Mityczne postaci świecą magicznym światłem. Lecz, tak jak księżyc, zazwyczaj mają nie tylko jasną, ale także ciemną stronę, skrywającą ich mroczne tajemnice. W zasięgu mitu znalazł się kubański rewolucjonista Che Guevara, który, mimo krótkiego życia, wywarł piętno na wielu pokoleniach młodzieży na świecie. Przegląd Powszechny, 3/2008
Już w trakcie walk partyzanckich na Kubie dała znać o sobie pewna trwała i charakterystyczna cecha postępowania Guevary – bezwzględność wobec słabości innych. O ile można ją było usprawiedliwiać w sytuacjach wyjątkowych, o tyle była trudna do zaakceptowania w warunkach normalnych. Gdy po zwycięstwie rewolucji Castro postanowił postawić przed sądem i stracić zwolenników Batisty i potrzebował kogoś, kto nie zawaha się wykonać takiego rozkazu, wybrał Che, który nie żywił żadnych skrupułów w kwestii stosowania kary śmierci czy zbiorowych procesów – rewolucja była dla niego najważniejsza. Che Guevera nadzorował egzekucje współpracowników Batisty (w sumie kilkaset osób), którzy zostali skazani na śmierć bez sprawiedliwego procesu sądowego. Guevara osobiście polecił wykonać kilkadziesiąt egzekucji, często ignorując prośby o ułaskawienie ze strony Kościoła katolickiego i innych kręgów społecznych. Dopiero decyzja Castro o przeprowadzaniu publicznych procesów na stadionie sportowym w Hawanie, która okazała się fatalna dla wizerunku nowych władz, uwolniła Che od odpowiedzialności za los więźniów osadzonych w La Cabana.
Trudno przyjąć opinię Castañedy, który uważa, że po rewolucji kubańskiej nie doszło do krwawej łaźni, podobnie jak nie doszło do eksterminacji większej czy znaczącej liczby niewinnych osób, i wyraża zaskoczenie, że po okresie zbrodni reżimu Batisty i uwolnieniu gwałtownych namiętności może wręcz wydawać się dość zaskakujące, że w ciągu tych zimowych miesięcy doszło do tak niewielu aktów przemocy i egzekucji. Rzeczywistość wyglądała mniej sielankowo.
Nowy reżim bardzo szybko przystąpił do budowania zrębów aparatu przemocy i powołania na Kubie państwowego aparatu bezpieczeństwa. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w listopadzie 1959 r. aresztowano, oskarżono o zdradę i spiskowanie, a następnie skazano na 30 lat więzienia Huberta Matosa, który, jako jeden z komendantów, triumfalnie wkroczył wraz z Fidelem Castro do zdobytej w styczniu 1959 r. Hawany i stał się pierwszym „dzieckiem” pożartym przez rewolucję. Matos był rewolucjonistą, bo chciał obalenia dyktatury Batisty i przywrócenia praw narodowi kubańskiemu. Gdy jednak komuniści w rządzie Fidela Castro, z którymi sympatyzowali Raul Castro i Che, zaczęli odgrywać coraz większą rolę, złożył rezygnację. Za tę zdradę trafił do więzienia, a po spędzeniu w nim 20 lat pozwolono mu wyjechać z kraju. Przebywając na emigracji w Miami, w jednym z wywiadów stwierdził, że znalazł się w opozycji zarówno wobec Fidela i Raula, jak i dyżurnego siepacza Che Guevary, który domagał się skazania go na śmierć. Uratował go Fidel, bo nie chciał z niego robić męczennika rewolucji. W opinii Matosa Fidel nigdy nie był ani marksistą, ani wyznawcą żadnej innej ideologii. To fałszywy prorok, który wykorzysta każdą doktrynę, dającą mu władzę. Chwycenie za sowiecką retorykę było drogą do tego, by zostać dyktatorem, a aparat partii komunistycznej był znakomitym narzędziem do zamienienia kraju w barak [1].
[1] J. Kumoch, Castro – kłamca doskonały, „Dziennik”, 1 VIII 2007.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.