Rodzimy się wyposażeni w egoizm, pychę i bunt. Chciałbym być panem samego siebie. Nie chcę być zależny, co oczywiście jest absurdem, ponieważ jestem istotą stworzoną. Bóg stwarza mnie w każdej chwili i jestem całkowicie od Niego zależny – całkowicie zależny! Czas serca, 96/2008
W jaki sposób staję się „umiłowanym”?
Zrobię coś przez robienie tego. Jak uczy się grać na pianinie? – Trzeba dużo grać. Jak uczy się wierzyć w Boska miłość? – Przez ćwiczenie się w niej. Przez postanowienie co rano, by żyć Jego miłością, kąpać się w Bożej miłości. Modlitwa powinna być dla każdego z nas kąpielą w Bożej miłości. Modlitwa jest wystawieniem się na pełne miłości spojrzenie Boga, na Boskie strumienie pełne miłości. Modlitwa jest pozwoleniem na wypełnienie się Jego miłością.
Jeżeli każdego dnia świadomie dam Bogu możliwość, aby mnie napełnił swoją miłością, musi to na mnie wpłynąć. Odtąd stale muszę pamiętać o tym, by żyć w Bożej obecności. Czytam również książki duchowe. Książki z dobrymi myślami i impulsami, które mówią o Bożej miłości, tak że relacja miłości wzrasta. Ta miłość jest odwzajemniona. To nie tylko Bóg mnie kocha – ja również Go kocham. Jest nam razem dobrze. Będę szczęśliwym człowiekiem, jeżeli pozwolę Mu się kochać. Otrzymam siłę, moc i radość. Nie zrezygnuję, nie rozczaruję się. Człowiek stale zapomina, dlatego zawsze jest istotne, by zaczynać od początku. W czasie ziemskiego życia musimy wiele zrobić i możemy z łatwością zapomnieć o tej podstawowej Prawdzie. Musimy się modlić, uczyć i żyć w Bożej obecności.
W jednej z książek, w „Drodze modlitwy”, kładzie Ojciec nacisk na życie w Bożej obecności, czytanie duchowe i pokutę. Dlaczego akurat na te trzy rzeczy? Czym jest pokuta?
Uważam, że te trzy płaszczyzny są w życiu najważniejsze. Pokuta wcale nie oznacza krzywdzenia samego siebie, noszenia żelaznego łańcucha, jak zresztą robiliśmy przed II Soborem Watykańskim, albo biczowania się. To nie tak. Pokutą jest wyrzeczenie się tego wszystkiego, co zatrzymuje mnie na mojej drodze do Boga, co dzieli mnie i sprawia, że tracę moją „substancję”. Trzy godziny siedzenia wieczorem przed telewizorem stwarza rozłam. Taki nadmiar telewizyjnych obrazów powoduje, że żyje się w chaosie.
Więc mogę świadomie wybrać pokutę i oglądać np. tylko wiadomości. Jeśli będę bardziej rezolutny, to pozbędę się telewizora. Telewizja sama w sobie nie jest zła. Można jej używać w dobry sposób, ale to nie jest łatwe. Dla wielu najrozsądniejsze będzie całkowite zrezygnowanie z telewizji, jeżeli nie mają dostatecznie dużo siły do samodyscypliny, do powiedzenia, że już dosyć. Telewizja czyni nas biernymi. Człowiek staje się ociężały i najprawdopodobniej nie sięgnie później po książki, które stymulują duchowy rozwój. Jeżeli chodzi o środki społecznego przekazu, potrzeba samodyscypliny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.