Takie krytyczne podejście wydaje się ze wszech miar nieodzowne. Materiały archiwalne są bowiem przetrzebione, jeszcze niedostępne choćby z racji ich archiwalnego nieuporządkowania czy niepolskiego składowania. Naoczni świadkowie zaś, działający nieraz w pojedynkę, powoli przenoszą się w zaświaty. Przegląd Powszechny, 12/2006
Dalsze studia zajmują się mniejszymi jednostkami strukturalnymi, ich działalnością oraz stosunkiem do społecznego ruchu Solidarność. Ich łączność z TKK NSZZ „Solidarność” oraz np. z „Tygodnikiem Mazowsze” wzbudzała nieraz napięcia czy nawet konflikty, które na ogół nie kończyły się znaczącym nadszarpnięciem więzi instytucjonalnych. Wpływały jednak na pewne modyfikacje polityki TKK i ujawniały pluralizm wewnątrz solidarnościowy. Chodzi tu o Międzyzakładowy Robotniczy Komitet „Solidarność” i „Wolę” Międzyzakładowy Komitet Koordynacyjny NSZZ „Solidarność”. Oddzielne opracowania poświęcono Społecznemu Komitetowi Nauki, „Tygodnikowi Wojennemu” oraz wydawnictwom pozacenzuralnym – Nowa, Krąg i CDN.
Najogólniej mówiąc, różnice, starcia czy rywalizacje poszczególnych nurtów konspiracyjnej Solidarności odzwierciedlały zróżnicowanie postaw, stopień radykalizmu i tendencji w jej jawnej działalności sprzed stanu wojennego. Jedność zaś i ciągłość gwarantowali przywódcy wyłonieni w czasie demokratycznych wyborów w Gdańsku, którzy zdołali uniknąć internowania albo nie wrócić do więzienia z przepustki. Zszedłszy do podziemia, stali się symbolami i gwarantami autentyczności i legalności władz oraz podejmowanych przez TKK czy RKK przedsięwzięć protestacyjnych, wypracowywanych strategii i taktyk walki o polityczne rozwiązanie konfliktu rządu ze społeczeństwem przez zniesienie stanu wojennego i przywrócenie legalnego istnienia Solidarności. Jeśli pozwalały na to warunki, eksperci i doradcy Solidarności, ci pozostali sprzed jej delegalizacji, uczestniczyli w dyskretnych rozmowach, naradach i konsultacjach z kościelnymi mediatorami w sekretariacie episkopatu celem uzgadniania czy wypracowywania metody i postulatów co najmniej niesprzecznych z określonym przez TKK kierunkiem. Uczestniczył w nich, jeśli mógł i sprawa była doniosła, także Lech Wałęsa po uwolnieniu z internowania.
Celowe dystansowanie się do struktur Solidarności niekoniecznie oznaczało brak koordynacji. Często – jak w przypadku Społecznego Komitetu Nauki czy pozacenzuralnych periodyków i wydawnictw – była to taktyka na przetrwanie, decyzja nieobarczania odpowiedzialnością struktur społeczno-politycznego ruchu Solidarność w razie wpadki albo po prostu zachowaniem niezależności w chwili powstania jeszcze przed narodzinami Solidarności.
Zbiór opracowań „Solidarność podziemna 1981-1989” stanowi udaną próbę przedstawienia walki o niepodległość i demokrację w najnowszej historii Polski, jaką wiódł ten ruch społeczny i polityczny zarazem. Świadome ograniczenie się do przedstawienia kierownictwa i struktur podziemnej Solidarności oznacza tylko zakreślenie obszaru badań. Pojawiające się przy lekturze pytania czy nawet wątpliwości faktograficzne unaoczniają ogrom zadań, jakie stoją jeszcze przed badaczami niedawnej a przecież tak mało znanej historii. Warsztat naukowych badań historycznych broni się przed wykorzystywaniem rezultatów na doraźny użytek walki politycznej, usiłuje zachować neutralność i nie ulegać utylitarnemu traktowaniu najnowszej historii.