Systematycznie spadająca liczba rodzących się dzieci w połączeniu z masową emigracją zarobkową młodzieży może już w perspektywie kilkunastu lat doprowadzić do utraty przez Polskę demograficznej suwerenności. W tej sytuacji wszechstronne wsparcie dla rodzin, szczególnie dla rodzin wielodzietnych, powinno być programowym priorytetem każdego rządu Rzeczypospolitej. Niestety, w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie.
Głośny przed kilkoma miesiącami temat reformy edukacji ucichł i zbladł. W mediach cisza, a więc wydawać by się mogło, że społeczeństwo uznało projekt nowego sposobu kształcenia za słuszny i właściwy. Nic bardziej mylnego.
Rodzina wielodzietna pozwala odgrywać różne role, doświadczać, że każda osoba jest kompletnie inna. Duża rodzina stawia wymagania, trudno tutaj mieć wrażenie, że jest się centralnym punktem świata. Trzeba uczyć się funkcjonować jako element zespołu, współdziałać, dzielić się.
Bicia uczymy, bijąc, krzyku, krzycząc, mówić „cholera” – mówiąc „cholera”. Tłumaczenie nic nie da, jeśli nie pójdzie za tym nasz przykład.
Z prof. Markiem Okólskim – dyrektorem Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego i wykładowcą Instytutu Socjologii Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie – rozmawia Aleksander Kłos
Tak trudno nam zrozumieć, że znak krzyża uczyniony na czole dziecka, żony, męża, że proste słowa błogosławieństwa, np.: „Niech Bóg cię błogosławi” – niosą ze sobą życie, łaskę, nieogarnione dobro. Niedziela, 1 lutego 2009
Siostra Maria Faustyna Kowalska, „Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej”. Czym jest? Niektórym zapewne wystarczy krótka notatka, że to zapis niezwykle bogatego życia mistycznego św. s. Faustyny i orędzia miłosierdzia, które Pan Jezus przekazał przez nią światu. Niedziela, 24 sierpnia 2008
Racja stanu to ponadjednostkowy interes państwa – mawiał kiedyś Niccoló Machiavelli. Racja stanu to rodzina i dzieci – zauważa dziś socjolog Bartosz Marczuk. Tylko dlaczego nie wie tego Donald Tusk, premier RP?
W polskiej szkole mamy kolejne nowe otwarcie. W założeniach ma być znowu „normalnie”, ale jak na razie machina zmian głównie burzy. Nierzadko ze szkodą dla samych dzieci.
Pewnego razu, gdy Teresa Martin z ogromnym utęsknieniem oczekiwała na pozwolenie wcześniejszego wstąpienia do Karmelu, otrzymała od swojej siostry Celiny przejmujący podarunek. Był to mały okręcik, który unosił śpiącego Jezusa. Na żaglu znajdował się napis: Ja śpię, lecz serce me czuwa. Głos Karmelu, 2/2008