Dawać życie za brata, by je razem z jego życiem ocalić. To jedno ze znaczeń krzyża, z przeczytanej przeze mnie w Internecie katechezy wielkopostnej, jakoś dziwnie pasuje właśnie do Jaśka, człowieka spod znaku błękitnego krzyża.
Dałem mu różaniec. Nie przyjął. Rozstaliśmy się bez słowa. Następnego dnia sms-ami i mailami dałem mu do zrozumienia, że to koniec.
Było to w 1997 r. Po otrzymaniu telefonu od posłów AWS, którzy prosili o krzyż do sali Sejmu, zwróciłem się do ojca przeora Izydora Matuszewskiego oraz do o. Jana Golonki, prosząc o szybkie decyzje. Decyzja była pozytywna, natychmiastowa. To musi być krzyż z Jasnogórskiego Ołtarza Ojczyzny.
Ta rocznica na razie jest cicha, choć wydarzenia, których dotyczy, zasługują na rozgłos i powszechną pamięć. W tych dniach mija 30 lat od walki o krzyże w szkole w Miętnem w województwie mazowieckim. Uczniowie z tej małej miejscowości wykazali się wówczas wielką odwagą i bezkompromisowością. A przecież naprzeciw nich stał aparat propagandy i resorty siłowe totalitarnego państwa.
Nie pytaliśmy o zgodę nikogo, bo niby kto miałby ją wydać? Nie ukrywaliśmy naszych zamiarów, nie uważaliśmy, że robimy coś niewłaściwego, wręcz przeciwnie – uważaliśmy to za nasz oczywisty obowiązek. Niedziela, 28 lutego 2010
Jak to jest przeżywać Wielki Tydzień na Górze Oliwnej, gdzie Chrystus zbierał siły przed Męką? Jak to jest być w tym czasie w Jerozolimie? – w rozmowie z Agnieszką Dziarmagą opowiada o tym przełożona sióstr elżbietanek w Domu Pokoju (Home of Peace) na Górze Oliwnej – s. Szczepana Hrehorowicz
Jest także w moim domu. Przy kolejnych przeprowadzkach był jako pierwszy pakowany do pudeł i jako pierwszego wyjmowaliśmy go z mężem i wieszaliśmy na ścianie. Pewnego dnia córka zapytała, dlaczego właśnie ten krzyż traktuję z taką atencją. Wtedy trudno mi było znaleźć właściwe słowa, aby wyjaśnić to małemu człowiekowi.
Krzyż pojęty i przyjęty jako ofiara nie zabije nas; może dużo kosztować, ale to, co w nas najistotniejsze – naszego ducha – pewnie po wielu walkach, może tylko wzmocnić.
Diabolus – ten, który dzieli. Jak mógłby nie wykorzystać i tej chwili, gdy zdaje się rozpadać jedność Trójcy Świętej?
Od ponad czterystu lat Pan Bóg powołuje mężczyzn, aby wyrzekli się siebie i poszli za Nim na Srebrną Górę. Wzrastanie, 7-8/2009