Dziesięć lat w służbie charyzmatowi
Nie było radia, telewizji, Internetu, ani nawet telefonu, za to ogromna liczba osób, z którą trzeba było utrzymywać kontakt, która chciała z nim utrzymywać kontakt, wiedzieć, co u niego słychać, czym żyje, jak mu pomóc. Setki listów pisanych nocami, bilecików z podziękowaniami, zapewnień o modlitwie, wyrazów wdzięczności, tysiące przekazywanych informacji każdego tygodnia. I cała masa poświęcanego temu czasu, który można by poświęcić chłopcom.