Rzymska oaza w Polsce

Na oazach byłem do tej pory bodajże dwadzieścia dziewięć razy. Na samym trzecim stopniu – siedem, w tym pięć razy jako moderator i raz jako animator. Trzy razy były to rekolekcje według starego programu i cztery razy według nowego. W 1977 roku byłem jako uczestnik pierwszy raz na rekolekcjach trzeciego stopnia. Wieczernik 157/2008



Wieczernik: Pamięta Ksiądz, ile razy był na rekolekcjach III stopnia?

ks. Mirosław Kiedzik: Na oazach byłem do tej pory bodajże dwadzieścia dziewięć razy. Na samym trzecim stopniu – siedem, w tym pięć razy jako moderator i raz jako animator. Trzy razy były to rekolekcje według starego programu i cztery razy według nowego. W 1977 roku byłem jako uczestnik pierwszy raz na rekolekcjach trzeciego stopnia. Prowadziła je siostra Maria Stecka i Marian Koprowski, a odbywały się one w Krościenku nad Dunajcem. Wtedy dopiero tak naprawdę zacząłem poznawać ks. Franciszka Blachnickiego. Pierwszy raz usłyszałem o nim co prawda w 1974 roku, będąc uczestnikiem młodzieżowej Oazy Żywego Kościoła I stopnia w znajdującym się wówczas na terenie archidiecezji gnieźnieńskiej sanktuarium maryjnym w Żegocinie. Z opowiadań księży pozostała jednak wyłącznie świadomość, że jest on założycielem ruchu oazowego. Niewiele więcej dowiedziałem się o nim w czasie rekolekcji II stopnia przeżytych w 1976 roku w Niepokalanowie. Tym razem zaś mogłem go poznać osobiście.

Pierwszy raz zobaczyłem Ojca Franciszka, gdy przewodniczył Mszy Świętej sprawowanej na rozpoczęcie rekolekcji dla wszystkich oaz znajdujących się w Krościenku i okolicy. Mieszkałem na Avenie – taką nazwę domowi nadał ks. Franciszek, nawiązując do nazwiska właścicielki domu pani Marii Owsiankowej (avena to łacińska nazwa owsa). A Avena była pod Kopią Górką, gdzie mieszkał o. Franciszek. Zdarzało się więc, że wracając z odprawianych przez niego Mszy Świętych dla wszystkich oaz z okolicy w nieistniejącej już dziś kaplicy Chrystusa Dobrego Pasterza, wędrowałem z nim i rozmawiałem na różne tematy. O czym jednak wówczas rozmawialiśmy – dziś nie potrafię sobie przypomnieć. Pamiętam tylko, że początkowo robił na mnie wrażenie osoby sztywnej i oschłej – ale to było tylko wrażenie i, jak się okazało, nieprawdziwe. Poznanie Ojca Franciszka jest to więc szczególny rys moich pierwszych rekolekcji III stopnia.

Na kolejnych był Ksiądz już moderatorem…

W lutym 1978 roku uczestniczyłem w Kodzie, której moderatorem był o. Andrzej Madej, ale niezmiernie interesujące i istotne prelekcje wygłaszał także ks. Franciszek Blachnicki. Gdy tego samego roku przyjechałem w wakacje letnie do Krościenka, Ojciec – ku mojemu zaskoczeniu – od razu mianował mnie moderatorem III stopnia oazy młodzieżowej z siedzibą na znanej mi dobrze Avenie. Zgodziłem się na to pierwsze samodzielne moderatorowanie bez większych oporów. Byliśmy bowiem pod samą Kopią Górką, Ojciec był blisko, zawsze można było się poradzić, uzyskać pomoc… Muszę dodać, że nie byłem wówczas księdzem czy nawet seminarzystą. Do seminarium wstąpiłem za rok. Swoją wiedzą i posługą kapłańską służył nam wtedy przebywający na urlopie w Krościenku student Papieskiego Instytutu Biblijnego w Rzymie, ks. Zbigniew Kiernikowski, dzisiejszy biskup siedlecki. W tym czasie oazy w Krościenku i okolicy rzadko miały moderatora księdza. Ruch zaczynał być coraz bardziej znany, grup było więcej niż kapłanów mogących je poprowadzić. Pocieszające było to, że kapłani również coraz liczniej przyjeżdżali na rekolekcje, specjalnie dla nich organizowane przez Ojca, by zapoznać się z Ruchem. I z biegiem czasu oazy zaczęły się coraz bardziej przenosić na teren diecezji.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...