Rzymska oaza w Polsce

Na oazach byłem do tej pory bodajże dwadzieścia dziewięć razy. Na samym trzecim stopniu – siedem, w tym pięć razy jako moderator i raz jako animator. Trzy razy były to rekolekcje według starego programu i cztery razy według nowego. W 1977 roku byłem jako uczestnik pierwszy raz na rekolekcjach trzeciego stopnia. Wieczernik 157/2008



Ale problemem rekolekcji wakacyjnych był nie tylko brak księży. Któregoś wieczoru, przybiegł ktoś z Kopiej Górki i powiedział, że Ojciec natychmiast mnie wzywa. Poprosiłem więc kogoś z animatorów, by przejął odpowiedzialność za grupę i udałem się na Kopią Górkę. Zjawiłem się przed Ojcem, który krótko oznajmił mi powód wezwania mnie. Powiedział, że dostał informację, że na Kopiej Górce będzie rewizja i trzeba wywieźć zgromadzone tutaj materiały (podręczniki oazowe, śpiewniki), bo mogą zostać przez milicję czy ubecję zarekwirowane. Poznałem wtedy wszystkie tajne miejsca, schowki na Kopiej Górce – a niewiele osób je znało. Byłem zaskoczony zaufaniem, jakim obdarzył mnie Ojciec – najpierw, gdy kazał mi być moderatorem, a teraz wprowadzając mnie w tajniki Kopiej Górki ¬– i wdzięczny mu za to. Gdy jedna z pań z Kopiej Górki trochę „panikowała”, wówczas Ojciec powiedział takie mniej więcej słowa: „Nie przejmujcie się. Ta trudna sytuacja jest dla nas znakiem, że służymy Bożej sprawie, skoro diabeł tak zamiata ogonem”. Siłą swego charakteru i słów, siłą swojego zawierzenia Bogu potrafił pocieszyć i dodać ducha. Jeździliśmy Fiatem 125p Ojca na zmianę z jego kierowcą przez całą noc, wywożąc materiały oazowe do jednej ze stodół w pobliżu Kątów. Dzisiaj, patrząc z perspektywy minionego czasu, muszę stwierdzić, że byliśmy dość naiwni. Kopia Górka była przecież bardzo dokładnie obserwowana. Nad podziw szybko trafiono do stodoły pod Kątami i zarekwirowano wszystkie wspomniane materiały oazowe…
W te same wakacje, w drugim turnusie byłem jeszcze na Avenie animatorem na trzecim stopniu, którego moderatorem był już tym razem ksiądz – ks. Witold Pietrasiuk.

Następne wakacje, kolejne rekolekcje III stopnia i znowu przełom. W 1980 roku poprowadził Ksiądz „trójkę” według nowego programu. Nie były to jedyne rekolekcje III stopnia w Polsce, ale były unikatowe, dlaczego?

Trzeba zacząć od tego, że ten nowy program o. Blachnicki przygotował na rekolekcje w Rzymie. Poprowadził je w roku 1979 ks. Andrzej Madej i była to jedyna oaza III stopnia w tym roku (młodzież, która miała jechać wtedy na III stopień, jechała na KODA a oaz rodzin III stopnia jeszcze nie było). Z tym też jest związana ciekawa historia. Ojciec Andrzej jechał nie w pełni jeszcze spakowany na lotnisko, a drugim samochodem goniły go z resztą bagażu materiały, które ks. Franciszek ledwo co zdążył przygotować. Materiały do prowadzenia tych rekolekcji zostały mu przekazane w rękopisie Ojca.
Można powiedzieć, że ten program jest mocno zakorzeniony w rzymskich realiach. Zadanie, które otrzymałem od Ojca w 1980 roku – poprowadzenie oazy III stopnia w Polsce – było więc zadaniem pionierskim o tyle, że należało ten program przeszczepić nie tylko na polskie warunki ale specyficzne warunki pienińskie.

Byłem wtedy po pierwszym roku seminarium. Oaza miała jednak swojego kapłana – ks. Bolesława Dziurdzio. Pełnił on obowiązki kapłańskie – celebrował Msze, głosił nauki i jednocześnie poznawał też Ruch. Ja zaś, dzięki Bogu wspierany przez Ojca, odpowiadałem nade wszystko za przebieg tych rekolekcji od strony przygotowań, organizacji.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...