Zanussi: Strategie życia

Przegląd Powszechny 9/2012 Przegląd Powszechny 9/2012

W czasach pokoju i powszechnej konsumpcji ludzie próbują pytanie o Boga wypchnąć ze świadomości, a zaraz potem kompensują sobie brak metafizycznej perspektywy książeczkami o niesamowitościach, o duchach, o wampirach i zaczynają chodzić na horrory. Z prof. Krzysztofem Zanussim rozmawia Krzysztof Ołdakowski SJ

 

- Czy to nie pokazuje pewnej ogólnej tendencji? Czy zwolennicy „postępu” eliminują wszystkie inne wrażliwości?

- W historii kultury zawsze były takie procesy, że jedna moda wypierała drugą. Jednak jesteśmy obecnie na tyle świadomi, że potrafimy się przed tym bronić. Przy okazji tego projektu poczułem, że jestem samotny. Każda światła władza broni wielobarwności kultury i przeciwstawia się zawłaszczaniu przez jedną klikę całej dyscypliny. Takiej obrony potrzebują artyści, którzy są w mniejszości wobec obowiązującej mody. Takie właśnie słowa pociechy usłyszałem od ministra Zdrojewskiego.

Problem nie dotyczy tylko filmu. Uważam, że w Polsce nastąpiło zawłaszczenie teatru. Sam uprawiam teatr wyłącznie za granicą, więc nie muszę się skarżyć z powodów osobistych, bo nie mam w tej chwili zamiaru niczego więcej wystawiać na scenie w Polsce. Ale widzę, że w Polsce ostatnio doszło do zmowy krytyków i dyrektorów teatrów. Ukształtowała się taka sytuacja, że jeden nurt jest faworyzowany, a wszystkie inne spychane są na margines. Na moje oko są u nas zupełnie inne wybitne jednostki w teatrze, o których się prawie nie pisze i nie słyszy, bo są poza Warszawą. A jeśli nawet są w Warszawie, to też pozostają niedoceniane. Natomiast kilka innych kręgów jest przecenionych. Taki proces zawsze się kończy obalaniem pomników. Przyspieszony rytm życia publicznego wymaga szybkiego przemiału, tego aby co chwilę powstawali i ginęli nowi celebryci. To jest dla kultury wyniszczający proces. Kultura po prostu jałowieje.

- Pewną odpowiedzią na tę tendencję jest pańska inicjatywa „Karuzela kultury”. Przeczytałem tegoroczny program, jest imponujący.

- Jest to przede wszystkim robione za bardzo małe pieniądze, z ogromnym poparciem publiczności pozawarszawskiej. Świnoujście latem to jest polska ściana zachodnia – od Bielska-Białej po Szczecin. Rzesze inteligencji są ogromne i bardzo spragnione rozmowy, mają swoje wymagania, które bardzo szanuję. Zapraszamy tam ogromną liczbę adwersarzy. Oni są w większości. My, organizatorzy jesteśmy mniejszością. Chcemy, żeby tak było. Bardzo pilnuję, by „Karuzela”, nie miała charakteru „wyznaniowego”.

- Ale to nie jest nic wstydliwego ani gorszącego, jeśli powiemy, że nie budujemy getta.

- Bohaterami „Karuzeli kultury” są często ludzie cisi, a nie znani z okładek popularnych magazynów. Na przykład Piotr Wojciechowski, który mówi zupełnie inaczej niż wszyscy i skłania do poważnego zastanowienia. To jest jeden z największych niezagospodarowanych umysłów, które Kościół ma do dyspozycji i chyba o tym nie wie. Jest jeszcze może dziesięć takich postaci, które mógłbym wskazać. Między innymi Jerzy Surdykowski czy Jerzy Sosnowski. Ale to wszystko. Nie ma środków, narzędzia, które by mogło takie autorytety upowszechnić. Jerzy Surdykowski był na „Karuzeli” rewelacyjny. To jest człowiek, który umie mówić o chrześcijaństwie inaczej niż wszyscy, ortodoksyjnie i z wielkim poszanowaniem innych. Na tej „Karuzeli kultury” jest pani Henryka Krzywonos, która przerywa wszystkim, kiedy czegoś nie rozumie, i zawsze otrzymuje brawa od publiczności, kiedy mówi: „Panie, to już mnie przerasta, proszę powiedzieć po ludzku, co pan ma na myśli”.

- Mówi się na przykład o wzrastających wskaźnikach gospodarczych, o ogólnym rozwoju, a to zupełnie nie jest odczuwalne przez zwykłego człowieka.

- Nie, bo nikt nie wie, o co chodzi. Albo weźmy pytanie, na które się nie szuka odpowiedzi: Czy zwykły człowiek ma być ciągle coraz bogatszy? A dlaczego?

- Bo tak kiedyś powiedziała Margaret Thatcher.

- Tak, ale czy miała rację? Zastanówmy się nad tym. Czy człowiek umie zagospodarować swoje bogactwo?

- Nie oszukujmy się, mamy dzisiaj do czynienia z kultem bogactwa.

- Mamy, ale trzeba wiedzieć, czy to jest dla ludzkości zdrowe i czy konsumpcja jest dobrem absolutnym, czy jednak nie jest lepiej, kiedy się czegoś wyrzekamy? W Chinach ogromne masy ludzkie walczą o przeżycie biologiczne. Tam nie można stawiać tego pytania. Oni po prostu walczą z głodem. Natomiast czy konieczne jest, żeby wszyscy posiadali jachty? W Szwecji podobno konieczne.

- Chciwość stała się dzisiaj swego rodzaju bożkiem.

- Ona była zawsze obecna w historii. Jednak zamożność szła w parze z pewnymi wymogami kulturalnymi.

- Puszczono kaganiec chciwości i mamy kryzys.

- Kryzys to jest naturalne zjawisko w kapitalizmie, podobno powinien był nastąpić dużo wcześniej. Jest wśród ekonomistów ciekawa debata. Mówią oni, że istnieje analogia między odmową normalnego starzenia się i wstrzykiwaniem sobie botoksu w imię złudzenia, że czas się nas nie ima, a ratowaniem się przed kryzysem – przez odwlekanie go. Im bardziej był odwlekany, tym jest głębszy. A powinien był nastąpić osiem-dziesięć lat temu. Kryzys jest tym pokerowym „sprawdzam”, kiedy okazuje się, co kto ma naprawdę, a co jest złudzeniem. Tak mi tłumaczą też ekonomiści. I debatują o botoksie na giełdzie.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...