Zanussi: Strategie życia

Przegląd Powszechny 9/2012 Przegląd Powszechny 9/2012

W czasach pokoju i powszechnej konsumpcji ludzie próbują pytanie o Boga wypchnąć ze świadomości, a zaraz potem kompensują sobie brak metafizycznej perspektywy książeczkami o niesamowitościach, o duchach, o wampirach i zaczynają chodzić na horrory. Z prof. Krzysztofem Zanussim rozmawia Krzysztof Ołdakowski SJ

 

Mówił Pan o pewnej presji kulturowej. Czy dzisiaj jednak nie odczuwamy pewnego nacisku współczesnej kultury, mówiliśmy o pewnych jej elementach, bogactwo, wszystko zaraz, natychmiast, od razu – czy to nie wpływa jednak na utratę wiary wśród katolików w Kościele, że nasze ideały mogą rzeczywiście się sprawdzić i być drogą do szczęścia?

Krzysztof Zanussi – Myślę, że największym impulsem dla takiej sekularyzacji jest złudne poczucie bezpieczeństwa i iluzja zrozumiałości świata. Bo jak świat jest zrozumiały, jest takim cyklem związków przyczynowo-skutkowych, to rzeczywiście można się tym Bogiem nie przejmować. Natomiast ilekroć stajemy na rozdrożu, ilekroć nie wiemy, w kogo bomba uderzy czy gdzie wybuchnie, to natychmiast pytamy: a kto to w takim razie już wie albo kto zdecydował o tym, co się ze mną stanie? To pytanie w czasach pokoju i powszechnej konsumpcji ludzie próbują wypchnąć ze świadomości i zaraz potem kompensują sobie brak metafizycznej perspektywy książeczkami o niesamowitości, o duchach, o wampirach i zaczynają chodzić na horrory, które są przecież same w sobie czymś dziwacznym. Dlaczego człowiek sam sobie sprawia przykrość? Dlaczego lubimy się bać? Pamiętam, że w latach powojennych: strach, gwałt czy przemoc to były w sztuce rzeczy kompletnie niesprzedażne. Pilnowano się, żeby na afiszach filmowych przypadkiem nie było pistoletu, bo ludzie nie pójdą. Po wojnie nikt tego nie chciał oglądać. Był taki odrzut na krew, na cierpienie, a dzisiaj tylko tym można ludzi przyciągnąć. Wtedy przyciągało się często fałszywą urodą, pokazywało się piękne kobiety, wzniosłe uczucia, że wspaniałe przeżycia. Dzisiaj z kolei modnie jest powiedzieć, że najpiękniejsze przeżycie naprawdę podszyte jest świństwem, które z człowieka wypływa. Trwa demaskowanie człowieka do dna i twierdzenie, że nikt nie jest lepszy, że wszyscy są podli, tylko nie wszyscy się przyznali. W tym jest pewna tendencja światopoglądowa. W czasach powszechnej zamożności trafia ona na dobrą glebę.

Bo wtedy człowiek jest spokojniejszy. Ma takie poczucie, że inni właśnie nie są wcale lepsi od niego.

Krzysztof Zanussi –Jeżeli mam gwarancję, że nikt nie jest lepszy ode mnie. To już się nie muszę się o nic starać.

Chciałem spytać o refleksję płynącą z ducha chrześcijańskiego na przemiany cywilizacyjne. Przestajemy je ogarniać głębszą refleksją. Jak je przeżywać w duchu chrześcijańskim? Tu chyba brakuje rozsądnej podpowiedzi Kościoła?

Krzysztof Zanussi – Ona gdzieś rodzi się w świecie. Znam myślicieli, znam hierarchów, którzy są w tej materii bardzo zaangażowani. W Polsce bardzo mało o tym słyszę. Nie słyszę ze strony Kościoła pochwały dla wspaniałych przemian, które u nas nastąpiły, dla naszego wolnego społeczeństwa, które jest w miarę samorządne i zdobyło się na wielki skok edukacyjny. Równocześnie chciałbym usłyszeć, co w tej egzaltacji postępem i nowoczesnością jest po prostu niemądre czy wręcz głupie. Kościół, który zawsze stoi na straży spraw wiecznych, mógłby o tym dziś bardzo skutecznie przypomnieć.

Tak, bo jest i ogromny postęp technologiczny, postęp naukowy, mówiliśmy komercjalizacja…

Krzysztof Zanussi – To trudno powiedzieć. Ja w komercjalizację akurat o tyle nie wierzę, że jak świat światem mamona zawsze była dla ludzi ogromnie potężnym bożkiem, także tu… Sądzę, że paradoksalnie mamona mniej znaczy. Mniej ludzi zabija się dla pieniędzy. Dawniej zabijali się na ulicy. A dziś  w rozwiniętym świecie wszyscy mają już tyle, że rzadko chce im się zabijać. Można rozważać bardziej szczegółowo, co z postępem zmieniło się na lepsze i co na gorsze, ale ciągle pozostaje otwarte pytanie o sens życia, o to, w jakim porządku ustawić swoje wybory, co wybierać naprzód, a co później. Jako artysta na moich wykładach zajmuję się tym w amatorski sposób. Jeżdżę bardzo dużo po świecie i w Polsce. Wykładam taką dyscyplinę, którą sam trochę wymyśliłem, dla żartu nazywam to „Strategie życia”. I opowiadam o tym, jak w rozmaity sposób można życie rozegrać. Ilustruję to przykładami z filmów. Miałem taki wykład przez kilka lat co roku na Politechnice na piątym roku mechatroniki, wykładam to w Collegium Civitas, wykładałem to gdzieś w Gliwicach – mówię o polskich uczelniach. Poza Polską miałem te wykłady w Europie Zachodniej, w Rosji, a przede wszystkim w Ameryce. Tam to się zaczęło, tam się nauczyłem jak mówić o tych sprawach do młodych. Widzę, że na to jest pewien popyt, ludzie chcą, żeby się ktoś razem z nimi zastanowił, żeby im dał pewien katalog rozwiązań, jak można życie rozegrać tak albo też inaczej i co z tego w perspektywie czasu wynika. Bo o tej perspektywie czasu jako stary człowiek mogę mówić z pewną kompetencją Na moich oczach ileś pokoleń ludzkich przeszło. I widzę, że właśnie młodzi są chętni do słuchania.

A strategia życia, jaką proponuje dominujący nurt współczesnej kultury?

Krzysztof Zanussi –W tej strategii są czasem pomysły doskonałe, a czasami pomysły fatalne. I dlatego potrzebny jest krytycyzm, który mówi, że wszystko trzeba sprawdzić, niczemu za mocno nie ufać. Młodzi ludzie pragną akceptacji swojego najbliższego środowiska, często grupy rówieśniczej czy subkulturowej. A stąd niech pragną akceptacji przez autorytety. Otóż jak się te autorytety zniszczy, to ludzie tracą motywację do tego, żeby się wspinać wysoko, bo wystarcza im akceptacja grupy rówieśniczej. Ta akceptacja jest zazwyczaj bardzo uśredniająca. Natomiast z drugiej strony autorytety przyjmowane ślepo wiodą na manowce i dlatego bywają dzisiaj aż przesadnie ostrożni.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...