Migracja zarobkowa – zagrożeniem dla więzi małżeńskiej

Cywilizacja 32/2010 Cywilizacja 32/2010

W konsekwencji rozstania małżonkowie stają się sobie obcy, każde spotkanie jest jakby „uczeniem się siebie na nowo”, co powoduje, że obydwoje odczuwają frustrację.

 

Bogactwo wzajemnych odniesień pomiędzy małżonkami zwraca uwagę na kwestię obopólnego obdarowywania się sobą, odkrywania siebie wobec współmałżonka. Małżonkowie szukając obustronnie swojego dobra rozwijają wzajemną relację na trzech płaszczyznach: poznania, uczuć i działania,[12]czyli przez współodczuwanie, współrozumienie i współdziałanie. Współodczuwanie w małżeństwie wyraża się słowem „my” i oznacza uczestniczenie w radościach i smutkach współmałżonka,[13] jest to przejaw świadomości przynależności mającej charakter wewnętrzny, wynikający z podłoża emocjonalnego. Na kontakt emocjonalny składają się: współdoznawanie i dzielenie stanów psychicznych, czułość, wspólne przeżywanie zjawisk świata zewnętrznego, nastawienie na podobne wartości i zasady postępowania. Na płaszczyźnie współrozumienia, którą można nazwać też poznawczą, małżonkowie dążą do wymiany wzajemnych spostrzeżeń, refleksji, doświadczeń. Daje to małżonkom inspirację do poznawania siebie i świata z innego niż własny punkt widzenia. Nastawienie poznawcze pozwala dostrzegać małżonka jako partnera równego sobie a zarazem innego. Współrozumienie wymaga poznania kodu językowego partnera, wejścia w świat jego pojęć i doświadczeń. Dzięki zrozumieniu małżonkowie mogą przewidywać wzajemne zachowania, odczytywać wzajemne potrzeby. Współodczuwanie i współrozumienie stwarzają podstawy do tego, aby partnerzy relacji małżeńskiej współdziałali ze sobą.

Rozwój więzi małżeńskiej pozwala doświadczyć harmonijnego współżycia dwóch osób, z kolei tworzenie owej harmonii jest procesem ciągłym i ustawicznym, z tego powodu, że warunki życia i potrzeby małżonków zmieniają się w miarę upływu czasu.[14] K. Wojaczek stawia tezę, że rozwój małżeńskiej więzi podlega dynamice „małych grup”, to znaczy zależy od częstotliwości i głębi wzajemnych spotkań, ich brak prowadzi od regresu relacji do zapomnienia poznania drugiego, każde rzadkie spotkanie jest uczeniem się siebie na nowo. Stąd powstaje niebezpieczeństwo, że jeśli ten proces wzajemnego wzrostu i uzgadniania zostanie z jakiś powodów przerwany, kończy się partnerstwo i bezinteresowność, a zaczyna się bierność, powinność, przymus, poczucie żalu, rozczarowania i krzywdy.[15]

Zerwana więź małżonków

Według literatury przedmiotu relacja małżeńska ulega całkowitemu przeobrażeniu na skutek wyjazdu jednego z małżonków.

Po pierwsze zostaje zachwiana i zredukowana obopólność daru osoby dla osoby. Spowodowane jest to sytuacją, w której małżonek zarabiający na emigracji staje się permanentnym dawcą, a rodzina pozostająca w Polsce – biorcą. Z kolei redukcja daru osoby dla osoby widoczna jest w braku dzielenia się swoim życiem: tym, kim są i czego doświadczają, w zaprzestaniu wzajemnego obdarzania się sobą.[16] Co więcej: podstawą relacji obdarowania w takim układzie staje się przede wszystkim sfera materialna. Przeobrażenia te spowodowane są specyficznymi założeniami życia migracyjnego oraz zmianami, jakie następują w postrzeganiu relacji małżeńskiej u współmałżonka pozostającego w kraju.

Po drugie, osoba przebywająca za granicą zostaje poddana działaniom wielu trudnych czynników, które wpływają na jej osobowość. Wynika to przede wszystkim z faktu, że migracja zarobkowa powoduje doświadczenie tymczasowości[17] u osoby migrującej, tzn. przekonanie, że „jest się tu tylko na chwilę”, migrant więc działa w wielu aspektach prowizorycznie ze świadomością, że „to, co robię nie jest na stałe”. Wyraża się to w sposobie życia migranta, który nie podejmuje nauki języka kraju przebywania, nie stara się poznać swoistej kultury lokalnej oraz nie nawiązuje znajomości z tubylcami,[18] nie ma też szerokich kontaktów z rodakami pracującymi podobnie jak on i przeżywającymi przybliżone stany emocjonalne. W konsekwencji doznaje wyobcowania,marginalizacji,[19] czuje się gorszy, bo jest rozpoznawany jako obcy, bo wykonuje prace często uważane za gorsze, mniej płatne. Marginalizacja migranta w kraju przyjmującym ma niemal całościowy charakter, obejmuje w większym lub mniejszym stopniu wszystkie sfery codzienności. Poczucie tymczasowości i nastawienie na wysyłanie jak największej sumy pieniędzy rodzinie w Polsce sprawiają, że migrant godzi się na fatalne warunki mieszkaniowe, na zły sposób odżywiania się – przez co jeszcze bardziej obniża poczucie własnej wartości. K. Wojaczek stwierdza, że migranci często odczuwają, że są gorsi, mniej wartościowi,[20] że nie zasługują na uznanie.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...