Czym ta Solidarność była? Solidarność zawiązała się pod laską związku zawodowego – padło już taki stwierdzenie, ale ono jest mylące. „Pod laską” może się zawiązać konfederacja. Związek zawiązany pod laską konfederacji? Jeśli spojrzy się na to pod tym kątem, odsłania się nam całkiem nowy obraz Solidarności. Przegląd Powszechny, 2/2007
Solidarność jako konfederacja
Jak to było w przypadku Solidarności? W różnych miejscach wybuchają strajki, ale to są strajki ekonomiczne, przedstawiane są pewne postulaty, władze się oczywiście na nie zgadzają. Weźmy choćby Stocznię Gdańską, 14 sierpnia mamy strajk, ale po dwóch dniach Wałęsa informuje, że strajk się zakończył, gdyż postulaty zostały spełnione. Przychodzą wtedy trzy kobiety i mówią, że jeszcze strajkują inne zakłady, jest jeszcze to i tamto. Jest kapitalny moment, który Borusewicz opisuje w swej książce, gdy przychodzi do niego Wałęsa z pytaniem, co dalej robić. Strajk w stoczni zakończony, ale kobiety krzyczą, że tak nie może być, że są inne zakłady strajkujące, których nie można zostawić. Na pytanie, co dalej, Borusewicz przyznaje się Wałęsie, że nie wie. Odpowiada, że strajkujemy i w tym momencie zaczyna się konfederacja, gdyż ten strajk jest strajkiem solidarnościowym z innymi zakładami. Pojawiają się postulaty, które są zbierane i porządkowane. Pojawiają się doradcy z Warszawy, przyjeżdżają Mazowiecki z Geremkiem. Jedni chcą ich wpuścić, inni nie. Gwiazda mówi, żeby nie wpuszczać, bo tutaj rodzi się czysty ruch związkowy, po co komukolwiek jacyś politycy z Warszawy. Wałęsa natomiast ostatecznie decyduje o ich wpuszczeniu. Przybyli wchodzą więc na teren stoczni, tam są już jacyś księża – kapitalna postać ks. Jastaka z Gdyni, który tworzy niesamowitą atmosferę w Stoczni Gdyńskiej – są jacyś literaci, pisarze. Władza wie, że wśród strajkujących pojawili się doradcy. Oni niewiele tam robią, nawet postulaty są już uporządkowane i przekazane wojewodzie Kołodziejskiemu, ale władza wie, że ci doradcy już są, że to już jest inna jakość. Nikt nie ma wątpliwości, że stocznia w Gdańsku przejmuje jakby kierownictwo całego ruchu w skali Polski, powstają regiony. Moment podpisania Porozumień Sierpniowych, moim zdaniem, nadal ma charakter regionalny, dzisiaj patrzymy na to inaczej, ale wtedy jeszcze do połowy września nie było wiadomo, że związek ten będzie strukturą obejmującą cały kraj. Dopiero strajki w innych miejscach wymusiły na władzy zgodę na to, by zarejestrować Solidarność jako całość.
Teraz mamy już Krajową Komisję Porozumiewawczą (czyli Radę Generalności w konfederacji), która rozpoczyna pracę nad dokumentem, który mógłby być przedmiotem porozumienia z władzą. To jest, moim zdaniem, program I Zjazdu Solidarności i w tym momencie władza mówi: Nie, my się nie zgadzamy, więc jesteście rokoszanami, odbieramy wam prawa konfederackie. To wszystko dzieje się oczywiście w podświadomości, albo raczej w głębszej warstwie procesu dziejowego. Władze nie zgadzają się na to, by związek był podmiotem legalnie działającym, zamyka działaczy w więzieniach. Jednak kilka tysięcy ludzi walczy w więzieniach, a wiele tysięcy poza nimi. To nieprawdopodobne zmaganie (trwa przez całe lata osiemdziesiąte) o istotę państwa, o istotę Solidarności, o jego być lub nie być, o wszystko w obliczu potwornego zagrożenia, nie wiadomo bowiem, jak zachowa się Związek Radziecki, czy poleje się krew. Pamiętamy atmosferę konfliktu bydgoskiego, strajku generalnego wiosną 1981 r., doskonale pamiętam to napięcie: ludzie byli gotowi pójść na śmierć. Byli również i tacy, którzy panicznie się bali, ale była to rzeczywiście niezwykle trudna i dramatyczna sytuacja. Przykładowo, robotnicy w Stoczni Gdańskiej byli gotowi na wszystko, nieprawdopodobny przebieg miał strajk w Szczecinie w 1988 r., a wręcz dramatyczna walka opisana została w książce Mateusza Wyrwicha. Wojsko podjeżdżało łodziami bojowymi pod nadbrzeże stoczni, a z drugiej strony robotnicy za pomocą ramion dźwigowych usiłują nie dopuścić, by oni zbliżyli się do wybrzeża, to jest prawdziwa wojna. Dzisiaj tego nie czujemy, nie pamiętamy, ale to było niesamowite napięcie cały czas, wojna na śmierć i życie. Tu nikt niczego nie odpuszczał.