Wiatr przewracający karty Pisma Świętego na papieskiej trumnie, białe marsze z tysiącami młodych ludzi, morze palących się świec, wzruszenie dławiące gardło, wspólna Barka... Spróbujmy uzupełnić ten subiektywny zapis danymi, które zbierali w tamtych dniach i tuż po nich socjolodzy. Teologia polityczna, 3/2005-2006
Przyjrzyjmy się liczbom porównującym ówczesne zachowania młodzieży i starszych generacji. Deklaracje dwóch trzecich ogółu nastolatków i ponad połowy dwudziestolatków, że przeżywali – na ogół zbiorowo – Śmierć Jana Pawła w sferze publicznej to doskonałe Świadectwo ich chęci głośnego zamanifestowania swej woli, dołączenia do ogólnonarodowej żałoby, przeżycia uczuć będących udziałem ich rodziców w czasie papieskich pielgrzymek. Zaspokojenia potrzeby wspólnoty.
Narodowe rekolekcje, czyli kreacja medialna
Kto organizował ludzką aktywność w nadzwyczajnych dniach kwietnia? Na ile jej inicjatorami byli Świeccy, na ile zaś duchowni? Jak często wierni napotykali na zamknięte drzwi kościołów? Czy prawdziwa jest opinia, że Kościół hierarchiczny wówczas zawiódł? Jaką rolę odegrały Środki masowego przekazu? Czy rzeczywiście ówczesne przeżycia – zwłaszcza młodzieży – były, jak sugerują niektórzy, kreacją medialną?
Nie znam żadnych poważnych badań pozwalających precyzyjnie opisać mechanizmy regulujące zachowania społeczeństwa czasu nadzwyczajnego. Ważnym argumentem w dyskusji o roli księży w tamtych dniach mogą być jednak przedstawione przed chwilą dane z raportów badaczy opinii. Przypomnę: w kościołach i kaplicach, w sferze sacrum, papieską Śmierć przeżywało przeszło dwie trzecie Polaków, a więc – ponad dwadzieścia milionów osób! Miliony przystąpiły do spowiedzi i do komunii. To było ogromne wyzwanie, także w sensie organizacyjnym. Ktoś kościoły otworzył, ktoś odprawił w nich wiele tysięcy mszy. Ktoś te miliony spowiadał i komunikował. Ktoś – w setkach i tysiącach przypadków – współkoordynował z lokalnymi władzami oraz liderami pospolitego ruszenia wiernych (często działaczami różnego rodzaju związanych z Kościołem stowarzyszeń) przygotowania do ulicznych mszy, marszów i innych inicjatyw. I jeśli nawet czasami – jak wynika z różnych relacji – Świątynię otwarto zbyt późno, a przy współpracy ze Świeckimi coś zazgrzytało, to kapłani w znakomitej większości sprostali ówczesnym wyzwaniom, choć może nie zawsze reagowali dostatecznie szybko.
Przejdźmy do kolejnego pytania: na ile ówczesna aktywność młodzieży była kreacją medialną? Z badań wynika, że organizowanie się młodych miało charakter w znacznym stopniu żywiołowy. Komunikowali się masowo za pośrednictwem SMS-ów i poczty elektronicznej (czyniło tak np. 45% i 22% badanych studentów warszawskiego UKSW), także telefonicznie. Budowali żywiołowo wspólnotę. Dlaczego? Decydowała o tym siła przeżyć związanych ze Śmiercią Jana Pawła II. Zacytuję – za PAP – wypowiedź jednego z uczestników poznańskiego marszu, 17-letniego Piotrka: „Dostałem SMS, przyszedłem. Sam nie wiem, co będziemy robić. Nikt tym nie kieruje. Ale wszyscy myślimy tylko o Papieżu”. I jeszcze relacja z Krakowa. Przypadkowo wybrani studenci uczestniczący w marszu powiedzieli dziennikarzowi: „dowiedzieliśmy się o marszu dzisiaj z Internetu. To była inicjatywa, która zrodziła się na gadu-gadu”. „To my jesteśmy organizatorami”.