Dla tych, którzy chcą wejść

Tygodnik Powszechny 13/2011 Tygodnik Powszechny 13/2011

To nie Sobór jest źródłem kryzysu, gdyż został zwołany, by kryzysowi zaradzić. Kościół otwiera człowieka na nadejście następnej epoki, potrafi przygotować na podjęcie wyzwań, o których nikt nie słyszał. Trudno to zaakceptować władcom wydumanego sacrum.



Gdzie jest twój Bóg

Ojcom Drugiego Soboru Watykańskiego i realizującym ich postanowienia stawia się zarzut, że rozpuścili chrześcijaństwo, to znaczy katolicyzm, w roztworze herezji, schizmy i pogaństwa. Tym samym podcięli skrzydła ludziom, którzy z zapałem chcieli jechać na misje i nawracać, pozbawili kapłanów podstaw ich godności, sparaliżowali biskupów z papieżem na czele, rozbestwili świeckich, jednym słowem: zrujnowali Boże królestwo. Jeśli ktoś w tę diagnozę wątpi, niech popatrzy na mizerię zachodniego chrześcijaństwa z polskim katolicyzmem włącznie.

Jest tylko jedno małe „ale”. Przecież o Kościołach chrześcijańskich XX i początku XXI wieku mówi się, że są Kościołami męczenników. Jeśli więc – znów – prawdą jest, że „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7, 20), to okaże się, że łaska męczeństwa (a tak chrześcijanie pojmują tego typu śmierć) została dana zarówno katolikom, jak i heretykom, schizmatykom, żydom, muzułmanom, poganom i ateistom.

Takie są fakty, ale takie myślenie o relacjach Boga z ludźmi nie jest oczywiście na rękę wszystkim, którzy chcieliby usidlić Boga i Nim dysponować. Dlatego za wszelką cenę chcą Boga zamknąć w swoim Kościele, w swoim wyznaniu, to znaczy w tej cząstce Kościoła, do której przynależą. Nie dopuszczają myśli, że Bóg jest suwerenny w swoim istnieniu i działaniu, gdyż boją się, że przez to samo stracą rację bytu. Dlatego usiłują Boże działanie zredukować do kultu i ograniczyć do przestrzeni świątynnej. Stąd, zapominając o treści dogmatu o wcieleniu Syna Bożego, starają się dzielić rzeczywistość na dwie części, na sacrum i profanum. Siebie oczywiście sytuują po stronie świętości, innych, no wiadomo... Nic więc dziwnego, że „Konstytucja o liturgii” budzi ich ostry sprzeciw, skoro czytamy w niej, że owszem, liturgia jest szczytem i źródłem chrześcijańskiego życia, ale „nie wyczerpuje całej działalności Kościoła”.

Zawładnięcie owym wydumanym sacrum daje oczywiście poczucie siły, uprzywilejowania, wyjątkowości. Ale nie daj Boże, kiedy taki typ religijności, wszystko jedno: chrześcijańskiej czy każdej innej, sprzęgnie się z działalnością polityczną. Nieszczęście gotowe, a przejawi się ono w tym, że pierwsze, czego zabraknie tego typu politykom, a i w przeciwną stronę – upolitycznionym prezbiterom i biskupom – to miłosierdzie. Nie mówiąc już o sprawiedliwości.

Dowód? „Co takiego – pyta red. Piotr Semka – było w redakcji na Wiślnej, że wielu z młodej generacji zlekceważyło wzór przeżywania katolicyzmu, jaki był udziałem Jerzego Turowicza czy Zofii Starowieyskiej-Morstinowej?”. Aż strach pomyśleć, dokąd taki sposób myślenia może człowieka zaprowadzić. Można przecież zapytać: co takiego było w grupie Dwunastu, że poza jednym, wszyscy inni opuścili Jezusa w chwili największej potrzeby, a jeden, ponoć najbardziej zaufany, nawet Go wydał?

Im gorzej, tym lepiej

Jest, jak jest, ale co dalej? Czy chcemy, czy nie chcemy, żyjemy na tej samej ziemi i pod tym samym niebem. Mamy co jeść i gdzie mieszkać. Na dodatek dana jest nam łaska odbudowywania i rozbudowania naszego kraju, a i innym możemy dobrze się przysłużyć, gdyż taką możliwość zostawili nam w spadku nasi ojcowie w wierze, założyciele Unii Europejskiej.

Szkopuł jednak w tym, że my, mam na myśli duszpasterzy i teologów, boimy się ludzi sytych, dobrze się mających. Czasami można odnieść wrażenie, że im gorzej dzieje się innym, tym lepiej dzieje się nam. Z tego też powodu staramy się dosypywać popiołu to tu, to tam, byle tylko wmówić ludziom, że wcale nie jest im tak znowu dobrze. Powołujemy na gwałt do istnienia różnych wrogów, ostrzegamy przed bliżej nieokreślonymi, ale wszechwładnymi wrogimi siłami, organizacjami, nawołujemy do zwierania szyków – wszystko po to, by człowiek uwierzył, że cierpi, choć w rzeczywistości nie cierpi. A wrogowie, z którymi walczy, to nie kto inny, jak ludzie przez tego cierpiętnika skrzywdzeni.

Przecież mogłoby być tak pięknie, gdybyśmy uwierzyli, że różnorodność religii i kultur to bogactwo. Że ta wielobarwność to kolory tęczy i że syntezę tej różnorodności może, ma prawo, przeprowadzić i już przeprowadza tylko Bóg. Dlaczego tylko On? Ano dlatego, że efekt tej syntezy przekracza nasze możliwości poznawcze. Jest niewidzialny, jak niewidzialne jest światło, czyli zsyntetyzowana tęcza. Do takiej roboty Chrystus wciąż potrzebuje chętnych. Poszukuje ich, gdzie tylko może, a więc i poza Kościołem. Jeszcze raz Karol Wojtyła. W przywołanym już wierszu mówi, że człowiek zależy od Boga, ale i odwrotnie, Bóg zależy od człowieka: „I Ty mi wyznawasz jak teraz ode mnie zawisłeś (...) Bo oto rąk mych na pomoc wzywasz”.

Jeśli tak, to Kościół i kościół nie może być bunkrem, a tak by go czasami chciano widzieć. Świadczy o tym nawet architektura wielu naszych świątyń. Nie ma w nich światła, nie ma powietrza, jasnej przestrzeni, ale ponury mrok. Zamiast okien mamy hektary murów, a w nich szczeliny, jakbyśmy się chcieli ostrzeliwać, tym samym odpędzać od naszych świętych murów każdego, kto się zanadto przybliży do naszych bram.

Tymczasem powinniśmy dążyć do czegoś wprost przeciwnego. W ostatniej księdze Biblii chrześcijańskiej czytamy: „Świątyni w mieście (Jeruzalem) nie widziałem, gdyż jego świątynią jest Pan, Bóg Wszechmogący, i Baranek” (Ap 21, 22). A zatem nie obunkrowywanie się, zamykanie – a otwieranie, wychodzenie, zapraszanie.

Nie jesteśmy po to, by odstraszać tych, którzy chcą pomagać Bogu. Przeciwnie, najważniejszą cechą chrześcijańskiej pobożności jest gościnność, która nie tylko przyjaciół, ale i wrogów również, a może przede wszystkim, przygarnia.

Jak nam, bez żadnych zasług z naszej strony, dano miejsce przy Stole Pańskim, tak też Jezus pragnie posadzić i gościć innych. Nie my, ale tylko On jest Bramą nieba i ziemi – nie przeszkadzajmy tym, którzy chcą wejść.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...