Czym ta Solidarność była? Solidarność zawiązała się pod laską związku zawodowego – padło już taki stwierdzenie, ale ono jest mylące. „Pod laską” może się zawiązać konfederacja. Związek zawiązany pod laską konfederacji? Jeśli spojrzy się na to pod tym kątem, odsłania się nam całkiem nowy obraz Solidarności. Przegląd Powszechny, 2/2007
Przedmiotem mojego wystąpienia jest fenomen Solidarności. Trudno mówić o jakichś szerszych badaniach, nazwałbym to raczej próbą zrozumienia na własny rachunek istoty tego ruchu w odniesieniu do tradycji polskich konfederacji. W Polsce badania tego zagadnienia są mocno utrudnione, chociażby przez to, że ostatnia książka, która uczyniła sobie za przedmiot konfederację jako taką, jeśli nie liczyć dzieła faktograficznego prof. Konopczyńskiego, ukazała się pod koniec XIX w. Natomiast prac sięgających w głąb, doszukujących się istoty konfederacji w dawnej Rzeczpospolitej praktycznie nie ma. Na początku lat dziewięćdziesiątych w Toruniu ukazała się w pięciuset egzemplarzach praca traktująca o konfederacjach w XVIII w. To wszystko. Wspominana wcześniej praca Jana Jakuba Rousseau „Uwagi o rządzie polskim”, rozprawka dołączona w polskim wydaniu do „Umowy społecznej”, dziś jest niedostępna w bibliotekach uniwersyteckich, co jest zjawiskiem niezwykłym.
Źródłem mojej refleksji nie są więc badania naukowe, ale raczej przeświadczenie, które zrodziło się w czasie obchodów 25-lecia Solidarności. Wracając z uroczystości w Gdańsku do Warszawy, 1 września 2006 r., powoli próbowałem usystematyzować wszystkie te wydarzenia, w których brałem udział, od chwili powstawania Solidarności przez różne pełnione w niej funkcje. Byłem m.in. doradcą i przewodniczącym komitetu strajkowego w kieleckiej „Iskrze”, przewodniczącym sekretariatu I Krajowego Zjazdu Solidarności w Gdańskiej Oliwii, tak więc panowałem nad całą procedurą i wszelkimi działaniami przy powstawaniu różnych aktów, byłem następnie internowany, później jeszcze senatorem I i II kadencji odrodzonego Senatu. Mogłem wszystko obserwować bardzo blisko i bezpośrednio. A zawodowo cały czas zajmuję się istotą państwa. To daje wyjątkowo ciekawy punkt widzenia na nasze dzieje ostatniego ćwierćwiecza.
Różne sposoby określenia, czym była Solidarność
Próbując zdefiniować, czym jest Solidarność, w czym faktycznie uczestniczyłem i dokąd to prowadzi, zacząłem weryfikować obiegowe prawdy na temat Solidarności, chociażby takie, że Solidarność była związkiem zawodowym. Prawdą jest, że zarejestrowała się jako związek zawodowy, ale dobrze wiemy, że związkiem zawodowym była tylko po części. Była raczej ruchem obywatelskim. To, że przyjęła strukturę regionalną a nie branżową, jest przyczyną niezrozumienia Solidarności przez działaczy związkowych Zachodu. Oni nie pojmują, jak związek zawodowy może działać w strukturze terytorialnej. Według nich to musi być branża. Natomiast to nie jest przypadek, że o terytorialnej strukturze Solidarności przesądził w pewnej mierze głos Jana Olszewskiego przeciwko Jackowi Kuroniowi, poparty w tym przypadku przez Karola Modzelewskiego, który uważał, że powinna to być struktura regionalna. Później Wałęsa mówił, co z resztą wynika ze wszystkich dokumentów, że ma to być struktura regionalna. Czyli już sama struktura tej organizacji pokazuje, że nie był to związek zawodowy. Poza tym, czy do jednego związku zawodowego mogą należeć artyści, księża, literaci, Cyganie, którzy powiedzieli, że chcą mieć swoją Solidarność?
Oni chcieli być w tym wszystkim, a zatem związek zawodowy to nie był. Istniała po prostu możliwość zawiązania tego ruchu pod, że tak powiem, laską związku zawodowego.