Każde powołanie jest niczym zakochanie, które potrzebuje czasu. Wszystko po to, aby młoda miłość nabrała wybornego smaku. Koneser szczęścia dobrze wie, że jest to długi proces powolnego dojrzewania. O tym, jak początkowe zauroczenie przerodziło się w konsekwentny wybór i o tym, że pierwotna miłość może być nie tylko na początku, opowiedzą nam młodzi małżonkowie Kasia i Piotr Jedlińscy, o. Rafał Myszkowski OCD (43 lata) oraz Henryk i Barbara Kowarscy, którzy w tym roku obchodzili 38. rocznicę ślubu.
Barbaro i Henryku, czy w ciągu minionych 38 lat bycia razem doświadczyliście przyzwyczajenia?
Barbara: Nie było czasu. Stale się coś działo. Jak dzieci były małe, potem rosły, robiliśmy wspólnie mnóstwo ciekawych rzeczy, aby nikomu się nie nudziło. Wycieczki, kino, teatr, koncert, zabawy w domu, wspólne świętowanie ważnych dni jak 3 maja, 11 listopada, Boże Narodzenie, Triduum Paschalne, Wielkanoc, kolejnych urodzin, ale także żmudne odrabianie lekcji, sprawdzanie zadań u każdego po kolei z czwórki naszych dzieci, stałe sprzątanie, choroby tzn. codzienne życie. Obecnie mamy więcej czasu dla siebie, lubimy rano wspólne czytanie, zaczynamy od Pisma Świętego, potem modlitwa, inna ciekawa wspólna lektura, czasopismo. Wieczorem ciekawy film, specjalnie wybrany. Czasami kino, teatr. Chodziliśmy także 3 lata na kurs tańca, teraz z przyjemnością wykorzystujemy zdobyte umiejętności przy każdej okazji, która się nadarza. I zawsze sprawdzamy, czy jeszcze pamiętamy jakieś kroki i układy. Oprócz tego cały czas intensywnie pracujemy – Henio w trzecim kolejnym wyuczonym zawodzie, a ja w drugim. Życie płynie wspaniale, zwłaszcza, że nasze plany muszą szybko się zmieniać, gdy słyszymy dzwonek u drzwi i wpadają nasze wnuki.
Henryk: Nie przyzwyczailiśmy się do siebie w znaczeniu nudy. Staramy się zaskakiwać się nawzajem różnymi zajęciami np. wyprawy do kina, teatru, zarówno we dwoje, jak i z dziećmi.
Jak wam się wydaje, jakie są największe zagrożenia wierności? Jak się przed nimi bronić?
Kasia: Sporym zagrożeniem jest fałszywe postrzeganie miłości, forsowane przez popkulturę. Dla wielu miłość wiąże się jedynie z pozytywnymi emocjami towarzyszącymi fazie zakochania. Gdy zaczynają pojawiać się problemy, zamiast próbować je rozwiązać, wybiera się najprostsze rozwiązanie – ucieczkę. Już od początku trzeba być świadomym tego, że w związku mogą pojawić się trudności i że warto z nimi walczyć.
Piotrek: Innym problemem jest stawianie pracy ponad rodzinę. Ludzie dla rozwoju zawodowego potrafią poświęcić bardzo dużo swojego czasu, niejednokrotnie decydują się na długotrwałe wyjazdy, a to nigdy nie służy związkowi. Ważne, żeby praca nigdy nie stała się ważniejsza od bliskich, żeby potrafić znaleźć pomiędzy nimi złoty środek.
Kasia: Koniecznie trzeba też ze sobą rozmawiać, a dzisiaj coraz mniej czasu na to poświęcamy. Trzeba interesować się pasjami ukochanej osoby lub znaleźć jakieś wspólne hobby. I spędzać ze sobą czas.
Piotrek: Ważne jest też to, aby nigdy nie podważać zdania drugiej połówki wśród innych, nawet jeżeli nie ma racji. Publiczne krytykowanie bardzo uderza w związek i psuje relację. Wszelkie uwagi co do małżonka powinny być poruszane szczerze, ale tylko z nim i tylko na osobności.
Kasia: Istotnym problemem jest również egocentryzm. Wydaje mi się, że kluczem do budowania szczęśliwego związku jest wyzbycie się go i chęć do pracowania nad sobą dla dobra drugiej osoby. Warto zadawać sobie pytanie: „Co ja mogę w sobie zmienić, abyś Ty był szczęśliwy i aby nasz związek był lepszy”. Jeżeli w związku spotkają się takie dwie osoby, to wydaje mi się, że mają ogromne szanse na to, żeby zbudować naprawdę szczęśliwą rodzinę.
Barbara: Zmień to, co ci się nie podoba. Kochaj najbliższych i mów im, że są dla ciebie ważni. Staraj się służyć pomocą i obecnością, wtedy gdy jej potrzebują. Ciesz się swoją pracą. Ciesz się każdą chwilą. I każdego dnia zaufaj, że nie jesteś sam, masz Wszechmocnego Wspomożyciela, masz Boga, zawsze obecnego w Tobie, musisz go tylko szukać nieustannie, a da się odnaleźć, bo czeka. No i ta tajemnica działającej Opatrzności Bożej, która nas prowadziła czasami delikatnie, czasami z wielkimi wstrząsami, ale nie dała nam zginąć.
Henryk: Nieustannie jak w litanii powtarzać swojej żonie, że się ją kocha, doceniać choćby najmniejszy gest miłości, często przytulać. Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale wspólne wyjścia do kościoła także w zwykły dzień bardzo wzmacniają sferę duchową. Codzienne czytanie przypisanego fragmentu Pisma Świętego na każdy dzień jest wspaniałym drogowskazem przeżycia podróży każdego dnia naszego życia w perspektywie życia wiecznego.
Rafał, co dla ciebie jako zakonnika może być trudne w przyszłości?
Rafał: Wszystko, co trudne, będzie dla mnie trudne. Własna słabość, bezradność wobec swoich wad i wad współbraci, niedoskonałość mojej i naszej wspólnej posługi wobec Kościoła. Z możliwych wydarzeń osobistych: choroba, wychłodzenie relacji z przyjaciółmi, problemy najbliższych krewnych, porażki i błędy w pełnionej posłudze. Co my wiemy o przyszłości? Jako ludzie wierzący mamy tę siłę nadziei: możemy zawsze powierzyć się Bogu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.