Myślę, że domaganie się, aby politycy zabrali ręce od historii jest nierozsądne. Jaka jest różnica między polityką a historią? Historyk, analizując przeszłość, dostrzega wiele możliwości, jakie w danym kontekście się pojawiały. Polityk zaś, dostrzegając możliwości, kształtuje rzeczywistość. Przegląd Powszechny 1/2007
Ponadto proszę nie zapominać, że w historii interpretujemy zdarzenia ex post, znając niejako ich dalszy ciąg, nie wszystko to, co uznajemy za złe dzisiaj, tak było postrzegane kiedyś. Nasze dzieje są ważne szczególnie dla nas, ale musimy widzieć je w perspektywie otwarcia się na przyszłość, poszukiwania wartości. Historia daje niepowtarzalną szansę otwarcia się na bliźniego, poznania jego doświadczeń w niewyobrażalnie szerokim zakresie, nie wolno nam tej potencjalnej wartości ograniczać do własnego narodu. Jeśli wartością mi bliską jest religia, to jako Polak nie mogę uważać się za szczególnie wybranego przez Boga, byłoby to zuchwalstwem i okazywaniem braku pokory. Jeśli wartością jest naród, to – owszem – mogę stwierdzić, że to, iż odkrywam swoją tożsamość, że się nie wstydzę własnej przeszłości, że dostrzegam ją również w niepowodzeniach i klęskach, nie jest złem.
Twierdzenie o wyjątkowości własnych dziejów jest psychologicznym aspektem historyczności a nie immanentną cechą przeszłości. Jest pożądane, by towarzyszył mu umiar i krytycyzm, by intensywność przeżywania tej wyjątkowości nie stawała się dowodem braku poczucia pewności siebie czy wręcz objawem mentalnej choroby.
Krytyczne podejście „szkoły krakowskiej” wynikało z chęci zrozumienia ówcześnie aktualnych ogromnych zagrożeń. Prezentowanie samych tylko sukcesów z przeszłości jest naiwnym myśleniem
o historii.
Jak popularyzować historię wśród młodych? Tomasz Łubieński na łamach „Rzeczpospolitej” (30 VII 2005) proponuje jej odbrązowianie, kpinę i ironię…
W prasie pojawiają się często wypowiedzi broniące modernistycznej, tradycyjnej wizji historii kategoriami postmodernistycznymi. Ironia jako sposób obrazowania przeszłości jest tropem Haydena White’a. Ironia jest wyrażeniem swoistego dystansu do przeszłości, która jednocześnie pozostaje wartością. Bo ironia może zaistnieć tylko wówczas, gdy czuję, że to, co było, jest dla mnie cenne i tym bardziej boli mnie, iż nie jest tak, jak sobie wyobrażałem...
Ironia nie jest tym samym co cynizm…
Oczywiście, że nie! Wracając do pytania o popularyzację. Historia jest pewnym rodzajem myślenia, poznawania świata. Mamy ogromne tradycje upowszechniania przeszłości, np. dobra wycieczka szkolna. Tymczasem historię oparto na scholastycznym modelu nauczania: daty-fakty. Zdaję sobie sprawę, że narażę się w tym momencie wielu kolegom po fachu. Taką historią nie trafimy jednak do pokolenia MTV, nie trafimy do pokolenia, które chce naoczności, chce widzieć, jak było. Musimy zatem szukać nowych sposobów narracji, np. nowe, dobre muzea. Wspaniałym przykładem ostatnich lat jest Muzeum Powstania Warszawskiego, gdyż otwiera młodym przeszłość, każe im jej doświadczyć. Szkoda, że powstało tak późno, ale takich właśnie muzeów nam potrzeba. Podobne techniki można zaobserwować w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa; wyobrażenia przestrzenne pokazują rozwój średniowiecznego grodu, wieloreligijną wspólnotę miasta.