Dusza Europy pozostaje zjednoczona, ponieważ oprócz wspólnych początków żyje wspólnymi wartościami chrześcijańskimi i ludzkimi, takimi jak godność osoby ludzkiej, głębokie przywiązanie do sprawiedliwości i wolności, pracowitość, duch inicjatywy, miłość rodzinna, szacunek dla życia, tolerancja, pragnienie współpracy i pokoju. Teologia polityczna, 3/2005-2006
Jeszcze dzisiaj dusza Europy pozostaje zjednoczona, ponieważ oprócz tych wspólnych początków żyje wspólnymi wartościami chrześcijańskimi i ludzkimi, takimi jak godność osoby ludzkiej, głębokie przywiązanie do sprawiedliwości i do wolności, pracowitość, duch inicjatywy, miłość rodzinna, szacunek dla życia, tolerancja, pragnienie współpracy i pokoju, które są jej cechami charakterystycznymi”.
Często powracający ton historycznego upomnienia się o miejsce chrześcijaństwa w Europie nie jest tu przywoływany po to, by wykazać stopień apostazji Europy. Jest upomnieniem się, motywowanym nie szukaniem sporu z ideą integracji, lecz szukaniem bardziej życiodajnych źródeł dla integracji. Papież przywołuje chrześcijaństwo nie po to, by integracji zaszkodzić, ale po to, by jej drogi wyprostować. Nie tylko o historyczną pamięć tu chodzi, ale o przyszłość kontynentu. W głębokim przekonaniu Papieża integracja nie przetrwa, jeśli nie oprze się na fundamencie duchowym, a jeśli duchowym – to siłą rzeczy chrześcijańskim.
W 2003 roku w Ecclesia in Europa czytamy: „Wśród wielu aspektów, szeroko zarysowanych również przy okazji Synodu, chciałbym przypomnieć utratę pamięci i dziedzictwa chrześcijańskiego, któremu towarzyszy swego rodzaju praktyczny agnostycyzm i obojętność religijna, wywołująca u wielu Europejczyków wrażenie, że żyją bez duchowego zaplecza, niczym spadkobiercy, którzy roztrwonili dziedzictwo pozostawione im przez historię. Nie dziwią zatem zbytnio próby nadania Europie oblicza wykluczającego dziedzictwo religijne, a w szczególności głęboką duszę chrześcijańską, przez stanowienie praw dla tworzących ją ludów, w oderwaniu od ich życiodajnego źródła, jakim jest chrześcijaństwo” (EE, 7).
Ostatnim akordem tego sporu była dyskusja nad kształtem dwóch preambuł – do Karty praw podstawowych oraz do projektu traktatu konstytucyjnego.
„Nie mogę ukryć rozczarowania faktem, że tekst Karty nie zawiera ani jednej wzmianki o Bogu, który skądinąd jest pierwotnym źródłem godności człowieka i jego fundamentalnych praw. Nie wolno zapominać, że właśnie odrzucenie Boga i Jego przykazań doprowadziło w ubiegłym stuleciu do powstania bałwochwalczych tyranii, które krzewiły kult rasy, klasy społecznej, państwa, narodu, czy partii” – mówił Jan Paweł II przy okazji 1200. rocznicy koronacji Karola Wielkiego, 14 grudnia 2000.
Z czasem Karta praw podstawowych stała się częścią projektu traktatu konstytucyjnego, który z tą samą nonszalancją pomijał zakorzenienie praw ludzkich w chrześcijaństwie, nie stroniąc początkowo od przywołania tradycji starożytnego Rzymu, Grecji i Oświecenia. Papieskie rozczarowanie Kartą nie przeszkodziło chadeckim zwolennikom traktatu konstytucyjnego używać właśnie Karty praw podstawowych jako listka figowego projektu traktatu.