć decydujące znaczenie, nawet jeżeli chodzi o ostatnie miejsce. Brak lub minimalna dolegliwość sankcji za nieprzestrzeganie parytetów może prowadzić nawet do spadku liczby kandydatek w wyborach, a także zmniejszenia się ich reprezentacji.

* * *

Kwestię parytetów uważam za ostateczność w sytuacji, gdy postęp dotyczący promocji praw kobiet oraz ich udziału w organach przedstawicielskich jest słaby. Pozostawienie partiom politycznym swobody stosowania kwot wyborczych na listach ma sens w tych krajach, w których szanse polityczne, społeczne czy ekonomiczne kobiet i mężczyzn są bardziej wyrównane, a polityka antydyskry­minacyjna rządu jest widoczna w działaniach wszystkich mini­sterstw. W tym zakresie sytuację kobiet w Polsce trudno porównać do sytuacji kobiet w Austrii, Danii, Niemczech czy krajach skan­dynawskich, gdzie istnieje inna kultura polityczna i niewątpliwie mentalna w zakresie równouprawnienia. Poza Francją i Belgią w Unii Europejskiej ustawy regulują kwoty wyborcze kobiet i mężczyzn w Hiszpanii, Portugalii, Słowenii i na poziomie regionalnym we Włoszech. Do regulacji wewnątrzpartyjnej można powrócić po okresie działania ustawy o parytetach, w którym obserwowana będzie stała tendencja wzrostowa reprezentacji kobiet w wybie­ralnych organach kolegialnych. A tymczasem warto dać kobietom dodatkową szansę.

ANNA ŚLEDZIŃSKA SIMON, dr nauk prawnych, zajmuje się porównawczym pra­wem konstytucyjnym i prawami człowieka. Przygotowuje opinię w sprawie zgodności z konstytucją projektu ustawy wprowadzającej parytety na listy wyborcze.


 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...