Rano staję przed piętrowym domem, wyróżniającym się jedynie umieszczonym tuż nad chodnikiem oknem, w którym stoi łóżeczko. Każde otwarcie okna uruchamia dzwonek. Fałszywe alarmy po północy nie należą do przyjemnych, ale siostry się nie zrażają. Czas serca, 93/2008
Skąd wziął się pomysł na „Okno życia”? Dlaczego właśnie okno?
Taka forma pomocy dla noworodków i matek, które z różnych powodów nie mogą podjąć się ich wychowania, została zainicjowana przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej oraz Wydział Duszpasterstwa Rodzin Kurii Metropolitalnej, podlegający kard. Stanisławowi Dziwiszowi. W marcu 2006 roku poświęcił on i pobłogosławił „Okno życia”. Jak przed laty Ojciec Święty wezwał Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu do zaopiekowania się matkami oczekującymi dziecka przez utworzenie Domu Samotnej Matki, tak i teraz Kardynał nam, jako zgromadzeniu szczególnie bliskiemu rodzinie, powierzył opiekę nad „Oknem życia”, dedykowanym Janowi Pawłowi II. Sam pomysł został skojarzony z oknem prawdopodobnie właśnie przez analogię do okna na Franciszkańskiej.
Akcent papieski jest rzeczywiście wyraźny. Nad oknem znajduje się papieski herb, a w domu tablica pamiątkowa ze słowami Ojca Świętego: „Życie jest darem Bożym i mamy je otaczać troskliwą opieką od samego poczęcia”.
To prawda. Trzeba jednak podkreślić, że Dom Samotnej Matki, w którego mury wbudowana jest ta tablica oraz samo „Okno”, stanowi zupełnie inną formę posługi ratowania życia. W Domu Samotnej Matki urodziło się już 1600 niemowląt – przyjmujemy tu wszystkie potrzebujące pomocy kobiety spodziewające się dziecka. Często przyuczamy je do wykonywania zabiegów higienicznych przy niemowlęciu i troski o dom. W przypadku „Okna życia” nasza pomoc polega na czymś zupełnie innym. Dwa lata jego funkcjonowania pokazały, że jest to pomysł trafiony. Nawet jedno uratowane istnienie warte jest największych poświęceń, a co dopiero pięć!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.