Z jednej strony słychać wołanie filozofa, że wiek XXI ma być wiekiem religii, z drugiej – pobrzmiewa wołanie innego filozofa, że religia jest opium ludu. Jaką postawę w tym sporze ma zająć chrześcijanin?
Są chrześcijanie, którzy utrzymują, że grzeszne życie przodków może skutkować bezpośrednim wpływem złych duchów na następne pokolenia, a także powodować choroby, złe stany psychiczne, depresję czy skłonność do popełniania tych samych grzechów.
Coraz mniej interesuje chrześcijan eschatologia. Czyżby traktowali Adwent jako czas, w którym pieśni i bogata liturgia tak stymulują wyobraźnię, że oddalają im sprzed oczu Pana, który czeka na powtórne przyjście na świat?
W wielu europejskich krajach, gdzie chrześcijanie są jeszcze większością, demokratycznie wybrane władze już zakazują głoszenia wybranych fragmentów prawdy objawionej w Biblii. Wszystko po to, by nie psuć dobrego samopoczucia tym, którzy żyją wbrew prawdzie. Idziemy, 26 października 2008
Nominacje kardynalskie świadczą o tym, że Franciszek po raz kolejny stawia na peryferie świata. To duże zaskoczenie dla chrześcijan Starego Kontynentu, przyzwyczajonych do mianowania nowych purpuratów w swoich ojczyznach.
Ponurym paradoksem jest fakt, że książka poświęcona uwrażliwianiu na cierpienia jednych (chrześcijan) pośrednio przykłada się do cierpień zadawanych innym. Ks. Cisło podsyca bowiem lęki przed uchodźcami i postawy antyislamskie.
Chrześcijaninem jest się wszędzie. W pracy, w domu, podczas zabawy, na ulicy, na wakacjach. Obecność Jezusa ma nas mobilizować, by świadomie i dobrze przeżywać każdą chwilę, również tę mieszczącą się w kategorii „czas wolny”.
O przejawach narastającego kryzysu w sercach chrześcijan mówiło wielu świętych ostatniego stulecia. Ojciec Pio przestrzegał przed „cichą apostazją” narastającą w duszy „człowieka sytego”, pomimo pozorów jego religijności i respektu wobec zewnętrznego autorytetu Kościoła.