Czy wobec realnych podziałów, swarów i rozczarowań wspominanie Solidarności lat 80. nie jest idealizowaniem przeszłości, mało skuteczną próbą animowania narodowego mitu?
Także w wolnej Polsce Jan Paweł II wielokrotnie podkreślał wagę i żywotność solidarnościowego dziedzictwa. Siedem lat po obaleniu berlińskiego muru tak mówił do uczestników pielgrzymki NSZZ Solidarność (11.11.1996): „Konieczna jest dziś w Polsce wielka zbiorowa solidarność umysłów, serc i rąk – solidarność zdolna przezwyciężać podziały i rozbieżności, by konsekwentnie i z poświęceniem można było budować społeczeństwo bardziej sprawiedliwe, wolne i dostatnie”. „Życzę – kontynuował tę myśl podczas homilii w Gdańsku w 1999 roku – abyście stali wiernie na straży wielkiej idei Solidarności, która łączy, a nie dzieli”.
Nie trzeba specjalnej przenikliwości w analizie polskiego życia społecznego – przykładem może być choćby niedawna kampania przed wyborami prezydenckimi – aby dostrzec, że papieskie apele nie zostały wysłuchane, że marnotrawimy dziś w Polsce dziedzictwo Solidarności. Jan Paweł II był tego świadom. Ten jego silny, wielokrotnie powtarzany, nacisk na urzeczywistnianie tego, co i jak potrafiła osiągać Solidarność, jest też pośrednio wyrzutem, że tak się, niestety, nie dzieje. Expressis verbis stwierdził to Jan Paweł II w jednym z swoich najważniejszych programowych przemówień do Polaków, kiedy wystąpił wobec połączonych izb Sejmu i Senatu w 1999 roku. Mówił wtedy, że pamięć o moralnych przesłaniach Solidarności „winna dziś oddziaływać w większym stopniu na jakość polskiego życia zbiorowego”.
To, co łączy
Mamy więc głębokie podziały idące przez całe społeczeństwo i wysoki poziom społecznej nieufności. Z drugiej jednak strony coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z wagi doświadczenia Solidarności. Jednoznacznie potwierdzają to wspomniane przeze mnie badania. Świadczą o tym także obchody rocznic. Dopiero XXV rocznica powstania Solidarności i XX rocznica wyborów 4 czerwca 1989 roku w realny sposób zaistniały w społecznej świadomości. A przecież, oprócz podpisania porozumień sierpniowych, także akcja związana z wyborami 1989 roku była niesłychanym osiągnięciem. W ciągu dwóch zaledwie miesięcy Solidarność stworzyła szeroką federację komitetów obywatelskich wszystkich szczebli, które – jak się potem okazało – ze skutecznością 99,6 proc. wypromowały nieznanych często ogółowi kandydatów. A sam dzień wyborów okazał się dniem, w którym ok. 19 mln dorosłych obywateli PRL, sąsiadującej wówczas z NRD, CSSR i ZSRR, świadomie i niejako wbrew nadziei, w podzielonym na bloki świecie, w którym wszyscy obawiali się zmiany status quo, opowiedziało się po stronie wolności.
Można więc żywić nadzieję, że liczne wydarzenia związane z trzydziestą rocznicą Sierpnia ’80 nie tylko przypomną znaczenie tamtych doświadczeń, ale i pokażą ich aktualność. Niemożliwe jest dziś i nie ma takiej potrzeby, aby w Polsce powstała 10-milionowa Solidarność. Ale powstanie 10 tysięcy stuosobowych, lokalnych, tworzonych ad hoc małych Solidarności jest realne. Gdyby do tego doszło, z pewnością zmieniłaby się – używając papieskich słów – jakość polskiego życia zbiorowego. Trzeba jednak zawsze pamiętać, że w ideę Solidarności integralnie włączone jest budowanie na tym, co łączy, ponad tym, co nas dzieli.
Trzydzieści lat po sierpniowym wybuchu mamy więc pewne oznaki nadziei, ale i sporo negatywnych doświadczeń. Nie sposób uciec od konstatacji, że jako społeczeństwo stoimy na rozdrożu twórczego przyjęcia bądź ignorowania oraz zapominania doświadczenia Solidarności. Obie drogi stoją przed nami otworem, co dobrze ilustrują bardzo różne opinie o dziedzictwie Solidarności przedstawione przez dobrze znających Polskę wybitnych intelektualistów: „Żaden wielki ruch społeczny nie wywarł na mnie takiego wrażenia jak Solidarność – wyznał na łamach „Der Spiegel” francuski socjolog Alain Touraine. – Niestety niewiele pozostało z jego ducha, bo dzisiejsza Polska jest społeczną pustynią”. W tym samym czasie w „The Guardian” Niall Griffiths, profesor Oxfordu i Harvardu, dzielił się wrażeniami z pobytu w Polsce: „Współczesna Polska, to najlepszy dowód zwycięstwa Solidarności. Jej mieszkańcy są barwni i kipiący energią. Nie pokazują po sobie cierpień, których nie szczędziła im historia, i niemal każdy, którego poznałem, tryskał radością życia”.
Mam wielką, oby nie płonną, nadzieję, że trzydziesta rocznica Sierpnia ’80 stanie się dobrą okazją nie tylko do przywracania Solidarności należnego jej miejsca w historii Polski i świata, ale też przyczyni się do poprawy jakości polskiego życia zbiorowego. Że w sporze między poglądami Touraine’a i Griffithsa rzeczywistość przyzna rację opiniom tego drugiego.
MACIEJ ZIĘBA ur. 1954, dominikanin, dyrektor Instytutu „Tertio Millennio”, znawca ipopularyzator myśli Jana Pawła II, autor kilkuset publikacji wprasie krajowej izagranicznej oraz kilku książek, w latach 1998–2006 prowincjał Polskiej Prowincji Dominikanów, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności, obecnie mieszka w Gdańsku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.