Religia chrześcijańska odwołując się do Biblii oraz do prawa naturalnego patrzy na seksualność pozytywnie. Uważa ją za dar Boga. Wychowawca, 7-8/2007
Taki sposób myślenia inspirowany jest antropologią, która lekceważy cały wymiar duchowy i moralny ludzkiej osoby. Traktuje ona istotę ludzką i jej zachowania w sposób wyłącznie biologiczny. Nasze subiektywne odczucia i pragnienia seksualne, powinny – zgodnie z zamiarem Boga – służyć obiektywnemu dobru, jakim jest prawdziwa ludzka miłość i nowe życie, nowy człowiek.
Propozycje edukacyjne, które lekceważą duchowość w wychowaniu seksualnym, lekceważą także trwałą i wierną miłość oraz płodność i rodzinę. Zaniedbują fundamentalne wartości ludzkie, ponieważ koncentrują się jedynie na subiektywnych doznaniach. Wartość ludzkiej seksualności wyraża się jednak nie w odczuciach i doznaniach, ale w tym, że staje się ona we wzajemnych relacjach „językiem miłości” i źródłem nowego życia.
Daru ludzkiej seksualności nie otrzymujemy w gotowej i dojrzałej postaci. Seksualność, z jaką człowiek przychodzi na świat, jest jeszcze niedojrzała. Domaga się ona kształtowania. Wymiar fizyczny seksualności, który budzi się w okresie dojrzewania, stopniowo bywa włączany w całą osobowość, integrowany z jej wymiarem emocjonalnym i duchowym. Dzięki temu procesowi płciowość zajmuje w życiu ludzkim to miejsce, które jej się należy ze względu na wpisane w nią prawa biologiczne, psychologiczne i duchowe.
Wychowanie seksualne jest pewną formą pomocy, jakiej rodzice i wychowawcy udzielają młodemu człowiekowi w rozwijaniu i kształtowaniu jego własnej seksualności. Wychowanie seksualne powinno więc w zasadzie służyć temu, aby młody człowiek sam podjął w sposób odpowiedzialny zadania, które związane są z budzącą się w nim do życia sferą psychoseksualną.
Dyskusja, jaka się dziś toczy wokół wychowania seksualnego, jest jedynie odbiciem ścierających się ze sobą (używając pojęcia Jana Pawła II) dwóch cywilizacji, które budowane są na dwóch różnych antropologiach[5]. Jedna, zamknięta w doczesności, bazuje niemal wyłącznie na rozwoju ekonomicznym, postępie technicznym i konsumpcji; druga, nie lekceważąc bynajmniej postępu technicznego i ekonomii, w sposób wyraźny odwołuje się do stałych i niezmiennych (nazywanych niekiedy tradycyjnymi) wartości, odkrywanych przez ludzkość na przestrzeni dziejów.
[5] . Por. List do Rodzin, 13.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.