Znalezieni w „Oknie życia”

Rano staję przed piętrowym domem, wyróżniającym się jedynie umieszczonym tuż nad chodnikiem oknem, w którym stoi łóżeczko. Każde otwarcie okna uruchamia dzwonek. Fałszywe alarmy po północy nie należą do przyjemnych, ale siostry się nie zrażają. Czas serca, 93/2008



W „Oknie życia” znaleziono dotychczas dwie dziewczynki i trzech chłopców. Jedno z dzieci było ubrane bardzo gustownie, a przy nim oprócz rzeczy na zmianę leżała karteczka: „Kacperku, przepraszam. Kocham Cię. Mama”. Ten krótki tekst pokazuje, jak bolesne motywy kryją się za decyzjami kobiet pozostawiających swoje dzieci w „Oknie życia”.

Kiedy uruchamiano „Okno”, myślałyśmy, że będzie ono stanowiło tylko symbol – wymowne wołanie o szacunek dla życia. Jednak czas pokazał, że jest ono naprawdę potrzebne...

Trzykrotnie była Siostra obecna przy ratowaniu noworodka z „Okna życia”. Jakie towarzyszą temu uczucia?

Z jednej strony jest radość: dziecko żyje, zostało znalezione w oknie nadziei, trafi do rodziny, która otoczy je opieką i miłością. Z drugiej – jest jednak rozdarcie w sercu i dręczące pytanie, dlaczego musiało się tak stać. To nie jest wyrzut, ale współczucie. Zawsze modlimy się za matki dzieci z „Okna życia”. Nie znamy ich, nie wiemy też i nie możemy wiedzieć, jakie są powody ich decyzji, ale cieszymy się, że zostawiają niemowlęta w bezpiecznym miejscu. Jeśli nie mogą ich wychować, taki czyn jest wyrazem miłości.

Jest to także sytuacja, kiedy prawo chroni matkę i pozwala przyspieszyć proces adopcji.

Kobieta nie ponosi żadnych prawnych konsekwencji swego czynu, ponieważ zostawia niemowlę w bezpiecznym miejscu. Nigdy nie będzie przez nikogo poszukiwana, co umożliwi jej zachowanie pełnej anonimowości. Dzięki temu skraca się również procedura adopcyjna i dziecko nawet w ciągu miesiąca może trafić do nowej rodziny. We wszystkich innych przypadkach, tzn. gdy znana jest matka dziecka, do momentu adopcji trzeba odczekać sześć tygodni, które dają kobiecie szansę na zmianę zdania.

Czy siostry uczestniczą w tych procedurach? Czy znają losy niemowląt znalezionych w „Oknie życia”?

Nasza rola ogranicza się do odbioru dzieciątka i wezwania karetki. Początkowo same zawoziłyśmy dziecko do szpitala, ale dla noworodka taka wyprawa jest zbyt ryzykowna. Dlatego ustaliłyśmy z pogotowiem, że po przebadaniu dziecka przez lekarza karetka przewozi je na oddział noworodków przy ul. Kopernika. Potem nasz kontakt z nim jest doraźny – pytamy lekarzy o jego stan, ale opiekę sprawują już instytucje: biuro adopcji i sąd. Kiedy dziecko trafia do rodziny, zaczyna się dla niego nowy etap: jest chrzczone, otrzymuje nazwisko – wtedy kończy się nasz udział w jego życiu. Nie znamy rodzin adopcyjnych i uważamy, że również dla dzieci lepiej jest, gdy szum medialny wokół nich cichnie.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...