Kościół po skandalu w Płocku Tygodnik Powszechny, 18 marca 2007
Okazuje się, że kiedy duchowni znajdą się pod naciskiem społecznym jako grupa zawodowa, uruchamiają mechanizmy racjonalizacji bądź wyparcia takich oskarżeń ze względu na „dobro Kościoła" czy „uniknięcie publicznego zgorszenia". Często nie wynika to ze złych intencji, ale z niewłaściwej troski o Kościół, utożsamionej z obowiązkiem korporacyjnego myślenia i specyficznej relacji, jaka wiąże księdza z jego biskupem. Donald Cozzens, amerykański ksiądz i psycholog przez wiele lat odpowiedzialny za formację kapłanów, wskazuje na przyczyny kryzysu związanego z nieadekwatną postawą Kościoła wobec skandali seksualnych z udziałem duchownych: błędne rozumienie lojalności, odpowiedzialności i zachowywania jednomyślności dla „dobra Kościoła" przez biskupów i księży, a także coś, co nazywa „kompleksem Edypa kapłanów". Cozzens stwierdził, że relacje między biskupem i księżmi, opierające się na systemie nagród i kar, w których podwładni odczytują mniej lub bardziej czytelne sygnały ze strony przełożonych, czy są w łasce, czy w niełasce, prowadzą do rozwoju niedojrzałych postaw. Wielu duchownych rozwija w sobie głęboką zależność od pochwał i boi się stanięcia w prawdzie. Szukanie aprobaty za wszelką cenę jest jednak dla nich, jak i dla ich przełożonych, ślepą uliczką, nawet jeśli na początku widać pozytywne efekty takiego „posłuszeństwa".
Podobnie ocenia sytuację były przełożony generalny dominikanów o. Timothy Radcliffe, który w wystąpieniu, jakie miał w Krakowie w październiku 2002 r., odwołując się do „teorii" Cozzensa mówił: „Wiem z doświadczenia, że w Kościele żywa jest pokusa wykorzystywania ludzkiego uzależnienia od pochwał czy nagan jako narzędzia władzy, tak jak w przypadku wszystkich innych instytucji ustanowionych przez ludzi. (...) Sprawując urząd w Kościele, czujemy się zupełnie nadzy. To skłania nas do umacniania kościelnej tradycji głębokiej tajemniczości i pragnienia ukrycia się za figowym listkiem naszego urzędu. Podejrzewam, że to właśnie niechęć do tego, by nas oceniano, była przyczyną skandali związanych z seksualnymi nadużyciami w USA. Tak wiele bólu spowodował ten brak przejrzystości, to chowanie się za kotarą, próżna nadzieja, że wszystko przycichnie"...
„Mafia lawendowa"
Nie ma dziś zgody wśród badaczy co do przyczyn molestowania seksualnego wśród duchownych. Zrozumienie zjawiska utrudnia brak wystarczającej ilości badań, a te, które istnieją, mają najczęściej charakter opisowych studiów osobowości duchownych albo odwołują się do neurologicznych deficytów wykrytych u przestępstw seksualnych. Brak również przekonującej teorii, dlaczego takie osoby wybierają kapłaństwo.
Żadne badania nie udowodniły, że celibat powoduje pedofilię czy zmusza do zachowań seksualnych wobec nastolatków. Żadne badania przeprowadzone z użyciem różnych metod i wskaźników orientacji seksualnej nie wykazały również, by mężczyźni o skłonnościach homoseksualnych byli częściej sprawcami molestowania nieletnich czy też mieli pociąg do nich w większym stopniu niż mężczyźni heteroseksualni. Okazuje się bowiem, że mężczyźni, którzy dopuścili się przestępstw seksualnych w stosunku do nieletnich, określali się albo jako heteroseksualiści, albo jako pedofile (czyli nie wykazywali seksualnego zainteresowania osobami dorosłymi tej samej płci).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.