Wędrowny, samotny rycerz, niosący sprawiedliwość na ostrzu miecza. Święty Jerzy walczący ze smokiem. Postać idealna. Nawet ośmieszony przez Cervantesa w „Don Kichocie", nawet zepchnięty w ludowość przez baśnie i podania czy zbanalizowany przez popkulturę, rycerz broni się dzielnie, będąc dla nas nadal punktem odniesienia w sprawach czci i honoru.
Wędrowny, samotny rycerz, niosący sprawiedliwość na ostrzu miecza. Święty Jerzy walczący ze smokiem. Postać idealna. Nawet ośmieszony przez Cervantesa w „Don Kichocie", nawet zepchnięty w ludowość przez baśnie i podania czy zbanalizowany przez popkulturę, rycerz broni się dzielnie, będąc dla nas nadal punktem odniesienia w sprawach czci i honoru. Urodziwy, mężny, odważny, szczodry, świetnie odziany, o dwornym obyciu i manierach - taki jest bohater średniowiecznej powieści arturiańskiej. Od początku do końca ukształtowany i bez skazy, broni słabych i bezbronnych, służy damie serca, walczy w obronie chrześcijaństwa… no i oczywiście szuka świętego Graala. A jednak bohater XII-wiecznej „Opowieści o Graalu" Chrétiena de Troyes - a więc powieści, która dała literacki początek mitowi poszukiwania świętego Graala -jest postacią zupełnie odmienną od typowego rycerza; postacią, która wraz z powieścią przebywa niezwykłą drogę
diabli to czy anieli?
Kiedy go poznajemy, nie ma imienia. Choć nie jest już dzieckiem, określa go wyłącznie relacja do matki - jest „synem Pani Wdowy". Bardziej niż młodego szlachcica, przypomina prostaczka: jedzie sobie wesoło na koniku przez las, w zgrzebnym odzieniu, po to, by doglądać bronowania matczynej ziemi; dla rozrywki ciska oszczepami po lesie. Ale oto na swej drodze spotyka pięciu zbrojnych rycerzy - a właściwie najpierw słyszy szczęk oręża, który interpretuje w sposób czyniący zeń już nie tyle prostaczka, ile wioskowego głupka:
„(c) na mą duszę,
Prawdę mi rzekła pani matka,
Kiedy prawiła mi, że diabły
Najstraszniejsze są na świecie!".
Resztę matczynej nauki postanawia jednak zignorować. Matka powiedziała mu bowiem, by spotkawszy diabła uczynił znak krzyża, on zaś buńczucznie postanawia, że lepiej będzie cisnąć w Złego oszczepem. Ale w tej chwili „diabły" wyłaniają się z lasu i oczy młodzieńca uderza blask pancerzy, hełmów i kopii - wszystko aż lśni od złota, srebra i szlachetnych kamieni - każąc mu radykalnie zmienić ocenę sytuacji:
„(…) Wybacz mi, słodki Boże!
Toż twych aniołów tu oglądam (…)
Bajęd mi matka nie gadała,
Kiedy prawiła, że anieli
Piękniejsi są nad wszystko inne,
A jeno Bóg piękniejszy od nich".
Młodzieniec uznaje natychmiast, że najroślejszy z rycerzy jest z pewnością Bogiem właśnie - zgodnie zatem z nauką matki pada na twarz i zaczyna klepać wszystkie znane sobie pacierze… Rozmowa rycerzy z młodzieńcem jeszcze bardziej uwidacznia jego głupkowatość; na żądanie konkretnych informacji, odpowiada gradem pytań trzyletniego dziecka: „Czy jesteście Bogiem? Nie? To kim? A kto to taki ten rycerz? A co to? A to? A to?" - dopytuje się, wskazując poszczególne części uzbrojenia. „Kopia? A nią się rzuca? Nie? E, to moje oszczepy lepsze. Ale ta kolczuga to ładna, taka błyszcząca! Do czego służy? Naprawdę? Nie daj Boże, by jelenie takie nosiły, bo nic bym nie upolował. A wyście się w tej kolczudze urodzili?".
Rycerz, jak nakazuje mu dobre wychowanie, cierpliwie udziela odpowiedzi, choć jego towarzysze stwierdzają, że traci czas - wszak „Walijczycy są głupsi od cieląt!" - opowiadając młodzieńcowi o królu Arturze, który pasował go na rycerza. Przygłupek postanawia oczywiście zostać rycerzem, trochę jak dzisiejsze dziecko marzy o zostaniu strażakiem - jest jednak na tyle „duży", by ów zamiar natychmiast próbować wprowadzić w czyn po powrocie do domu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.