Rodzimy się wyposażeni w egoizm, pychę i bunt. Chciałbym być panem samego siebie. Nie chcę być zależny, co oczywiście jest absurdem, ponieważ jestem istotą stworzoną. Bóg stwarza mnie w każdej chwili i jestem całkowicie od Niego zależny – całkowicie zależny! Czas serca, 96/2008
Dlaczego zatem walczymy z bólem, nie zgadzamy się na niego?
Niezmiernie ważne jest, żeby zgodzić się na ból i próbę. Idealnie byłoby je powitać i jeszcze bardziej dziękować Bogu. Oczywiście, taka postawa wymaga bardzo dużej wiary. Dziękować, kiedy jest przerażająco ciężko. Można zrozumieć ludzi, którzy nie mają tego wglądu, ponieważ często, kiedy bardzo się cierpi, trudno uwierzyć, że to może czemuś służyć. Nie mamy możliwości, by ogarnąć całość w taki sposób, w jaki czyni to Bóg, który wie, czego oczekuje od cierpienia, kiedy my widzimy tylko to, co jest teraz. Jeżeli coś bardzo boli, jest się tym tak zaabsorbowanym, że często nie jest się w stanie zobaczyć niczego innego poza cierpieniem. Dopiero później zaczyna się dostrzegać Bożą opatrzność. Trzeba zaufać, by zaakceptować cierpienie, ponieważ bez cierpienia nie można dojrzeć. Wielu ludzi w rozmowach duszpasterskich daje temu świadectwo.
Nouwen mówi o tym, Ojciec też się z tym zgadza, żeby dawać siebie innym. Co to właściwie oznacza?
Musimy ochoczo oddać swoje życie swoim braciom i siostrom. To brzmi trochę patetycznie i w praktyce rzadko się zdarza, by można „ofiarować swoje życie”, swoje fizyczne życie innym.
Na początku może się to udać w bardzo ograniczonym wymiarze. Spróbuj uczynić kogoś szczęśliwym. Obdaruj go miłym uśmiechem, który może zmienić cały jego dzień. Czyjeś szczęście powinno się stawiać ponad swoim. Jeżeli się do tego zastosuję, sam będę szczęśliwy. Nie można jednak w ten sposób do tego podchodzić, bo nie dlatego człowiek daje siebie.
Samo dawanie daje szczęście. Bóg jest czystym oddawaniem siebie, dlatego jest On szczęściem. Bóg jest całkowitym szczęściem i radością, ponieważ On daje wszystko, co ma i czym jest. Jeżeli w ten sposób będziemy naśladować Boga, sami osiągniemy szczęście.
Człowiek żyjący tylko dla siebie będzie pozbawiony radości. Jego życie będzie pozbawione sensu. Musimy dawać, by czuć się szczęśliwymi. Taki właśnie jest Bóg, a On stworzył nas na swój obraz. Zrozumienie tego pomaga nam. Trzeba jednak świadomie się w tym ćwiczyć. Postanawiać codziennie rano, kiedy wstaję: to jest dzień, w którym dam samego siebie. W ten albo w inny sposób muszę zrealizować ten cel, swoją wolę.
Można by użyć też innego porównania: wspólny posiłek, który jest przecież jednocześnie wyrazem dawania i wspólnoty.
Ładne zobrazowanie. Dlatego Jezus, ale nie tylko dlatego, ustanowił Eucharystię pod postacią posiłku. W Eucharystii oczywiście jest zawarta obietnica. Jest to obietnica na Boskim poziomie, natomiast tutaj jest Jego ciało i Krew, które my jemy i pijemy. To jest coś zupełnie niepojętego, ale to jest posiłek i dlatego wszyscy poprzez Eucharystię wzrastamy. Już nie jestem tylko ja i Bóg. My jesteśmy razem. Jesteśmy jednym ciałem. Święty Paweł mówi, że wszyscy razem spożywamy ten jedyny chleb. Eucharystia jest całkowicie ponad wszystkim i ciągle znajdujemy jej nowe znaczenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.