Percewal, czyli jak wiejski głupek został rycerzem

List 7-8/2010 List 7-8/2010

Wędrowny, samotny rycerz, niosący sprawiedliwość na ostrzu miecza. Święty Jerzy walczący ze smokiem. Postać idealna. Nawet ośmieszony przez Cervantesa w „Don Kichocie", nawet zepchnięty w ludowość przez baśnie i podania czy zbanalizowany przez popkulturę, rycerz broni się dzielnie, będąc dla nas nadal punktem odniesienia w sprawach czci i honoru.

 

Głupek, dziewczyna, wariatc Dobrane towarzystwo! A jednak jesteśmy zaintrygowani. Idziemy więc za młodzieńcem, który przed pałacem zaczepia Czerwonego Rycerza, żądając od niego jego zbroi -już z niej wyskakuj, to rozkaz! Dla rycerza żądanie nieuzbrojonego pętaka to oczywiście żart; uderza natręta drzewcem kopii niby kijem po grzbiecie, by go przepędzić. Ów jednak chwyta swój oszczep - broń typowo myśliwską, nieużywaną w rycerskiej walce - i ciska wprost w oko przeciwnika, kładąc go trupem na miejscuc

Marzenie młodzieńca się spełnia: ma zbroję, miecz, rumaka - w swoim odczuciu już jest rycerzem. Rusza więc w dalszą drogę, by z nastaniem nocy trafić do domostwa pewnego starszego szlachcica. „Witam cię, panie, bo tak mnie matka nauczyła!". Hmc Mężczyzna po pierwszych słowach młodzieńca zdaje sobie sprawę, z kim ma do czynienia. Dostrzega jednak potencjał drzemiący w tym głuptasie. Bierze więc na siebie niejako ojcowską rolę, postanawiając dopełnić edukacji chłopca. Uczy go rycerskiego rzemiosła: jazdy w siodle i fechtunku; rycerska natura sprawia, że młodzieniec radzi sobie świetnie. Potem kolej na zasady etyki rycerskiej: nigdy nie zabijać pokonanego przeciwnika, który prosi o łaskę; pamiętać też o tym, że milczenie jest złotem - nie mówić zbyt wiele i nie wykazywać się nadmierną ciekawością. No i wreszcie, nie mówić przy każdej okazji, że tak matka powiedziała! „To co mam powiedzieć?" - pyta rozbrajająco młodzieniec.

Powiedz - wzdycha mężczyzna - że powiedział ci to wasal, który przypiął ci ostrogi".

Kolejny etap drogi to… edukacja miłosna. Młodzieniec, zupełnie już „nieobciachowy", choć nadal bezimienny, trafia do zamku pięknej Blanchefleur. Wszystko świetnie się składa: dziewczyna potrzebuje pomocy w walce z oblegającym ją przeciwnikiem, nasz bohater dzięki temu zdobywa prawdziwe rycerskie szlify… oraz serce i ciało dziewczyny. Mimo to postanawia ją opuścić - obiecując oczywiście, że powróci - czuje bowiem, że teraz, gdy jest już spełnionym młodym mężczyzną, musi udać się do matki, którą zostawił był nieprzytomną, powaloną cierpieniem, kiedy beztrosko wyruszał w drogę.

zamek króla Rybaka, czyli doświadczenie upadku

I tu następuje zaskakujący punkt zwrotny. Właściwie bowiem moglibyśmy spodziewać się końca opowieści: odwiedziny u matki, potem ślub z dziewczyną, żyli długo i szczęśliwie itd. Ale na drodze młodzieńca pojawia się tajemniczy zamek Króla Rybaka. Określenie „pojawia się" jest właściwe, bo ten dziwny zamek raz jest, raz go nie ma… Ukazuje się oczom młodzieńca w głębi doliny, w której najpierw niczego nie było widać prócz ziemi i nieba. Pan zamku, złożony tajemniczą niemocą, przyjmuje gościa z wszelkim honorami. Ale podczas ich rozmowy w komnacie dzieją się niezwykłe rzeczy. Najpierw pojawia się młodzieniec, niosący białą kopię, z której żeleźca spływa kropla krwi. Nasz bohater patrzy z zadziwieniem - jak to możliwe? Skąd ta krew? - ale nie pyta o nic. Pamięta przecież, że nie wypada dużo mówić i że mogłoby to zostać źle odebrane… W ślad za krwawiącą kopią pojawia się kolejny orszak: dwaj młodzieńcy niosą złote kandelabry - w każdym płonie po dziesięć świec - a piękna dziewczyna niesie w dłoniach „graala", złote naczynie wysadzane drogimi kamieniami, rozsiewające taki blask, że kandelabry wydają się przy nim gasnąć. Orszak znika w komnacie, a młodzieniec, choć siedzi jak na szpilkach, nie odważa się zadać pytania: „Dla kogo niosą tego graala?". Jego mentor mówił mu przecież, że nie należy…„Boję się" - wtrąca w tym momencie tekstu narrator - „że nic dobrego z tego nie wyniknie, bo i milczeć zbyt wiele czasem można, a on zaiste bardziej milczy, niżby należało!". Młodzieniec obiecuje sobie, że zada pytania nazajutrz. Ale z nastaniem dnia tajemniczy zamek jest pusty: nie ma w nim żywej duszy, tylko koń bohatera czeka na niego u wrót. Nikt nie odpowiada na jego wołania; most zwodzony sam się opuszcza i podnosi. Może poszli do lasu? Rad nierad, wyrusza w drogę; pod lasem spotyka dziewczynę, której opowiada o dziwnej przygodzie.

- „Widziałeś kopię? - pyta. -A jakże, widziałem.

- I nie spytałeś, dlaczego krwawi? -Ani słowem.

-  Bóg mi świadkiem, źle uczyniłeś. A czy widziałeś graala?

- Oczywiście!

- A spytałeś, dokąd go niosą?

- Słowa nie powiedziałem.

-  Na Boga, to jeszcze gorzej. A jak ci na imię, przyjacielu?

»A on, co nie znał swego imienia,

Nagle je odgadł i powiedział,

Że zwie się Percewalem z Walii«".

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| BAJKA, BAŚŃ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...