Kościół po skandalu w Płocku Tygodnik Powszechny, 18 marca 2007
Ujawniona przez „Rzeczpospolitą" sprawa nadużyć seksualnych w płockim seminarium wskazuje na konieczność wypracowania języka do mówienia o takich problemach jak skandale z udziałem ludzi Kościoła. W takich sprawach nie możemy pozostawać niemymi świadkami, a szczególna odpowiedzialność spada na biskupów.
Ks. Adam Boniecki powiedział, że „to, co się zdarzyło w diecezji płockiej, to konsekwencja tego, że w Polsce Episkopat nie opracował jasnej procedury, która po doświadczeniach Kościoła w Irlandii i USA pokazałaby, jak jednoznacznie postępować w przypadkach oskarżeń księży o pedofilię i homoseksualizm. Ta bierność instytucji kościelnych teraz się mści. Lokalni biskupi nie mają narzędzi i odwagi, żeby się zająć takimi problemami. Przecież to nie jest świeża sprawa, o której nikt nie wiedział...". Kuria w Płocku zareagowała blisko tydzień po publikacjach prasy, informując o zasuspendowaniu dwóch i wstrzymaniu kary wobec przebywającego w szpitalu trzeciego kapłana, a także o przekazaniu ich spraw do Kongregacji Nauki Wiary i do Prokuratury Rejonowej. „Osoby, które przez wymienionych duchownych zostały skrzywdzone lub czują się pokrzywdzone, Administrator Diecezji prosi o kontakt i przeprasza je za wyrządzone im krzywdy" – czytamy w komunikacie rzecznika prasowego diecezji z 9 marca.
Jak należy działać w podobnych sytuacjach, skąd brać odwagę i jakimi narzędziami się posługiwać? Pytania te były już na łamach „Tygodnika" stawiane w tekście Marka Zająca „Milczenie nie jest złotem" („TP" nr 33/04), wydaje się jednak, że na kilka rzeczy trzeba zwrócić szczególną uwagę, aby sprawa płocka pomogła nam czuć się wspólnie odpowiedzialnymi za ochronę dzieci i kleryków wykorzystywanych seksualnie oraz za wiarygodność Kościoła. Priorytetem bowiem nie jest jakiś „publiczny wizerunek" Kościoła, lecz czytelność znaku, jakim jest on ze swej natury i misji.
W skandale seksualne z udziałem duchownych wpisane są cztery czynniki: profil psychologiczny księdza, rodzaj i jakość więzi, jakie posiada, funkcjonowanie struktur kościelnych i wreszcie: kryteria wyznaczania do pracy duszpasterskiej. Na podstawie badań amerykańskich można przyjąć, że zjawisko pedofilii wśród kleru katolickiego wynosi w granicach 2-5 proc. i ma podobną skalę jak w grupach duchownych innych wyznań i Kościołów (nie tylko chrześcijańskich), ale jest niższe od ogólnej populacji przestępców seksualnych, szacowanych w granicach 8 proc. członków społeczeństwa. W obliczu odkrywania przypadków pedofilii wśród duchownych musimy więc pamiętać, że choć za każdym razem chodzi o dramat i cierpienie ofiar, to księża nie są grupą „podwyższonego ryzyka". Z drugiej strony, najpokaźniejsza forma nadużyć seksualnych duchowieństwa w ostatnich dziesięcioleciach obejmowała kapłanów o skłonnościach homoseksualnych wykorzystujących seksualnie kilkunastoletnich chłopców i młodych mężczyzn (80 proc. albo i więcej przypadków).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.