Magia chleba

Tygodnik Powszechny 23/2010 Tygodnik Powszechny 23/2010

Jan nie mówi ani słowa o ustanowieniu Eucharystii – pisze tylko o umywaniu nóg. Pozostali Ewangeliści nie wspominają o umywaniu nóg, informują za to o ustanowieniu Wieczernikowej Uczty. W obu przekazach znajdujemy to samo wezwanie: i wy tak czyńcie.

 

Naszą planetę Ziemię zamieszkuje coraz więcej ludzi. Ich liczba przekroczyła dawno granicę sześciu miliardów. Kresu tego rozwoju nie widać.

Cyfry te dają do myślenia. Czy na horyzoncie nie pojawi się dzień, kiedy nie będziemy mieli dość żywności? Już dzisiaj śmiercią głodową umierają rzesze ludzi, ponieważ katastrofy przyrody oraz socjalne nadużycia i zaniedbania zakłócają, a często wręcz wykluczają racjonalną politykę wyżywienia. Media donosiły ostatnio, że w Korei Północnej milionowi mieszkańców grozi śmierć głodowa. Co się stanie, kiedy nasz glob będzie zamieszkiwało siedem lub osiem miliardów ludzi? Ziemia jest obszarem skończonym. Nie ma nieograniczonych możliwości. Do najważniejszych podstawowych środków żywności należy zboże, na wielkich połaciach Azji ryż. Bez zboża nie ma chleba, bez chleba nie ma życia.

Jako chrześcijanie życzylibyśmy sobie, aby i dzisiaj miało miejsce coś na wzór „cudownego rozmnożenia chleba”. Można sobie wyobrazić, co by było, gdyby wśród nas zjawił się Jezus i niespodziewanie wszystkich nasycił, jak o tym opowiada Ewangelia (Łk 9, 11b-17). W czasach biblijnych niewątpliwie to uczynił. W tym samym momencie staje się dla nas jasne, że sami poczulibyśmy się nieswojo, spychając na Jezusa całą odpowiedzialność za ten świat. Znaczyłoby to przecież, że my ludzie moglibyśmy pogrążyć się w bezczynności i lenistwie, gdybyśmy, zaciskając pasa, każdorazowo mieli liczyć na pomoc z nieba. Nie, tak łatwe to nie jest!

Cud rozmnożenia chleba

Nie bez powodu mówi Jezus do swych uczniów: „Wy dajcie im jeść!”. Wskazuje na to, że nasycenie głodujących nie dokona się samo z siebie, za dotknięciem palca. Nie! Wyżywienie wymaga zaangażowania ludzi, którzy dosłownie wezmą sprawę w swoje ręce i rozdzielą to, co drugich nakarmi: mianowicie chleb. Potrzebujemy ludzi, którzy gruntownie się zastanowią, jak krok po kroku zaradzić przyczynom głodu, jak kształtować sensowne planowanie rodziny. Wiąże się to ściśle z mężczyznami i kobietami, którzy czynnie przyłożą rękę do dzieła, aby rezerwy zboża w żadnym wypadku się nie wyczerpywały – w gospodarstwach rolnych ani w Organizacji Narodów Zjednoczonych, ani w wielu instytucjach pomocy dla potrzebujących.

Katecheci mogą spotkać się z drążącym pytaniem uczniów: jak to w ogóle Jezus zrobił, że pięciotysięczny tłum ludzi posilił się do syta, gdzie do dyspozycji było przecież tylko pięć chlebów i dwie ryby? Do jakiej niebiańskiej magii się uciekł dla dokonania tego cudu? Jakie czarodziejskie zaklęcia były potrzebne do tak cudownego fajerwerku?

Trzeźwo patrząc na to zdarzenie, będziemy się wystrzegali podobnych pytań. Albowiem Ewangelista Łukasz nie traci ani jednego wiersza na pytania o „jak?” i „jak wiele?”. Cała jego uwaga skupia się raczej na fakcie, że w ogóle dzieje się coś dla ratowania niekomfortowej sytuacji, w jakiej znalazła się wielka rzesza ludzi. Łukasz przypisuje ogromne znaczenie stosunkowi ludzi do Jezusa i wzajemnie do siebie. I ma w tym rację. Szczegóły cudu to rzeczywiście temat uboczny. O wiele ważniejszy jest fakt, że cud ma miejsce i dlaczego się wydarza.

Na pierwszy rzut można sądzić, że Jezus pragnie tylko uśmierzyć głód obecnego tłumu. Może jednak pojawić się myśl, że za tym zdarzeniem kryje się coś więcej. Wskazywałby na to ów precedens Uczty Pańskiej w Wielki Czwartek. Tam padają słowa: „A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi”. W tym kontekście słowa wyrzeczone nad chlebem i rybami przygotowują ustanowienie Eucharystii. Albowiem w niej Jezus sam siebie podaje na pokarm, tak że wszyscy z tego mogą pożywać i jeszcze dużo pozostaje dla innych.

Uderza okoliczność, jak bardzo Łukasz uwypukla myśl o obfitości. Inaczej niż w przypadku późniejszych liczb o skąpych rezerwach zboża i rosnących liczbach zaludnienia tutaj staje się rzeczą jasną, że Bóg nie jest małostkowy, lecz wielkoduszny, że nie jest skąpy, lecz posiada wielki gest. W działaniu Jezusa uwidacznia się fakt, że Bóg rozsypuje swe dary bez liczby i miary. Przede wszystkim daje wystarczająco.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...