Dzisiaj w sytuacji społeczeństwa pluralistycznego, także w sprawach religijnych, bez udziału świeckich nie jesteśmy w stanie dotrzeć z Ewangelią wszędzie tam, gdzie Chrystus nas posyła. Nas, to znaczy cały Kościół, nie tylko biskupa i księży, których głos bardzo często dociera jedynie do drzwi kościołów Przegląd Powszechny, 3/2009
– Specyfika Warszawy to także niski wskaźnik praktyk religijnych, zatem jest tu duża liczba ludzi żyjących na marginesie Kościoła, rzadko przychodzących do parafii, czy ludzi obojętnych religijnie. Jaka jest troska Kościoła o tych ludzi i kto w Kościele powinien się o nich troszczyć?
– Cały Kościół powinien się o tych ludzi troszczyć. Jednak łatwiej jest tu wiernym świeckim niż księżom. W czasie wizyty duszpasterskiej ksiądz często zastaje zamknięte drzwi, których nie może przecież forsować. Rzeczywiście jest to problem. Im większe miasto, tym większy stopień wykorzenienia i anonimowości. Na przykład w nowych osiedlach na obrzeżach Warszawy jest wielu ludzi, którzy aktywnie włączają się w nowo powstałe parafie, ale też są tacy, którzy chcą pozostać anonimowi.
Dopiero przez różne sposoby działania parafii, księdza i sąsiadów udaje się związać tych ludzi z parafią. Mamy tu do czynienia z anonimowością, która wynika nie tylko z wielkości miasta czy parafii, ale także z pewnych modnych potrzeb współczesnego człowieka. Nie dotyczy to zresztą tylko parafii. Proszę zauważyć, że wiele nowych rezydencji wokół Warszawy jest otoczonych wysokim murem, za którym stróżują psy. Być może, że człowiek zmęczony pracą i związanymi z nią kontaktami w mieście, chce być wreszcie w domu sam.
Problemem Warszawy jest także wykorzenienie jej mieszkańców. Około 70% populacji stanowią ludzie, którzy przybyli tu w ciągu ostatnich 40-50 lat. Ponadto ludzie najnowszej fali migracji traktują Warszawę jako miejsce pracy od poniedziałku do piątku, a ich właściwym środowiskiem relacji, także parafialnym, pozostaje miejsce, z którego pochodzą i do którego wracają na weekend: to są miasta tak odległe jak Poznań, Kraków czy Gdańsk.
To są trudne problemy duszpasterstwa dla parafii warszawskich. Podobne wyzwanie stanowi duża obecność ludzi niewierzących. W przypadku parafii należących do diecezji tzw. ściany wschodniej, gdzie wciąż jeszcze do Kościoła chodzą prawie wszyscy, priorytetem ewangelizacyjnym jest pogłębienie wiary parafian. W Warszawie natomiast przed parafią oprócz pogłębienia religijności wszystkich wiernych, tak by nie pozostawała ona jedynie na poziomie religijności ludowej, stoi także ważne zadanie preewangelizacji: dotarcia do ludzi, którzy do Kościoła nie przychodzą i otwarcie ich na wartości chrześcijańskie.
– Jakie formy preewangelizacji Ksiądz Arcybiskup ma na myśli?
– Różne. Na przykład Emanuel w kilku parafiach organizuje kilkumiesięczne przygotowanie ewangelizatorów, którzy potem idą do szkół, na uczelnie czy na ulicę. Skutkiem takich działań, prowadzonych przez księży, ale przede wszystkim wiernych świeckich, jest np. powstanie w jednej z parafii nowej grupy ludzi dorosłych, którzy nazwali się Uniwersytetem Trzeciego Wieku, a na Uniwersytecie Warszawskim powstała kilkudziesięcioosobowa grupa studentów, którzy najprawdopodobniej nie przyszliby do parafii. Takich form trzeba szukać. Ogromnie dużo mogą zrobić tu zaangażowani świeccy, jeśli w parafii nie są zamknięci w sobie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.