Jan nie mówi ani słowa o ustanowieniu Eucharystii – pisze tylko o umywaniu nóg. Pozostali Ewangeliści nie wspominają o umywaniu nóg, informują za to o ustanowieniu Wieczernikowej Uczty. W obu przekazach znajdujemy to samo wezwanie: i wy tak czyńcie.
Naszą refleksję możemy tu uzupełnić słowami, które dobitnie uwypuklają to, co jest potrzebne, aby być dla siebie bratem lub siostrą: ten, który tutaj się pochyla, czynić tego nie potrzebuje, najniższego rodzaju posługiwania podejmuje się z własnej woli. Wszyscy obecni najwidoczniej dziwią się takiej postawie Mistrza, który wręcz ostentacyjnie wypada ze swej roli. Jest w końcu Pierwszym wśród nich! A jednak się uniża dla posługi drugim. Nisko się pochylać, nie obstawać przy swojej roli, zwracać się ku drugiemu, czynić siebie małym. Któż jest do tego zdolny? A jednak przykład zachowuje swą moc. Jakkolwiek ciężkie by to było: czynić to na równi z Panem.
Nasze rozważanie rozpoczęliśmy silnym akcentem spoczywającym na realnym dziś w świecie zagrożeniu świata przez liczne fale głodowych klęsk. Zamknijmy te spostrzeżenia opowiadaniem pewnego hierarchy na Filipinach. Biskup Rafal Lim (1931–1998) relacjonuje, co go spotkało w czasie wizytacji jednej z parafii. Kiedy udawał się do kościoła na pożegnalne nabożeństwo, przystąpiła do niego liczniejsza grupa ludzi, którzy jęli odbierać mu mitrę, pastorał, pierścień i kosztowny ornat, a ubierać go od nowa. W miejsce mitry włożyli mu na głowę słomiane sombrero, jakie noszą prości rolnicy; pastorał wymienili na bambusową tykę, a na ramionach zawiesili zwyczajną narzutę noszoną przez ubogich. W końcu zamienili mu złocisty biskupi krzyż na skromniejszy z bambusowego drzewa. Biskup był przestraszony i zmieszany. „Co ich opętało?” – pomyślał sobie. Wieśniacy wyznali, że nie chcieli urazić: „Chcieliśmy ci tylko pokazać, jak Kościół ma wyglądać: Kościół, który nas rozumie, który należy do nas, do naszych braci i sióstr, do naszych wiosek z ich polami i ogrodami, sklepikami i chatami, stacjami dla chorych i miejscami pracy – Kościół, z którym czujemy się głęboko związani”.
***
Gdy czytałem o tym biskupie, nagle i mimo woli pomyślałem o naszych procesjach Bożego Ciała. Opuszczamy kościoły i wylegamy na ulice naszych siół, miast i metropolii. Radujemy się i jesteśmy wdzięczni, że naszego Pana możemy nieść poza mury świątyń i włączać Go w naszą codzienność. W tym sensie towarzyszy On nam we wszystkim, na co składa się nasze powszednie życie. Niesiemy go przez ulice i place, które sami codziennie przemierzamy, wprowadzamy Go do naszych domów, w których rozgrywa się nasze życie. On towarzyszy nam do naszych przedszkoli i szkół, szpitali i domów spokojnej starości, do restauracji i sklepów, z Nim udajemy się do naszych chorych i zdrowych, wszędzie tam, gdzie cierpimy, świętujemy i pogrążamy się w żałobie. W Księdze Powtórzonego Prawa znajdujemy wielkie napomnienie Mojżesza: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Bóg twój przez te czterdzieści lat na pustyni (...), żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie” (8, 2-3). Możemy dopowiedzieć: Pan jest z nami i idzie na naszej drodze z nami krok w krok, nie tylko przy okazji uroczystych stacji Bożego Ciała, lecz jako pokarm towarzyszy nam zawsze i wszędzie, darząc nas od wewnątrz siłą i radością.
Kiedy wspomniany filipiński biskup Lim opowiadał później o swoim przeżyciu, podnosił szczególnie jeden moment: W owym skromnym wiejskim kościółku zrozumiał, co znaczy Wcielenie Boga: „On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”. Słowa te powtarzamy co niedzielę w naszym wielkim Credo nicejsko-konstantynopolitańskim. Bogactwo treści Bożego Ciała niech zamknie krótka apostrofa nieznanego poety:
Łamiemy chleb.
Dzielimy się chlebem.
Ćwiczymy się w dawaniu
z kobietami i mężczyznami,
ze smutnymi i pytającymi,
z uśmiechniętymi i wahającymi się.
Łamiemy chleb.
Dzielimy życie.
Ćwiczymy się w dawaniu
ze słabymi i wycieńczonymi,
z ubogimi i sytymi.
Panie, Ty jesteś dla nas jak chleb.
Ty sam jesteś naszym chlebem.
Ty łamiesz z nami chleb.
Dajesz nam siebie, każdy dzień.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.